Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia pod ścianą. Gwiazdor mówi wprost. "Wszystko w naszych rękach!"

Zbigniew Czyż
Zbigniew Czyż
Josue
Josue Adam Jankowski / Polska Press
"Mecz w Wiedniu będzie wymagający, ale wszystko jest w naszych rękach. Wierzymy, że jak będziemy wierni swojemu stylowi gry, to odniesiemy sukces" - powiedział piłkarz Legii Warszawa Josue po przegranej 1:2 z Austrią Wiedeń w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji.

Goście prowadzili już 2:0 po bramkach Muharema Huskovica, a w 87. min rozmiary porażki Legii zmniejszył wprowadzony z ławki rezerwowych Ernest Muci.

"Nikt się nie poddaje"

"Wynik jest zły, ale nikt się nie poddaje. Mamy jeszcze rewanż. Wciąż wierzymy, że możemy awansować. Przegraliśmy, ale stworzyliśmy sobie dużo okazji i rezultat mógł być inny. Wierzymy w wartość naszego zespołu i każdego zawodnika z osobna. Wciąż walczymy. Jeśli jesteś w tym klubie, to musisz próbować do końca. W Wiedniu się postawimy" - zadeklarował pomocnik.

Francuski sędzia Pierre Gaillouste pod koniec pierwszej połowy nie podyktował rzutu karnego po faulu na Pawle Wszołku, który został zaatakowany wślizgiem od tyłu przez obrońcę Austrii.

"Na tym etapie Ligi Konferencji nie ma systemu VAR, który w tym przypadku byłby bardzo pomocny. Ale nie chcę narzekać. Przegraliśmy 1:2, ale mamy przed sobą mecz, w którym możemy odwrócić wynik rywalizacji. Również w niedzielę musimy pokazać charakter i kontynuować passę zwycięstw w lidze" - oświadczył Portugalczyk.

Statystyki wskazują, że Legia była lepszym zespołem. Wicemistrzowie Polski w meczu z Austrią oddali osiem celnych strzałów, natomiast rywale zaledwie trzy. Doskonale dysponowany był jednak bramkarz Christian Fruehtl, który powstrzymywał Pawła Wszołka, Ernesta Muciego, Tomasa Pekharta i innych zawodników Legii.

"Spodziewaliśmy się tego, że rywal będzie dysponował jakością piłkarską, podobnie jak my. Mieliśmy wiele okazji do strzelenia trzech lub czterech goli, ale tego nie zrobiliśmy" - ocenił Josue.

Legia w ligowych starciach z ŁKS Łódź i Ruchem Chorzów zachowała czyste konto, ale w trzech meczach w europejskich pucharach straciła sześć bramek. W czwartek jej piłkarze znów nie ustrzegli się prostych błędów w obronie.

W 11. min bramkarz Kacper Tobiasz podał do Juergena Elitima, który pod wpływem pressingu rywali stracił piłkę tuż przed polem karnym. W wyniku tego błędu piłkę przejął Dominik Fitz, który podał do Muharema Huskovica, a ten strzelił gola na 1:0.

"W ekstraklasie do tej pory nie straciliśmy żadnej bramki. Błędy w obronie się zdarzają. Chcemy rozgrywać piłkę na własnej połowie, choć wiemy, że wiąże się to z większym ryzykiem, ale mimo wszystko częściej wygrywamy niż przegrywamy, więc sądzę, że jesteśmy na dobrej drodze. Wierzę we wszystkich moich kolegów z drużyny. To jest najważniejsze" - stwierdził pomocnik.

Rewanżowy mecz w Wiedniu zostanie rozegrany 17 sierpnia. Drużyna trenera Kosty Runjaica będzie musiała wygrać różnicą dwóch bramek, aby zapewnić sobie awans do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji.

"W rewanżu Legia będzie stosować pressing i jeśli dopisze nam szczęście, to wynik będzie inny niż dzisiaj" - zaznaczył Josue.

(PAP)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Legia pod ścianą. Gwiazdor mówi wprost. "Wszystko w naszych rękach!" - Portal i.pl

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie