Elżbieta Twarowska, odnajmująca mieszkanie w bloku spółdzielczym przy alei Mickiewicza, postanowiła dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Rozprawa wywołała ogromne zainteresowanie mieszkańców.
SPORNE ROZLICZENIE
W sądowym holu kłębił się tłum. Sędzia orzekający zdecydował nawet o... zmianie Sali, przenosząc posiedzenie do największego pomieszczenia w gmachu buskiej Temidy. Wypełniło się ono do ostatniego miejsca, a ci, dla których zabrakło krzeseł na miejscach dla publiczności, przysłuchiwali się rozprawie na stojąco.
Z fragmentów pozwu, jakie przedstawiono podczas czwartkowego posiedzenia wynika, że powódka nie zgadza się ze sposobem rozliczania przez Spółdzielnię Mieszkaniową opłat za wodę i centralne ogrzewanie. Twierdzi, że została pokrzywdzona, nie otrzymując zwrotu nadpłaty.
Buska Spółdzielnia Mieszkaniowa, reprezentowana na rozprawie przez prezesa i wiceprezesa, uznała te roszczenia za bezzasadne. Zarząd spółdzielni stoi na stanowisku, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.
TAKIE PRZEPISY
Mówiąc najkrócej, zarzewiem wojny między lokatorką a spółdzielnią jest 2009 rok. Wtedy to, jak wynika z przedstawionych w sądzie materiałów, powódka miała 122 złote i 40 groszy nadpłaty z tytułu należności za wodę. Spółdzielnia nie zwróciła jej jednak tych pieniędzy.
- Rozliczenia są zgodne. Nadwyżka ta została zarachowana na poczet całej nieruchomości w 2010 roku. Takie są przepisy - stwierdzili członkowie zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej, wyjaśniając, że zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami nie ma możliwości "fizycznego" zwrotu pieniędzy lokatorom, którzy mają nadpłatę.
PŁACĄ WSZYSCY
W spółdzielczym bloku numer 14A przy alei Mickiewicza znajduje się 36 mieszkań. Mieszka w nich 66 osób. 24 z nich - w tym powódka - posiadają wodomierze, pozostali rozliczają opłaty za wodę w formie ryczałtu.
W zasobach buskiej Spółdzielni Mieszkaniowej obowiązuje zasada, że wodę "nalicza się" dla całej nieruchomości. Jeśli powstają niedobory, płacą za nie zarówno ci, którzy rozrzutnie gospodarowali wodą i są faktycznie na minusie, jak i ci, którzy, chcąc zaoszczędzić, rzadziej odkręcali kurki w kranach. Wspólna odpowiedzialność finansowa w ich przypadku... raczej nie kojarzy się ze sprawiedliwością.
- Niedobory wody występują zawsze. Ale gdyby wszyscy mieli wodomierze, różnice byłyby nieznaczne - ocenił biegły sądowy, którego wyjaśnienia zdominowały przebieg czwartkowej rozprawy.
MARKET Z RYCZAŁTEM
Rzeczoznawca Sądu Okręgowego w Kielcach przedstawił swoją opinię na temat rozliczeń za wodę i centralne ogrzewanie w bloku numer 14A, jakich dokonała Spółdzielnia Mieszkaniowa. Zakwestionował w wielu miejscach ich prawidłowość, głównie w przypadku naliczania ryczałtowych opłat za wodę.
- Spółdzielnia zastosowała różne kryteria ryczałtu - uznał biegły, poświęcając wiele miejsca marketowi, mającemu siedzibę w tym samym budynku. Rozliczanemu wtedy za wodę ze "wspólnej kasy" z mieszkańcami. Rzeczoznawca przedstawił dane, z których wynikało, że dyskont płacił spółdzielni mniej, niż powinien. Według stawki: 1,2 metra sześciennego wody na każdego pracownika, a nie średnią z przedziału 1,2-3 metra sześciennego.
Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej nie zgodził się z taką oceną. Spory dotyczyły również interpretacji rozporządzeń ministra infrastruktury regulujących te zagadnienia.
SPORNY BIEGŁY
Biegły z Kielc złożył obszerne wyjaśnienia. Mówił dużo, gestykulował, pozwalając sobie także na osobiste wycieczki. Nie ukrywał, że jako rzeczoznawca sądowy jest bądź był w sporze z innymi kolegami "po fachu" oraz spółdzielniami mieszkaniowymi...
Jak się później okazało, miało to wpływ na postanowienie buskiego sądu. W czwartek nie usłyszeliśmy orzeczenia, a rozprawa została odroczona.
- Biegły pozostawał w sporze z innymi spółdzielniami mieszkaniowymi. To budzi wątpliwości co do jego bezstronności - powiedział w uzasadnieniu prowadzący rozprawę sędzia Wiesław Łakomy.
Sąd postanowił, że pełnomocnik powódki ma wpłacić 2 tysiące złotych zaliczki, na poczet kosztów opracowania opinii nowego biegłego. Niewykluczone, że sprawę będzie teraz badał rzeczoznawca spoza województwa świętokrzyskiego. Nowy termin rozprawy nie został ustalony.
KOSZMAR Z JAJAMI
Po ogłoszeniu postanowienia powódka bez słowa opuściła salę rozpraw. "Koszmar!", "kpiny!", "jaja!" - dało się słyszeć na miejscach dla publiczności.
Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?