MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lawina w sądach pracy

Agnieszka OGONEK

Dwukrotnie wzrosła w ostatnich dwóch latach liczba spraw, kierowanych w województwie świętokrzyskim do sądów pracy. Jednak zdaniem Okręgowego Inspektoratu Pracy mogłoby ich być jeszcze więcej. Gdyby nie to, że poszkodowany pracownicy boją się dochodzić swoich racji przed sądem.

Pracownicy firmy z Buska Zdroju od kilku lat próbują dogadać się z pracodawcą, który notorycznie nie płaci im wynagrodzeń. Interweniowali w Inspekcji Pracy, prosili o pomoc dziennikarzy. Ale kiedy słyszą o konieczności skierowania sprawy do sądu, wahają się. Boją się, że obietnice pracodawcy, który ciągle daje im nadzieje na oddanie zaległych pensji, nigdy się nie spełnią, jeśli pójdą do sądu. Podobnie jest z pracownikami pewnej włoszczowskiej spółki. Inspekcja Pracy po kontroli wysłała pozew do sądu w imieniu ciągle anonimowych pracowników, którzy zgłosili inspektorom przypadki łamania ich praw.

Nie zgłaszają się

- Zarzuty się potwierdziły. Skierowaliśmy pozew do sądu. Ale musieliśmy zamieścić anons w gazetach, żeby zgłosili się konkretni poszkodowani, bo nie chcieli się ujawnić - mówi okręgowy inspektor pracy Jadwiga Pechta. - W ubiegłym roku na 28 skierowanych przez nas pozwów zgłosiło się pięcioro pokrzywdzonych, w tym roku - jeden...

Dlaczego pracownicy, mimo dużego poczucia krzywdy, nie chcą występować do sądów przeciwko bezprawnym działaniom pracodawców? - Ze strachu - uważa Jadwiga Pechta. - Ludzie godzą się niemal na wszystko, byle zachować pracę. Mogą znieść upokorzenia, pracę w nadgodzinach za darmo, wykorzystywanie, zmuszanie do pracy ponad siły, w niegodziwych warunkach, byle nie stracić etatu. Pracodawcy o tym wiedzą.

Do sądów pracy w Świętokrzyskiem trafia tylko margines spraw, w których łamane są prawa pracownicze. Zwolnieni pracownicy żądają przywrócenia do pracy, sprostowania lub wydania świadectw pracy, uznania wypadku przy pracy, wydania umów o pracę, zmuszania do pracy w złych warunkach. Ale najwięcej spraw w ostatnim roku (40 procent) dotyczyło braku wynagrodzeń lub ich drastycznego zaniżania. Nikt nie zgłosił sprawy o mobbing. - Choć wiemy, że takie przypadki nie są wcale rzadkie - uważa inspektor.

Rozzuchwaleni pracodawcy

- Każdy poszkodowany ma prawo szukać sprawiedliwości w sądzie. Ustawodawca zwolnił pracowników z ponoszenia wszelkich opłat, więc pozew do sądu pracy, jak i cały proces są darmowe - przekonuje Artur Adamiec, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach. - Ale jestem w stanie zrozumieć obawy pracowników przed szukaniem tą drogą sprawiedliwości. Nie zgłaszają przypadków mobbingu, bo to poniekąd przyznanie się do własnej słabości, porażki, że pozwoliło się pracodawcy na psychiczne sponiewieranie. Świadkami w tych sprawach musieliby być koledzy ofiar, którzy jeszcze pracują, więc nie są skorzy do konfrontacji z ciągle jeszcze obecnym pracodawcą. Mimo to trzeba przełamać w sobie barierę strachu. Bo brak reakcji ze strony pracowników powoduje rozzuchwalenie pracodawców i ich bezkarność. A do tego dopuszczać nie wolno.

Dochodzą swoich praw

W 2002 roku do świętokrzyskich sądów pracy skierowano 9,5 tysiąca spraw. W 2003 roku było ich już... 16 tysięcy. 2004 może być rekordowy - do sądów trafiło już ponad 8 tysięcy pozwów.
Blisko 700 osób rocznie składa skargi do Okręgowego Inspektoratu Pracy, 36 tys. prosi o poradę prawną. Większość nie chce zgłaszać roszczeń do sądów. Ze strachu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie