- Rolnicy płacą jak za siano, a zbierają żaby i tatarak- tak mówią w gminie Mirzec. - Naruszono stosunki wodne, na rowach odpływowych i sączkach melioracyjnych postawiono domy- mówią z kolei w gminach Brody i Pawłów.
Nieco rzadziej, ale w podobnym tonie, są komentarze w mieście i gminie Wąchock. Samowolne przegrody, wykonane na strumieniu w Wąchocku przez jednego z mieszkańców, sprawiły, że przy dużych opadach deszczu zalane zostało kilka posesji przy ul. Wielkowiejskiej.
Ogólnie winne są niedrożne rowy melioracyjne, przepusty, i samowola w zmianie stosunków wodnych. Ludzie bezkarnie zasypują rowy odpływowe, stawiają na tym budynki, a woda nie ma gdzie odpływać i zalewa sąsiednie posesje, a krew zalewa sąsiadów.
WINNE PAŃSTWO?
Władze gmin są zdania, że rzeki i strumienie to sprawa państwowa. Dlatego z tymi problemami odsyłają rolników do wojewody. Wojewoda i podległy mu Wojewódzki Zarząd Melioracji Wodnych są zdania, że to sprawa powiatu i odsyłają do Starostwa Powiatowego. Widać z tego, że winne jest niespójne prawo lub brak jego egzekucji.
Ten problem, obok bezpańskich psów, jest drugim, z którym państwo polskie nie może sobie poradzić od wielu lat. I to w sytuacji, gdy inne państwa Unii Europejskiej rozwiązały to bardzo skutecznie, dawno temu. Jest skąd czerpać wzory.
Łąki w Polsce zmeliorowano 40-50 lat temu. Urządzenia melioracyjne były pod opieką spółek wodnych, wspomaganych przez budżet państwa i przez 25 lat było dobrze. W okresie przemian systemowych, państwo przestało dofinansowywać melioracje, instytucja spółek wodnych oparta tylko na składkach rolników “umarła" śmiercią naturalną. Co prawda są struktury, zarządy, ale nie ma pieniędzy i nie ma za co konserwować urządzeń melioracyjnych.
- Nie ma zainteresowania mieszkańców spółką wodną, są tu zaszłości 30-letnie. Ludzie nie płacą składek. Było zorganizowane spotkanie przedstawicieli spółek wodnych w gminie Brody. Przyszło dwóch ludzi, ja jako prezes i pan Dyląg z Lipia- na o sesji w Brodach informował Stanisław Wrona, radny i prezes gminnej spółki wodnej. - By gmina mogła pomóc spółce musi być odzew z drugiej strony, ze strony mieszkańców - odpowiada wójt Andrzej Przygoda.
ZANIECZYSZCZONE MELIORACJE
W gminie Mirzec niedrożne rowy melioracyjne i nieoczyszczone brzegi maleńkiego strumyka Krupówka spowodowały trwałe zalanie około 50 hektarów łąk należących do rolników z Trębowca i Osin. Teraz na tych łąkach bardzo liczne bociany zbierają żaby, a tatarak dzieci wyrywają dla przybrania domów na Zielone Świątki.
- Od wielu nie wzięliśmy stąd nawet jednej fury siana. W takiej sytuacji jest około 70 rolników z Osin i Trąbowca - informuje Jan Kwapisz, rolnik z Osin.
W gminie Mirzec, jako pierwszej z powiatu starachowickiego, ten problem ujawnił się z całą ostrością, bo tutejsze tereny są równinne, bardziej mazowieckie, niż świętokrzyskie. W innych gminach powiatu skutki źle oczyszczonych brzegów rzek ujawniają się dopiero przy dużych opadach, przy fali powodziowej. Przy normalnych opadach deszczu woda jeszcze zdąża spłynąć prawie górskimi strumieniami.
- Dzięki temu użytkowi ekologicznemu, który powstał na naszych, zalewanych łąkach, teraz w Osinach, po 30 latach, znów mamy bocianie gniazda - z kobiecą wrażliwością, pół żartem, pół serio dodaje jedna z mieszkanek Osin. A prawdziwym rolnikom w gminie Mirzec i Pawłów nie jest do śmiechu.
NIEDOBÓR I NADMIAR WODY
W gminie Mirzec normalnie jest wielki niedobór wody. Na jej terenie jest zlokalizowane ujęcie wody w Trębowcu, zasilające Starachowice i trzy ościenne gminy.
Zdaniem Stanisława Seweryna, sołtysa Trębowca, to spowodowało obniżenie poziomu wód gruntowych o kilka metrów oraz stepowienie pól i łąk. Fakt, wszystkie studnie w okolicy wyschły. Wszystkim założono wodociąg. Sołtys kilkakrotnie domagał się na sesjach zbudowania tu przez Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Starachowicach, zarządcę ujęcia wody, zbiornika małej retencji dla odwrócenia ujemnych skutków pompowania wód głębinowych. Natura jakby sama spełniła oczekiwania sołtysa. Ale zrobiła to na innym strumieniu, w innym miejscu. I też nie jest dobrze.
- Mamy liczne podtopienia. Jednak na wiele spraw nie mamy tu wpływu. Naruszono stosunki wodne i posesje są zalewane. Są zasypane cieki wodne, niedrożne przepusty, rowy. Na drodze wojewódzkiej nr 744 zrobiliśmy przepust, teraz mieszkańcy chcą by go zlikwidować. I chyba musimy zlikwidować. Przepust ma być zamurowany. Nie róbmy sobie na złość, nawzajem - na razie apeluje Marek Kukiełka, wójt Mirca.
- Ostatnie mokre lata ujawniły problem rowów melioracyjnych. Wojewódzki Zarząd Melioracji Wodnych w Kielcach nie ma pieniędzy. Są spółki wodne i nie ma spółek. Trzeba je reaktywować, dać dofinansowanie, jak było dawniej. Teraz na sączkach melioracyjnych stoją domy. Naprawa tego, co zepsuto przez ostatnie kilkadziesiąt lat będzie sporo kosztować - ocenia Marek Wojtas, sekretarz Urzędu Gminy Pawłów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?