Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lepsze dzienne, czy zaoczne?

Marlena Markowska
Uczymy się rzeczy naprawdę ekstremalnych, jak choćby takich, jak by tu zrobić obiad z ostatniego ziemniaka i najeść się przy tym.
Uczymy się rzeczy naprawdę ekstremalnych, jak choćby takich, jak by tu zrobić obiad z ostatniego ziemniaka i najeść się przy tym.
Pewnie wiele osób, zwłaszcza tych przed maturą zastanawia się, jaka forma studiów jest lepsza, studia stacjonarne, czy też niestacjonarne?

Ja sama mam za sobą roczny bagaż doświadczenia ze studiami zaocznymi, a obecnie drugi rok kontynuuję w formie studiów dziennych. Postaram się pokrótce przedstawić zalety i wady jednych i drugich.

Otóż studia zaoczne dają nam możliwość usamodzielnienia się, w pełnym znaczeniu tego słowa. Zjazdy odbywają się w weekendy co 2 lub 3tygonie (w zależności od kierunku). Zatem bez większych przeszkód możemy zrezygnować z "garnuszka" rodziców i usamodzielnić się podejmując prace.

Należy liczyć się z tym, że studia zaoczne są płatne, najczęściej w dwóch ratach (ceny są różne i zależą od kierunku). Zajęcia odbywają się od rana do wieczora w weekend. Trudno też jest zintegrować się z rokiem czy nawet grupą, gdyż są tutaj ludzie w bardzo różnym wieku. Poza tym przerwy między zajęciami są krótkie, a po zajęciach marzy się tylko o chwili odpoczynku przed kolejnym całym dniem, spędzonym na uczelni.

Oczywiście jak wszędzie można poznać naprawdę fajnych ludzi (ja sam mam cały czas kontakt z ludźmi z zaocznych), jednak nie ma tutaj wspólnych imprez i wypadów, bo tak naprawdę nie ma na to czasu. Studenci zaoczni są bardziej poważni, gdyż jednak zdecydowana większość to ludzie pracujący.

Co do studiów dziennych to tutaj nie jestem aż tak bardzo doświadczona, gdyż minął dopiero jeden semestr, ale podzielę się z Wami tym, co udało mi się spostrzec.

Zacznę od tego, że tutaj nie ma możliwości podjęcie pracy pełnoetatowej, gdyż jak wiadomo zajęcia odbywają się codziennie lub prawie codziennie (czasem jeden dzień w tygodniu jest wolny), zwłaszcza w pierwszych 3 latach studiowania i są porozbijane, tzn. są kilkugodzinne przerwy, po czym należy wrócić na uczelnię na kolejne zajęcia.

Oczywiście można sobie dorabiać (ja sama tak robiłam), ale wymaga to dobrej organizacji. Studenci trudnią się najczęściej pracą dorywczą jak: roznoszeniem ulotek lub hostessingiem (praca w marketach jako hostessa).

Nieco łatwiej jest na 4 i 5 roku, ponieważ wtedy zajęć jest mniej i można np. dorabiać sobie w jakiejś knajpce. Jednak jak by na to nie patrzeć nie obejdzie się (przynajmniej na początku) bez wsparcia finansowego rodziców. Ze strony uczelni też można liczyć na pomoc w formie stypendium (żywieniowe, mieszkaniowe i naukowe), ale trzeba spełniać określone warunki.

Pojawia się też problem mieszkania, szczególnie trudne jest to na pierwszym roku, kiedy to nie znamy nikogo. Do wyboru mamy: akademik, stancję - czyli mieszkanie przy rodzinie, lub (chyba najbardziej popularne) mieszkanie studenckie. Cokolwiek wybierzemy, to i tak od tego jak się tam będziemy czuć zależy atmosfera i otaczający nas ludzie, a trafić można bardzo różnie.

Statystyczny student zmienia mieszkanie dwa razy w roku, a wierzcie mi, nie jest to fajne, kiedy z jednego miejsca na drugie trzeba przenosić wszystkie swoje rzeczy.

Co do samych ludzi na studiach to w większości są to nasi rówieśnicy, widzimy się codziennie, więc szybko można nawiązać głębsze znajomości, czy też przyjaźnie, a czasem nawet miłości. Oczywiście najbardziej zżyjemy się z naszą grupą i z osobami, z którymi mieszkamy. Często studenci urządzają sobie "imprezki" w gronie najbliższych znajomych, lub wychodzą wspólnie do jakiegoś pubu na miasto lub do dyskoteki.

Mieszkanie samodzielnie daleko od rodziców, także uczy samodzielności. Tutaj nic nie zrobi za nas kochana mama, trzeba sobie wyprać, wyprasować i ugotować. Często trzeba kalkulować jak by tu przetrwać od pierwszego do ostatniego. Uczymy się więc oszczędności, zwłaszcza gdy spodziewamy się, że niebawem przyjdą rachunki za gaz, wodę i prąd.

Uczymy się też rzeczy naprawdę ekstremalnych, jak choćby takich, jak by tu zrobić obiad z ostatniego ziemniaka i najeść się przy tym. Jednak prawdziwy stres nadchodzi w czasie sesji. Wtedy, by na chwilę oderwać się od książek i notatek robimy dosłownie wszystko, nagle czujemy potrzebę głodu, picia i konieczność wyjścia na spacer.

Jak zatem mam nadzieję pokazałam jak wszystko w życiu, tak i studia dzienne i zaoczne, mają plusy i minusy. Co lepsze? Osądźcie sami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie