Łzy wzruszenia na Świętym Krzyżu. Rekordowa kwota zebrana dla dziewięciorga osieroconych dzieci z Jeleniowa
W środę, 24 stycznia w kościele na Świętym Krzyżu pomoc otrzymała rodzina, którą w zeszłym roku spotkała ogromna tragedia. Dziewięcioro dzieci z Jeleniowa, w gminie Nowa Słupia straciło swoją ukochaną mamę - 44-letnią Monikę Piątek. By zabezpieczyć ich przyszłość ruszyła fala pomocy.
W sobotę, 6 stycznia na Świętym Krzyżu odbył się wyjątkowy koncert, podczas którego zebrano blisko 13 tysięcy złotych, pozostałe pieniądze dla rodziny zostały pozyskane w ramach internetowej zbiórki.
Babcia osieroconych dzieci, Elżbieta Marczewska oraz ich ciocia Edyta Mossakowska dziękowały za tak wielkie wsparcie z drżeniem w głosie. Podkreślały, że żadne pieniądze nie zastąpią dzieciom mamy, ale zebrana kwota jest bardzo duża i dzięki niej dzieci będą mogły mieszkać w wyremontowanym domu.
- To dla nich bardzo duże wsparcie, które pomoże spełnić marzenia ich oraz ich mamy, która bardzo chciała wyremontować dom - zaznaczała Edyta Mossakowska.
Radości z powodzenia zbiórki nie krył również ojciec Marian Puchała, superior klasztoru na Świętym Krzyżu.
- Jesteśmy bardzo pocieszeni takim efektem zbiórki. Cieszymy się, bo wiemy doskonale, że tej rodzinie pieniądze są bardzo potrzebne. Bardzo ważne jest również wsparcie duchowe, które się przy tej okazji dokonuje - zaznaczał ojciec Marian Puchała.
O tragedii jaka spotkała rodzeństwo z Jeleniowa, pisaliśmy wcześniej tutaj:
- Córka zemdlała w samochodzie. Straciła przytomność i w praktyce jej już nie odzyskała. Wcześniej nigdy nie miała problemów zdrowotnych, to się stało nagle. Leżała w szpitalu w Kielcach do 23 września. Tego dnia zmarła, ale wcześniej przytomności w ogóle nie odzyskała – mówiła Radiu Kielce Elżbieta Parczewska, babcia dzieci.
Edyta Mossakowska, najmłodsza siostra zmarłej wyjaśnia, że na kilka dni przed śmiercią pojawiły się niepokojące objawy, ale pani Monika ich nie zlekceważyła. - Tego samego dnia pojechaliśmy do szpitala i lekarze sami byli w szoku, że tak młoda osoba mogła mieć tak rozległy zawał. Próbowali ją ratować, ale to było trochę za późno. Kiedy lekarze przeprowadzili badania okazało się, że siostra miała bardzo podwyższony poziom cholesterolu. A mniej więcej tydzień wcześniej Monika mówiła, że źle się czuje, drętwiała jej ręka, bolało w klatce piersiowej. Była u lekarza, bo siostra wiedziała, ze musi o siebie dbać, że ma dla kogo żyć. Lekarz wysłał ją na badania. Wyników już nie zdążyła odebrać. Najprawdopodobniej oderwała się płytka miażdżycowa i zrobił się zator - mówi.
Po śmierci mamy, dziewięciorgiem wnucząt zajęła się babcia, której pomaga także siostra zmarłej pani Moniki.
Najmłodszy w rodzinie jest 7-letni Kubuś, Mikołaj ma 9 lat, Agatka – 12, Artur – 14, Mateusz – 16, Ewa – 18, Angelika – 19, Damian – 20 i Kacper – 22.
Azylem dla rodzeństwa ma być wymarzony dom w Jeleniowie z widokiem na Święty Krzyż, który kupiła i zaczęła remontować jeszcze ich mama. Dziś to my musimy pomóc rodzinie. Siostra pani Moniki, Edyta zwraca uwagę, że od początku dzieci mogły liczyć na innych. - Dzieci otrzymały dużą pomoc z różnych stron. Dziękuję wszystkim darczyńcom - zaznaczała. Ale potrzeby dzieci wciąż są bardzo duże, więc każde wsparcie jest na wagę złota.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?