Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Friedek detektyw z brzuszkiem

Izabela Bednarz
Maciej Friedek ma 35 lat. Ukończył technikum mechaniczne. W policji pracuje od dziesięciu lat. Na początku jako pracownik dochodzeniowo-śledczy w Referacie Kryminalnym, a od czterech lat jako pracownik operacyjny. Poprzednio grał w serialu W11 - Wydział Śledczy.
Maciej Friedek ma 35 lat. Ukończył technikum mechaniczne. W policji pracuje od dziesięciu lat. Na początku jako pracownik dochodzeniowo-śledczy w Referacie Kryminalnym, a od czterech lat jako pracownik operacyjny. Poprzednio grał w serialu W11 - Wydział Śledczy.
Role w "W-11 Wydział śledczy" i "Detektywach" zmieniły życie Macieja Friedka. Skromny policjant z dnia na dzień stał się obiektem westchnień fanek.

Jak mówi, nie robi to na nim wrażenia. W lipcu przyszłego roku bierze ślub z Karoliną Lutczyn, którą poznał na planie serialu.

* Czy ty, policjant i serialowy nieustraszony detektyw w jednym, czegokolwiek się boisz?

- Utraty sprawności fizycznej. Kiedyś dużo grałem w piłkę nożną i koszykówkę, a przebiegnięcie kilkunastu kilometrów albo jeżdżenie cały dzień rowerem nie stanowiło dla mnie problemu. Teraz jest trochę gorzej. W tym roku miałem mało czasu na sport. Wymarzyłem sobie jednak, by przebiec maraton. Zamierzam ćwiczyć, żeby za parę lat stanąć na starcie.

* Może to pierwsze objawy kryzysu wieku średniego?

- Jeszcze nie mam 40 lat (śmiech). Po prostu zauważyłem, że rośnie mi trochę brzuch. Chcę go zrzucić, a czemu przy okazji ćwiczeń nie postawić przed sobą wyzwania, jakim niewątpliwie jest przebiegnięcie maratonu? Gdy człowiek ma cel, bardziej się mobilizuje.

* Znajdujesz czas dla swoich dzieciaków?

- Przynajmniej 2-3 razy w tygodniu jestem z nimi od rana do wieczora. Poświęcam dzieciom więcej czasu, niż gdy pracowałem w policji. Wtedy, żeby zarobić dodatkowo na życie, byłem także kuratorem sądowym. Teraz Kajetan ma już 10 lat, a Janek dwa. Jeździmy razem na wycieczki rowerowe. Starszy syn ma swój rower, a młodszego sadzam do fotelika. To urodzony cyklista!

* Masz dużo energii na nowy sezon "Detektywów"?

- Tak! W tym roku po raz pierwszy w życiu ładowałem akumulatory w Afryce. Byłem w Tanzanii i Zanzibarze. Mało wypoczynku, dużo oglądania, wiele przeżyć i atrakcji. Widziałem między innymi Serengeti i krater Ngorongoro. Na razie to najpiękniejsze wakacje mojego życia.

* Pojechałeś na zorganizowaną wycieczkę czy zwiedzałeś Czarny Ląd na własną rękę?

- Podróżowałem z moją narzeczoną Karoliną Lutczyn i jej siostrą. Kupiliśmy bilety do Tanzanii, a na miejscu prowadził nas bardzo dobry przewodnik Lonely Planet.

* Co cię najbardziej zaskoczyło w Afryce?

- To, że na Zanzibarze obok siebie funkcjonują islam, chrześcijaństwo i religie tubylcze, łącznie z obrzędami voo-doo. Nie ma problemów, konfliktów. To inny wymiar.

* Przyglądałeś się, jak wyglądają tamtejsi policjanci?

- Oczywiście! Nawet z nimi rozmawiałem. W Afryce to mało intratne zajęcie. Niewiele się zarabia i dużo pracuje. Tanzańscy policjanci pomogli nam, gdy chcieliśmy zrezygnować z kilku noclegów, a w hotelu nie chcieli oddać nam pieniędzy. Machnąłem na to ręką, ale dziewczyny postawiły na swoim. Dowiedzieliśmy się, gdzie i jak należy interweniować, a menedżer zwrócił nam całą kasę. Mieliśmy też przewodnika, którego wujek okazał się policjantem. Jadąc na Safari, spotkaliśmy się z nim. Akurat stał na drodze, na jednym z licznych punktów kontrolnych. To jednak Afryka, trzeba pilnować turystów. Kto jedzie, z kim i po co.
* Jakie wrażenie zrobiły na tobie dzikie zwierzęta na wolności?

- Nie lubię chodzić do zoo, bo to trochę przygnębiające. Ale zobaczyć stado lwów, zżerające zebrę, albo orły, które polują na czarną mambę na sawannie, to niesamowite przeżycie! Mieszkaliśmy w obozowisku w rezerwacie Ngorongoro, niedaleko krateru, na wysokości 2200 metrów. Wydawało mi się, że jest bezpiecznie. Wieczorem, gdy rozłożyłem namiot, bardzo się zdziwiłem, bo sto metrów ode mnie wyszedł z buszu słoń. Od razu przypomniałem sobie jedną z historii, którą opisał w "Hebanie" Ryszard Kapuściński, że te stworzenia potrafią tratować całe wsie i zabijać ludzi. Tego samego wieczora zostaliśmy zaatakowani również przez dziką świnię, która zjadła nam cały obiad z pudełka. Przygód mieliśmy bardzo dużo. Miesiąc w Afryce dobrze mi zrobił. Oderwałem się od intensywnego życia, nabrałem dystansu do tego, co robię, warunków panujących w Polsce. Nam się wydaje, że ciężko pracujemy, a tam świat wygląda zupełnie inaczej. Ludzie zarabiają miesięcznie 10 dolarów i się cieszą.

* Czy praca na planie "Detektywów" wciąż przynosi ci satysfakcję?

- Tak, nadal mnie to kręci i bawi. Mam tylko nadzieję, że nie wpadniemy w rutynę i że to, co robimy, będzie nadal prawdziwe i naturalne. Mamy już trochę doświadczenia, poznaliśmy specyfikę pracy przed kamerą, idzie nam coraz lepiej. Oby tak dalej.

* Zaczynałeś w "W-11 Wydział śledczy". Teraz grasz w "Detektywach". Jaki będzie kolejny krok?

- O to trzeba zapytać pana Edwarda Miszczaka (śmiech). Chciałbym spróbować czegoś innego, ale jest nas sporo: sześciu prowadzących w W ("W-11 Wydział śledczy" - przyp. aut.), trzech w D ("Detektywi" - przyp. aut.), a do tego asystenci, którzy są przecież nie mniej ważni. Trudno wyrokować, czy któreś z nas zaistnieje jeszcze przed kamerą w innym projekcie. Na razie gramy kolejny sezon D i jesteśmy bojowo nastawieni.

* Cała ekipa używa skrótów D i W?

- Mówimy tak, żeby było krócej. Wszyscy wiedzą, o co chodzi. Znamy się bardzo dobrze. Pierwszy sezon grałem w W, teraz jestem w D. Coraz częściej historie z naszych seriali się przeplatają. Zaczynamy stanowić jedność.

* Kiedy pierwszy raz pomyślałeś, że możesz stanąć przed kamerą?

- Pracowałem w wydziale kryminalnym i byłem bardzo przeciążony, więc gdy zobaczyłem telegram, że TVN zaprasza na przygodę, pomyślałem, że to coś dla mnie. Zdecydowałem się dopiero po namowach mojej kuzynki, która dała mi wiarę w siebie. Powiedziała, że jestem specyficzny, mam duże uszy i nos, i że ludzie lubią takie postacie. Żarty, że jestem przystojny, ale inaczej, przekonały mnie do zgłoszenia się na casting (śmiech).

* A dziś masz masę fanek!

- To w większości dzieci. Starsze mnie jednak nie interesują, jestem monogamistą.

* Zamierzasz zalegalizować swój związek?

- Oczywiście. Ślub odbędzie się w lipcu przyszłego roku.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie