Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mamo daj pieniądze", czyli problemy rodziców z kieszonkowym

Iwona ROJEK
Problem rodziców z kieszonkowym dla swoich dzieci - nie wiedzą, jakiej wysokości i jak często mają je wypłacać.

Dzieci są coraz bardziej wymagające i żądają wysokich sum kieszonkowego. Zwykle oprócz tego, że codziennie otrzymują pewne kwoty, domagają się też dodatkowych sum w weekendy. Rodzice natomiast czują się zdezorientowani, nie wiedzą czy mają spełniać każdą zachciankę, czy odmawiać.

- Moja córka jest uczennicą trzeciej klasy szkoły podstawowej i codziennie chce do szkoły pięć złotych, bo tyle otrzymują jej koleżanki - mówi kielczanka Marzena Wikło. - Na taką kwotę mnie nie stać i zwykle daję jej dwa złote. Bywa z tego powodu niezadowolona, kłóci się ze mną o to rano, a ja wychodzę do pracy zdenerwowana. Nie wiem, jak powinnam postąpić, żeby był w domu spokój.

JUŻ OD PIERWSZEJ KLASY

Jarosław Kania, zastępca dyrektora Świętokrzyskiego Centrum Profilaktyki i Edukacji uważa, że dzieci powinny otrzymywać kieszonkowe już od pierwszej klasy szkoły podstawowej. - Ale nie może być tak, że małe dziecko, które wychodzi do szkoły domaga się codziennie od rodzica pieniędzy - tłumaczy. - Zwykle potrzebuje je, żeby sobie coś kupić w szkolnym sklepiku, a to wcale nie służy jego zdrowiu, zjadanie ciastek, czy picie coli doprowadza jedynie do otyłości i cukrzycy. Uważam, że im mniejsze dziecko, tym kieszonkowe powinno otrzymywać rzadziej, bo nie umie nim gospodarować, zazwyczaj całą sumę wydaje od razu. Zasada w przyznawaniu kieszonkowego powinna być taka, że najlepiej dawać je w ustalonym dniu, na przykład w sobotę pod koniec tygodnia. Powinno być też uzależnione od zachowania dziecka, jeśli w danym tygodniu źle postępowało, nie przykładało się do nauki musi być zmniejszone. Kwota 100 złotych miesięcznie dla ucznia gimnazjum wydaje mi się rozsądna.

POPULARNOŚĆ DZIĘKI PIENIĄDZOM

Wicedyrektor Kania przestrzega przed dawaniem wysokich sum dziecku, nawet jeśli rodzice są zamożni i stać ich na to.

- Takie dziecko może zacząć budować swoją pozycję i popularność w grupie i szkole, dzięki posiadanym środkom, a to może mu tylko zaszkodzić - ostrzega. - W dorosłym życiu trudno mu się będzie bezinteresownie zaprzyjaźnić, pieniądze staną się dla niego najważniejsze.

Jolanta Kiełek, mieszkanka osiedla Barwinek zdradza, że już nie wie jak ma postępować ze swoim siedemnastoletnim synem. - Co tydzień dajemy mu z mężem 50 złotych, a kiedy przychodzi sobota domaga się dodatkowych 50, 60 zł, bo chce iść z towarzystwem do klubu czy do kina - opowiada. - Mówi, że tamto kieszonkowe już stracił. Denerwujemy się, bo nie stać nas na takie wydatki, on z kolei wypomina nam, że inni dostają więcej i zaraz robi się awantura.

Pracownicy Miejskiego Zespołu Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych w Kielcach potwierdzają, że często zgłaszają się do nich zagubieni rodzice, którzy nie wiedzą, ile mają dawać dzieciom kieszonkowego i czy mają im płacić za wynoszenie śmieci, posprzątanie pokoju czy wyprowadzanie psa.

NAUCZYĆ SIĘ ODMAWIAĆ

- Wielu rodziców jest naprawdę bardzo zdezorientowanych, jak mają zaspokajać finansowe potrzeby dzieci, gdy tak wiele towarów kusi i są ogólnodostępne - mówi psycholog Katarzyna Pawlusek z tej poradni. - Bywa, że zabierają pociechy do supermarketu i one domagają się kupna wielu rzeczy. Ale trzeba im odmówić, chociaż może się to wiązać z cierpieniem i manifestacją niezadowolenia ze strony dziecka. Dla jego własnego dobra musi jednak liczyć się z realiami. Jestem przekonana, że rodzice nie powinny w żadnym wypadku płacić dzieciom za wykonywanie domowych obowiązków, typu wynoszenie śmieci czy sprzątanie. Należy im wytłumaczyć, że my też wykonujemy różne prace na rzecz naszej rodziny i nikt nam za to nie płaci.

Psychoterapeuta Jarosław Kania uważa natomiast, że można wynagrodzić dziecko finansowo pewną kwotą, typu 20 złotych za to, że dodatkowo, oprócz odrabiania lekcji poświęca czas na naukę języka obcego. - To będzie dla niego dobra motywacja do lepszego opanowanie języka, co w obecnych czasach bardzo mu się przyda - uważa. Psycholog Jolanta Uhryn dodaje, że dać dziecku dodatkową kwotę można też za bardzo dobre świadectwo, ale na pewno nie za to, że robi zakupy, czy odkurzy pokój. A wysokość zwykłego kieszonkowego powinni ustalić sami rodzice po konsultacji z innymi rodzicami i wywiadem, na co dziecku te pieniądze będą potrzebne. Dobrze jest też skontrolować, na co je naprawdę wydaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie