[galeria_glowna]
Most został wybudowany w latach 60. Ma za małą przepustowość, więc zatrzymuje gałęzie i inne niesione przez rzekę przedmioty. Tworzy barierę dla wody, która nie może swobodnie przepływać i wylewa się na ulicę.
Burze, które w czwartek przeszły nad regionem spowodowały, że rzeka wylała. Gdy przyjechaliśmy do Cedzyny, na miejscu pracowała ekipa z Biura Inżynierii Wodnej i Ochrony Środowiska w Kielcach. Mężczyźni oczyszczali barierki podtopionego mostu z gałęzi.
- To nie należy do naszych obowiązków. Pomagamy tym ludziom z własnej inicjatywy. Bosakami wyjmujemy śmieci, które niesie ze sobą rzeka. Obsługujemy zbiornik w Cedzynie i zawsze gdy tylko dowiadujemy się, że Lubrzanka wylała, przyjeżdżamy pomóc mieszkańcom. Ja znam ten problem od jakichś 15 lat. Dziś jestem tu od 4 rano - mówi Zbigniew Rozmus, jeden z pracowników BIWiOŚ.
Mieszkańcy ulicy Zielnej skarżą się, że problem ciągnie się od wielu lat. Mówią, że rzeka wciąż wylewa, bo most ma za wąskie barierki. Wszystkie instytucje, do których się zwrócili umywają ręce. - To rzeka górska, ma rwący strumień. Od lat nikt o nią nie dba, nie pogłębiano jej dna. Na tym odcinku Lubrzanki rosną nawet dwa drzewa! Woda zbiera różne gałęzie i inne śmieci, które potem zatrzymują się na barierkach. W 2002 roku prezydent Kielc obiecywał, że most będzie wymieniany. Była nawet sprawa w prokuraturze, już istniał projekt i zaplanowano fundusze. Gdzie się rozeszły te pieniądze? - żali się jedna z okolicznych mieszkanek, Barbara Kasza.
- W nocy przyjechała straż pożarna. Wspólnie oczyszczaliśmy most. Poza tym jednak strażacy rozkładali ręce, bo nie mogli nic więcej zrobić. Problem z Lubrzanką powtarza się regularnie, przy każdych większych opadach. Nasze biuro zgłasza to do Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach, ale nic się w tej sprawie nie dzieje. Moim zdaniem most powinien być wyższy i mieć szerzej rozstawione barierki - mówi Dariusz Olsiński z BIWiOŚ.
Mieszkańcy ulicy Zielnej skarżą się na opieszałość Urzędu Miasta i innych instytucji. - Byli tu pracownicy Zieleni Miejskiej, byli też z Miejskiego Zarządu Dróg. Nikt nic nie zrobił. Tak wygląda to po jednej burzy, a co by się stało jakby deszcz padał przez kilka dni? Już kiedyś woda była tak wysoka, że ledwo było widać barierki - mówi Wojciech Kasza. Jego żona dodaje, że pracownicy BIWiOŚ oczyszczają most z narażeniem życia. - Przecież to niebezpieczne, bo rzeka ma silny nurt. W każdej chwili może dojść do tragedii. Dlaczego ci panowie i mieszkańcy muszą dbać o most? Przecież powinien zająć się tym ktoś inny - dodaje kobieta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?