Pierwsze minuty obie drużyny poświęciły na wzajemne badanie. W 16 minucie Legia po raz pierwszy zagroziła bramce Zbigniewa Małkowskiego, ale ten instynktownie obronił strzał głową Inaki Astiza. To był sygnał ostrzegawczy dla Korony.
Zbigniew Małkowski do bohatera meczu: Chłopie, trzy ci wystarczą…
FATALNIE W DEFENSYWIE
Trzy minuty później Michał Kucharczyk uciekł swoim prawym skrzydłem Tomaszowi Lisowskiemu. Kapitan Korony próbował ratować sytuację w polu karnym, ale zrobił to niezgodnie z przepisami i sędzia bez wahania podyktował "jedenastkę". Małkowski próbował zdekoncentrować Danijela Ljuboję "tańcząc" na linii bramkowej. Ljuboja uderzył jednak mocno pod poprzeczkę, a po chwili odbierał gratulacje od kolegów. W 42 mi-nucie gospodarze prowadzili 2:0. Piłkę w polu karnym dostał Marek Saganowski i przy biernej postawie kieleckich obrońców podał do autora pierwszego gola. A ten technicznym strzałem głową z kilku metrów umieścił ją w kieleckiej bramce.
Leszek Ojrzyński: Przepraszam i dziękuję
ZA MAŁO ATUTÓW
A Korona? W pierwszej połowie oddała dwa celne strzały - Michał Zieliński z ostrego kąta i Paweł Golański z rzutu wolnego. Dusan Kuciak nie dał się jednak zaskoczyć. W 39 minucie dopisało mu szczęście, bo w dogodnej sytuacji, na 11 metrze, znalazł się Grzegorz Lech, ale uderzył obok słupka.
W przerwie trener Leszek Ojrzyński mobilizował swoich zawodników, ale wielkiego pola manewru, jeśli chodzi zmiany w ofensywie, nie miał. Zdecydował się wpuścić Bartosza Papkę za Michała Janotę, który wrócił do polskiej ligi z Holandii. Ale nie zmieniło to ob-razu gry Korony, która miała w tym meczu za mało atutów, żeby przeciwstawić się Legii (po przerwie celne strzały Tomasza Lisowskiego i Tomasza Foszmańczyka, które obronił Kuciak).
Danijel Ljuboja - bohater meczu w Warszawie
NA KONIEC SAMOBÓJ
Gospodarze w 50 minucie zdobyli trzecią bramkę, znowu po szkolnym błędzie obrony, i znowu do siatki trafił Ljuboja. Chwilę później Małkowski wygrał pojedynek sam na sam z Saganowskim, a potem obronił dwa groźne strzały, których auto-rem był Ljuboja. W końcówce gospodarze podwyższyli na 4:0, a do własnej bramki, po niefortunnej interwencji, piłkę skierował Pavol Stano. Korona zagrała słabo. Nie była to jeszcze ta poukładana i walczącą z ogromną determinacją "armia Ojrzyńskiego", którą widzieliśmy w poprzednim sezonie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?