MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mała Wiktoria jest poważnie chora. Pomóżmy jej!

PB
archwium
Z brzuszka dwulatki w Kielc wycięto guza wielkości pięści. Mama chce umilić jej pobyt w szpitalu

W kwietniu tego roku rodzice niespełna dwuletniej Wiktorii Jarosińskiej z Kielc rzucili wszystko, żeby ratować córkę i całą rodziną „przeprowadzili się” do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. W marcu u dziewczynki wykryto złośliwy nowotwór w nadnerczu. Guz był olbrzymi, miał czternaście na piętnaście centymetrów wielkości. Teraz, po wycięciu intruza, dziewczynka czuje się bardzo źle, ma zakażenie krwi. W środę, 26 lipca będzie obchodzić drugie rodzinki, a że uwielbia dostawać kartki, jej mama prosi, żebyśmy je wysłali.

Rutynowe badania ujawniły straszą chorobę

W maju tego roku, przy rutynowym badaniu brzuszka w kieleckiej przychodni, pani doktor wyczula u dziewczynki powiększoną śledzionę i skierowała ją na badanie ultrasonograficzne brzuszka.

- Tak zaczął się nasz dramat. U mojej córki wykryto guza na nadnerczu, który bardzo szybko rósł - wspomina mama Wiktorki, pani Karolina. Wyjaśnia, że córka początkowo trafiła na Onkologię w Kielcach, ale trzeba było ją jak najszybciej przetransportować do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tutaj rodzice usłyszeli diagnozę, która rozdarła im serca: nowotwór złośliwy o nazwie Neuroblastoma, 4 - stopień z przerzutami.

Guz był tak duży, że nie można było go wyciąć

Choć guz Wiktorii rósł w błyskawicznym tempie, lekarze nie mogli wyciąć go od razu. Dziewczynka musiała najpierw przyjąć wiele dawek chemii, po to aby nowotwór się zmniejszył. - Biegunka i wymioty nie odpuszczały Wikusi, ale mimo to uśmiech nie schodził z jej twarzy. Mieliśmy taką wielką nadzieję, że niedługo obudzimy się z tego strasznego snu i wszystko będzie tak jak kiedyś - mówili rodzice.

W maju tego roku guz Wiktorii zmniejszył się prawie o połowę.

- Jesteśmy tak szczęśliwi, serce się raduje, że leczenie przynosi pozytywne skutki - przyznała pełna nadziei mama Wiktorii. Wyjaśniała, że teraz całą jej rodzinę cieszą rzeczy najzwyklejsze. - Po tak dobrych wiadomościach dostaliśmy zgodę na krótki spacerek. Ubraliśmy Wikusię odświętnie i robiliśmy mnóstwo zdjęć - uśmiecha się pani Karolina.
Marzą, żeby poznała prawdziwe dzieciństwo

Niestety po chwilach nadziei zawsze pojawiają się kolejne obawy. Leczenie zmniejszało guza ale niestety niszczyło też jelita, przez co Wiktoria miała ciągłe biegunki oraz częste krwotoki z noska.

Pod koniec czerwca dziewczynka była już po ostatnim, ósmym cyklu chemioterapii. Zrobiono jej szereg badań i wyznaczono termin operacji wycięcia guza na 14 lipca. Rodzice nie ukrywali, że to był dla nich najtrudniejszy dla nas czas.

- Wierzymy, że ktoś tam na górze da szansę Wikusi, aby mogła szczęśliwe żyć i poznać, co to prawdziwe dzieciństwo, a nie tylko szpitalne korytarze, kroplówki , igły i białe fartuszki - mówiła wzruszona mama małej Wiktorii.

Komplikacje po operacji
Operacja wycięcia guza z brzuszka dziewczynki była nie
zwykle skomplikowana ale lekarzom udało się wyciąć 99 procent nowotworu. Niestety w kolejnych dniach stan Wikunii uległ pogorszeniu. Gorączka nie odpuszcza, do tego doszły wymioty i mała jest potwornie wycieńczona, przez co musiała zostać podłączona do kroplówki nawadniającej i worka żywieniowego. Nastąpiło też powikłanie pooperacyjne i jelita Wikunii zostały porażone. - Lekarze podłączyli ją do sondy, która ma niwelować wymioty. Wikusia, która do tej pory tryskała energią leży w łóżeczku bez sił, nie działają leki przeciwgorączkowe i antybiotyk - mówi załamana mama dziewczynki.

Drugie urodziny w izolatce

W środę, 26 lipca Wiktoria skończy 2 latka i niestety urodziny spędzi w izolatce. Rodzice znaleźli sposób na umilenie jej tego czasu.
- Pomyśleliśmy, że jeśli ktoś miałby ochotę przesłać urodzinową karteczkę dla Wikusi będziemy wdzięczni . To taki fajny miły gest. Wiki uwielbia przeglądać wszelkie karteczki, książeczki i na pewno sprawiło by jej to frajdę. A poza tym w przyszłości miała by pamiątkę i wspomnienie, ile osób jej kibicowało i wspierało - mówi Karolina Jarosińska i dodaje, że nawet jeżeli karteczki dotrą do Wikusi dopiero po urodzinach to na pewno też sprawią radość jej córce . Karteczki można wysyłać na adres: Wiktoria Jarosińska, ulica Rzeczna 6,26-432 Skrzynno.

Czekają ją kolejne chemie

Przed Wiktorią jeszcze długie leczenie, wycięcie guza nie powoduje bowiem wyzdrowienia. Teraz czeka ją krótka rekonwalescencja i wyjazd do Wrocławia na megachemioterapię oraz autoprzeszczep szpik.

Rodzinę można wesprzeć finansowo. Wiktoria zbiera pieniądze na stronie pomagam.pl. Wystarczy tylko wpisać w internetową wyszukiwarkę hasło Wiktoria Jarosińska pomagam.pl i zostaniemy skierowani bezpośrednio na stronę, z której można wpłacić darowiznę.

Na dziewczynkę można również przekazać 1 procent podatku, jej numer KRS to 0000249753 z dopiskiem: cel szczegółowy Wiktoria Jarosińska. Z rodzicami Wiktorii można kontaktować się także na profilu facebookowym - Karolina Jarosińska, Kielce.
- Módlcie się za moją Wikusię, bo jedyne czego teraz pragnę to żeby ona przeżyła i była z nami na dobre i na złe, czyli na zawsze. Proszę Boga żeby mi jej nie zabrał i proszę Was Kochani abyście Wy też oto poprosili - apeluje pani Karolina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie