Maciej Fałdziński, łucznik Stelli Kielce i reprezentacji Polski, na koncie ma już kilka znaczących sukcesów. Ale wierzy, że te najważniejsze są przed nim. Chodzi przede wszystkim o występ na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Jaki jest prywatnie? Komu kibicuje? Do czego ma słabość? Dlaczego chciałby być dziennikarzem? O tym opowiedział nam w specjalnym Alfabecie.
A jak autobiograficzne książki. Chętnie je czytam. Najbardziej podobała mi się Jose Mourinho. W przyszłości chciałbym podjąć pracę trenerską, tyle że w łucznictwie. Ale w tej książce są ciekawe wskazówki, jak być dobrym szkoleniowcem, jak dawać pewność zawodnikom. Warto sięgnąć po tę książkę.
B jak bieganie. Ważny element mojego treningu. Lubię biegać. Jak jest napięcie, to w ten sposób udaje mi się rozładować emocje.
C jak czekolada. Lubię zjeść parę kawałków dobrej czekolady. Najlepiej białej.
D jak dziennikarstwo. To kierunek moich studiów. Jestem na drugim roku na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego. Interesuje mnie dziennikarstwo sportowe. To jedna z alternatyw na przyszłość. Jestem na specjalizacji dziennikarstwo inter-netowe, ono jest najbardziej na czasie.
E jak Egipt. Wspaniałe wakacje, które przeżyłem w tym kraju, w kurorcie Sharm el Sheikh. Byłem z kolegą z klubu Mateuszem Buckim. Byliśmy na safari, nurkowaliśmy w Morzu Czerwonym. Fajne wspomnienia.
Fjak filmy. Miły sposób spędzania czasu przed zawodami, żeby się odprężyć. Lubię obejrzeć dobry film, zwłaszcza historyczny, czy science fiction.
G jak Grecja. Najbliższe wyzwanie. Czeka mnie start w Maratonie. Poważnie podchodzę do tego występu. Wyniki zadecydują o dalszej części sezonu, ewentualnej walki o przepustkę na igrzyska w Rio de Janeiro.
H jak historia. Interesuję się historią, w szkole lubiłem ten przedmiot. Miałem szczęście, bo trafiałem na bardzo fajnych nauczycieli. Chętnie czytam książki o tej tematyce.
I jak igrzyska.To moje sportowe marzenie. Pierwsza szansa na jego realizację może być w Rio de Janeiro. W tym roku zaczyna się walka o przepustki. Będzie ciężko, ale powalczymy, najpierw o kwalifikację drużynową. Powalczymy o nią na mistrzostwach świata.
W przyszłym roku do zdobycia będą indywidualne przepustki na zawodach Pucharu Świata.
J jak jedzenie. Lubię jeść, szczególnie placki po węgiersku. Wszędzie, gdzie jestem, to je zamawiam. Bardzo lubię je w wykonaniu babci. Jak ją od-wiedzam, zawsze babcia przygotowuje to danie.
K jak Korona Kielce. Od małego kibicuję tej drużynie. Mój dziadek Wiesław Soliński był pierwszym kapitanem Korony. Wcześniej grał w Iskrze, potem w Koronie. Tata przejął po nim pałeczkę w kibicowaniu i mnie też zabierał na mecze. Mam sentyment do tego klubu.
Ł jak łucznictwo. To moja życiowa pasja. Z tą dyscypliną jestem związany od jedenastu lat. Zawsze trenerzy mówili, że najgorsze jest pierwsze dziesięć lat, więc teraz powinno być lepiej (śmiech). W kolekcji mam kilkanaście medali, liczę na to, że z roku na rok będzie ich przybywać.
M jak mama. Wierny kibic. Pomaga, jak tylko może. Założyła fundację Katapulta, żeby wspierać mnie i innych sportowców. Ważna osoba w moim życiu.
N jak narty. To moja druga pasja, którą zaszczepili mi rodzice. Jak miałem dwa lata, zacząłem jeździć na nartach. Jak jest zima i wolny czas, staram się wyskoczyć na narty. Ostatnio korzystałem głównie z kieleckich stoków.
P jak pieniądze. Z łucznictwa nie da się wyżyć. Od czasu do czasu można dostać nagrody. Żeby normalnie funkcjonować, trzeba mieć inne zajęcie.
R jak rap. Chętnie słucham tej muzyki. Lubię kieleckich wykonawców. To są motywujące utwory, słucham ich przed zawodami. Wcześniej, zanim zacząłem strzelać z łuku, grałem na keyboardzie. U nas w rodzinie sa muzyczne tradycje. Siostra Zuzia jest w szkole muzycznej. Gra na pianinie i gitarze.
S jak Stella Kielce. Mój klub, któremu jestem wierny od początku. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł strzelać w innym klubie. Jest fajna, rodzinna atmosfera. Bardzo często się spotykamy, razem spędzamy sylwestra.
T jak tata. Zaszczepił we mnie miłość do sportu. Zabierał mnie na mecze, najpierw na koszykówkę, bo grał w amatorskich ligach. To była pierwsza dyscyplina, którą próbowałem uprawiać, ale często miałem kontuzję. Potem babcia z mamą zaprowadziły mnie na trening łuczniczy. I tak się zaczęło.
U jak Uniwersytet Jana Kochanowskiego. Byłem na Politechnice, ale przeniosłem jest na uniwersytet. Jestem na dziennych studiach, ale daję radę. Wykładowcy idą na rękę, mogę spokojnie godzić naukę z treningami. Uczelnia bardzo mi pomaga.
W jak wiara. Odgrywa ważną rolę w moim życiu. Wyciszenie, rozmowa z Bogiem pomagają w życiu i w startach. Wiem, że ja strzelam, to czasem ktoś te strzały niesie i wpadają w tarczę tam, gdzie chcę.
Z jak zdrowie. Jest bardzo potrzebne. Oby jak najdłużej mi dopisywało i całej mojej rodzinie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?