Sprawa dotyczy wydarzeń z grudnia 2009 roku. Wieczorem w drugi dzień świąt w domu w powiecie sandomierskim między 51-latkiem a jego 56-letnim bratem doszło do kłótni. Jak 56-latek zaatakował brata nożem, ten wytrącił mu ostrze z ręki i w odwecie dźgnął 56-latka 24 razy. Starszy brat zmarł. Młodszy, ranny trafił do szpitala.
SPRAWA O UMORZENIE
Prokuratura Rejonowa w Sandomierzu skierowała do Sądu Okręgowego w Kielcach wniosek o umorzenie postępowania przeciwko 51-latkowi, ponieważ w trakcie śledztwa ustalono, że mężczyzna jest niepoczytalny. Śledczy chcą by mężczyzna został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym.
O zajściu w krytycznym dniu 51-latek mówił tak: - Nie wiem, jak to było. Wiem jedynie, że brat chciał mnie zabić, uderzając mnie nożem w głowę i rękę. Ja uciekłem na podwórko, on wybiegł za mną i tam się szarpaliśmy. Ja się broniłem, żeby mnie nie zabił. Dalej nie pamiętam, co było - opowiadał.
BYŁ AGRESYWNY
Potem sąd przesłuchał świadków. - To zdarzenie znam z relacji matki. Mówiła, że młodszy brat przyjechał po swoje rzeczy, a starszy zaatakował go nożem. Brat uciekł przed nim na dwór. Tam wyrwał mu nóż i go zabił - opowiadał sądowi 34-letni brat podejrzanego.
Zdaniem 34-latka mężczyzna, który zginął zachowywał się agresywnie.
- Chwalił się, że ma broń gazową. Jak wypił, nie mógł z nikim żyć. Nie można było przyjechać na wieś do matki, bo miał o to pretensje. Uważam, że może dobrze się stało, że brat nie żyje, bo inaczej on by nas pozabijał - mówił wczoraj 34-latek.
Siostra mężczyzny też wskazywała, że stosunki między braćmi nie były najlepsze. - Relacje między nimi były złe. Starszy brat wyganiał wszystkich z domu. Czuł się właścicielem, bo był tam zameldowany. Matka się go bała. Wobec niej też był agresywny - mówiła i dodawała: - Źle się stało, że doszło do takiego wypadku. Szkoda mi brata, który jest sądzony. Tamten też przecież mógł żyć, bo nie zawsze był zły.
TYLKO SIĘ BRONIŁ
Kolejnym świadkiem była znajoma podejrzanego, która była z nim w domu jego matki w dniu tragedii. - W pewnym momencie zobaczyłam, że podejrzany ucieka, a brat biegnie za nim. Pomyślałam, że chcą porozmawiać na podwórku - relacjonowała kobieta. - Po jakimś czasie wpadł do domu cały zakrwawiony i powiedział, że brat mu zadał cios nożem. Zadzwoniliśmy na policję i czekaliśmy w domu, bo baliśmy się wyjść na zewnątrz. Potem przyjechało pogotowie i policja. Podejrzany został zabrany do szpitala, a jego brat nie żyje. Moim zdaniem on nie chciał zabić brata, tylko się bronił - zeznawała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?