KSZO Ostrowiec - ŁKS Łódź: Po meczu powiedzieli...

Marcin Kaczmarek, pomocnik ŁKS, były zawodnik KSZO:

-KSZO w pierwszej połowie sprawił nam dużo problemów, po przerwie byliśmy lepszym zespołem i wygraliśmy mecz. Miło było wrócić na ten stadion, jest tutaj fajna atmosfera, kibice ciepło mnie przyjęli. Na meczu była też moja rodzina, między innymi żona z córeczką. Ale jest mi trochę smutno, bo KSZO cały czas kibicuję, śledzę jego wyniki. Po tej porażce jest w trudnej sytuacji, ale jeszcze nie jest na straconej pozycji. Będę trzymał kciuki, żeby wygrał w Nowym Sączu.

Mikołaj Skórnicki, pomocnik KSZO: -Gdybyśmy nie strzelili samobója, pewnie mecz zakończyłby się wynikiem 0:0. Przy takiej pogodzie ciężko było o jakiś zryw, który doprowadziłby do wyrównania. Do końca musimy walczyć o utrzymanie. W dalszym ciągu punkt wystarcza nam do osiągnięcia celu. Będzie ciężko, ale w Katowicach też byliśmy skazywani na porażkę, a wygraliśmy 3:2. To samo trzeba będzie zrobić w Nowym Sączu.

Wahan Geworgian, napastnik KSZO:
-W pierwszej połowie nasza gra wyglądała jeszcze poprawnie, po przerwie ŁKS zdobył dwie bramki po naszych błędach. My nie potrafiliśmy odwrócić losów tego spotkania. Walczyłem, jak mogłem, ale słabo się czułem po chorobie. My w tej rundzie jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, że cały czas gramy "o życie". Do tej pory dobrze radziliśmy sobie, gdy mieliśmy nóż na gardle. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie, że nie przegramy i będziemy w dobrych humorach.

Krystian Kanarski, napastnik KSZO:
-Myślę, że zabrakło nam konsekwencji. Pierwszą bramkę straciliśmy po stałym fragmencie gry, nie po raz pierwszy w tej rundzie. Tak doświadczeni obrońcy, jacy są w naszej drużynie, nie powinni dopuścić do takiej sytuacji. Jeszcze nie spadliśmy, w Nowym Sączu musimy zdobyć punkt, który da nam utrzymanie.