Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuba przeszedł horror. Jego rodzice oskarżają lekarzy

Iwona ROJEK [email protected]
Tata oglądał zdjęcia rentgenowskie wielokrotnie i nie może zrozumieć dlaczego w Skarżysku zastosowano złe leczenie.
Tata oglądał zdjęcia rentgenowskie wielokrotnie i nie może zrozumieć dlaczego w Skarżysku zastosowano złe leczenie. Ł. Zarzycki
Pani Monika zarzuca lekarzom ze Skarżyska Kamiennej zaniedbania, przez które syn mógł do końca życia pozostać kaleką. Oni nie poczuwają się do winy choć...przepraszają.

Rodzice trzynastoletniego Jakuba Nowaka, mieszkającego pod Skarżyskiem są zbulwersowani i załamani tym jak leczyli syna w miejscowym szpitalu. Twierdzą, że omal nie został kaleką, uratował go doktor Stefan Podesek.

- Nasz horror zaczął się w kwietniu ubiegłego roku - mówi Monika Nowak z Lipowego Pola, oddalonego od Skarżyska zaledwie o kilka kilometrów. Do tej pory, mam dwoje dzieci siedmioletnię Kingę i 13 letniego Kubę nasza rodzina żyła w miarę szczęśliwie i spokojnie. Aż tu pewnego popołudnia syn pojechał na rower i uległ wypadkowi. Przewrócił się, i już nie był w stanie wrócić sam do domu. Kolano było spuchnięte, od razu pojechaliśmy na oddział ratunkowy do szpitala w Skarżysku Kamiennej.

Pani Monika opowiada, że wielkie było jej zdziwienie, gdy lekarka, która była na dyżurze w Izbie Przyjęć w skarżyskim szpitalu Katarzyna Gil siedząc za biurkiem, nawet nie obejrzała nogi, tylko od razu wypisała skierowanie na rentgen … kostki. - Gdy przyszło do zrobienia zdjęcia, powiedziałam, że nam chodzi głównie o spuchnięte kolano syna, radiolog skontaktował się telefonicznie z tamtą lekarką i zgodziła się wreszcie zrobić zdjęcie właściwej części nogi. Doktor Gil po obejrzeniu prześwietlenia zaleciła okłady z altacetu a w razie dalszego bólu skierowała nas do poradni ortopedycznej w Przychodni Rejonowej.
Na drugi dzień rano rodzina z dzieckiem pojechała z powrotem do szpitala w Skarżysku na oddział ortopedyczny tam z kolei doktor Jan Gajda, specjalista ortopeda stwierdził, że kolano jest silnie stłuczone, pojawił się krwiak, trzeba go ściągnąć i włożyć nogę na cztery tygodnie w gips. O operacji nie było mowy. Synowi zalecono tutor gipsowy na 4 tygodnie, chodzenie o kulach, ograniczenie aktywności ruchowej. W razie niepokojących dolegliwości mieliśmy zgłosić się niezwłocznie. Wykonaliśmy wszystkie wskazówki, bo syn bardzo cierpiał. Jakub leżał na oddziale ortopedycznym w szpitalu w Skarżysku dwa dni, a potem z unieruchomioną w gipsie nogą wrócił do domu, z zaleceniem dalszej rehabilitacji.

NOGA CIĄGLE BOLAŁA

- Na początku wydawało nam się, że leczenie jest jak najbardziej właściwe, pewne wątpliwości pojawiły się dopiero wtedy, gdy rehabilitacja dobiegała końca, a noga nie wracała wcale do dawnej sprawności - mówi Dariusz Nowak, tata chłopca. - Ale nie miałem nigdy złych doświadczeń, raczej posiadałem zaufanie do lekarzy i czekałem na rezultaty. - Bo zrobiliśmy wszystko tak jak na kazano - dopowiada mama chłopca. - Załatwiliśmy synowi wszystkie zabiegi, naświetlanie , wirówkę, i ćwiczenia z rehabilitantem a z nogą nic nie było lepiej, dalej bolała, była spuchnięta i nie można było na niej stanąć.

- Nie było ze mną za wesoło - przyznaje 13 letni Jakub. - Nogi nie dało rozprostować, nie mogłem swobodnie chodzić, a o bieganiu nie było już mowy. - Wcześniej bardzo lubiłem sport, teraz musiałem z niego zrezygnować. Pani Monika mówi, że była przerażona patrząc na syna. Dla mnie jako dla laika coś było nie tak, ale nasi lekarze uznali, że leczenie zostało zakończone pomyślnie. Ojciec chłopca, który pracuje w skarżyskim nadleśnictwie dodaje, że jemu też było bardzo szkoda dziecka, ale nie miał pomysłu co można jeszcze zrobić, jak mu pomóc.

PO RATUNEK DO BUSKA.

- A ja nie wytrzymałam nerwowo i pewnej soboty ściągnęłam całą rodzinę o piątej rano z łóżka i zdecydowałam, że jedziemy do słynnego szpitala Ortopedyczno Rehabilitacyjnego "Górka" w Busku Zdroju, bez skierowania, bez umówienia się - opowiada pani Monika i przyznaje, że jest nadopiekuńczą matką. Ale przecież, gdyby nie jej intuicja, syn zostałby kaleką. - Byłam tak zdenerwowana, że zatrzymałam pierwszego lekarza schodzącego z góry i poprosiłam go, żeby obejrzał nogę. Był to doktor Stanisław Horeglad, zresztą bardzo miły człowiek, zgodził się na to. Tylko spojrzał i od razu powiedział, że trzeba natychmiast zrobić rezonans magnetyczny, bo chyba konieczna będzie operacja.

Dalej wypadki potoczyły się szybko, wróciliśmy do Buska, poprosiłam doktora Gajdę o skierowanie na rezonans, a potem z wynikiem pojechałam już prosto do doktora Stefana Podeska. Byłam pewna, że tylko on może mi pomóc. W badaniu rezonansu wyszło, że nastąpiło odłamanie wyniosłości międzykołowej kości piszczelowej w okolicy przyczepu więzadła krzyżowego przedniego z widocznymi zmianami obrzękowymi kości piszczelowej. Nie była łatwo się do tego świetnego specjalisty dostać, ale udało się . Doktor Podesek zawyrokował, że trzeba szybko robić operację, ale on ma ogromną kolejkę pacjentów i nie będzie jej mógł zrobić. Rozpłakałam się prosząc o pomoc i w końcu ordynator zgodził się wykonać zabieg.

Operacja miała miejsce 1 lipca, trwała ponad dwie godziny i zakończyła się pełnym sukcesem. Z dokumentów wynika, że w Busku Zdroju zrobiono nastawienie i stabilizację odłamanej wyniosłości międzykłykciowej kości piszczelowej lewej. Dzięki temu noga stała się sprawna.

- Po jakimś czasie trzeba było jeszcze usunąć w Busku śrubę zespalającą złamanie - mówi tata. - Ale po tym co przeszliśmy wcześniej było jedynie przyjemnie zakończenie całej tej tragedii. - Syn musiał mieć przez 2 miesiące indywidualne nauczanie, a był w klasie przedgimnazjalnej, nie pojechał z nami na wakacje, przez tyle miesięcy bardzo się stresował a od lipca do grudnia chodziła tylko i wyłącznie w stabilizatorze. A mógł tego wszystkiego uniknąć, gdyby od początku był dobrze leczony.

LEKARZE SIĘ BRONIĄ

Ale czy lekarze poczuwają się do winy? Katarzyna Gil zatrudniona w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym początkowo nie przypomina sobie, żeby przyjmowała pacjenta Jakuba Nowaka, bo to było dość dawno. Po chwili mówi, że być może chłopiec trafił do niej. - Nie pamiętam jednak żadnych szczegółów z tego przyjęcia - mówi. - Nie chciałabym też komentować tego zdarzenia, takie sprawy proszę załatwiać z dyrekcją szpitala.

Ale mimo takiej wypowiedzi, doktor Gil przysłała rodzicom Jakuba przeprosiny. W piśmie można przeczytać: Chciałam bardzo przeprosić za zdarzenie, które miało miejsce w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Skarżysku Kamiennej. Powinnam z większą starannością zbadać pani syna. Moim jedynym usprawiedliwieniem może być fakt, że zajmowałam się kilkoma pacjentami z urazami w jednym czasie i moja uwaga była rozproszona. Pracuję od niedawna w szpitalu, więc ciągle się uczę i mogą mi się czasami zdarzać pomyłki. Mam nadzieję, że nie zachowałam się wobec pani niegrzecznie, jeszcze raz chciałam panią przeprosić i mam nadzieję, że syn szybko wróci do zdrowia.

Doktor Jan Gajda, specjalista ortopeda z oddziału ortopedii skarżyskiego szpitala też nie uważa, żeby w czymkolwiek zawinił. - Czy to znaczy, że ta rodzina ma do mnie jakieś pretensje? - pyta. - Ja tylko spojrzałem na zdjęcie i skierowałem chłopca na oddział. O leczeniu decyduje zespół lekarzy. Sytuacja finansowa jest taka, że nie każdemu choremu robi się rezonans, a mogło być też tak, że najpierw operacja nie było konieczna, a potem trzeba było ją zrobić. Ale jak ta pani przyjechała do mnie ponownie i poprosiła o skierowanie na rezonans to je dałem i zaproponowałem jeszcze klinikę w Otwocku. Ale ten pacjent już się u nas więcej nie pokazał.

Tadeusz Jasiński, dyrektor Szpitala Powiatowego w Skarżysku Kamiennej przyznaje, iż został poinformowany o tym, że rodzina wniosła skargę do Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej. - Nie ukrywam, że trafiają do nas zarówno skargi jak i pochwały - mówi dyrektor. - Uważam jednak, że każdemu lekarzowi trzeba dać szansę, zresztą oni chcą być rzetelnie oceniani, tak pewnie będzie i w tym wypadku. Mogę tylko powiedzieć, że dr Jan Gajda, specjalista ortopeda jest bardzo dobrym i doświadczonym lekarzem, pracuje w naszym szpitalu już 18 lat.

Z trudem, w przerwie miedzy jedną operacją, a drugą udaje nam się porozmawiać z bardzo zajętym doktorem Stefanem Podeskiem, legendą ortopedii uważanym za jednego z najlepszych specjalistów w Polsce. - Pamiętam ten przypadek - mówi ordynator oddziału II w szpitalu "Górka w Busku Zdroju. - Mimo, że prowadzę oddział dla dorosłych, to mama tego chłopca tak bardzo mnie prosiła o zoperowanie go, że zgodziłem się. A wtedy była bardzo ciężka sytuacja na oddziale. Pracowało tylko dwóch ortopedów i były tłumy chorych. Ale do dzieci trzeba podchodzić inaczej, wyjątkowo, to zupełnie inna kategoria pacjentów.

Są dopiero na starcie, całe życie przed nimi i jeśli mogłem pomóc, zrobiłem to. Najważniejsze jest to, że chłopiec chodzi, nie chciałbym oceniać tego jak był wcześniej leczony. Z tego co pamiętam to załamanie się przemieściło i konieczna była operacja. Nadszedł na nią właściwy moment. Cierpiące dziecko musi czuć przychylność lekarzy, serdeczność otoczenia, wtedy z odpowiednim nastawieniem i wiarą wkracza w świat dorosłych.

- Jesteśmy niezmiernie wdzięczni doktorowi Podeskowi za uratowanie naszego dziecka - mówią oboje rodzice. - Takich lekarzy, oddanych chorym bardzo brakuje.
W Świętokrzyskiej Izbie Lekarskiej pracownicy potwierdzają, że wpłynęła do nich skarga na zachowanie skarżyskich lekarzy, ale nie mogą podać żadnych szczegółów. - My zajmujemy się jedynie odpowiedzialnością zawodową, jeśli rodzina ma roszczenia finansowe może je rozstrzygać w sądzie.

- Będę domagała się ukarania winnych lekarzy naganą i żądała odszkodowania za poniesione koszty leczenia za szkody moralne i nasze nerwy, a w szczególności za cierpienie mojego syna - mówi Monika Nowak. - Uważam, że tej sprawy nie można pozostawić, bo syn mógł zostać kaleką na cale życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie