Manifestowali za in vitro pod kielecką Katedrą (zdjęcia)

[galeria_glowna]

- Dlaczego kler mówi w moim imieniu - pytał Konrad, który dzięki in vitro ma dwójkę dzieci.- Cztery lata robiliśmy wszystko by mieć dziecko, pamiętam przepłakane przez żonę noce, wyjazdy, spróbowaliśmy wszystkich metod. Od kilku lat jesteśmy szczęśliwymi rodzicami, zdrowych, radosnych dzieci. Ksiądz nie powinien zabierać głosu w takich sprawach, sam nie jest rodzicem i nie wie, o czym mówi.
Konrad jest lekarzem i metodę in vitro traktuje jak każdą inna metodę leczenia. - Nie jestem związany z żadną partią, uważam się za człowieka wierzącego, ale przyszedłem, by zamanifestować poparcie dla idei, by pary takie jak my miały szansę na własne dzieci - wyjaśniał.

Kamil Jakubowski z Nowego Sącza studiuje w Kielcach i należy do stowarzyszenia Ruch poparcia Janusza Palikota. - Projekt ustawy leży od trzech lat w Sejmie, może te nasze manifestacje coś zmienią - mówi.
Po drugiej stronie ulicy, pod samą siedzibę kieleckich biskupów, zatrzymywały się osoby przysłuchujące się demonstrantom. Młody mężczyzna krzyknął: - Ale my nie zabijamy dzieci, starsza pani poprała demonstrujących. Wiele osób złożyło podpisy na listach poparcia. Policja zabezpieczała miejsce manifestacji, która trwała kilkanaście minut.

Do pikietowania przed siedzibami biskupów wezwał swoich sympatyków Janusz Palikot, aby zaprotestować przeciwko presji, jaką - jego zdaniem - Kościół wywiera na posłów w sprawie regulacji zapłodnienia in vitro. 16 października przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski do spraw bioetycznych arcybiskup Henryk Hoser zauważył, że posłowie, którzy świadomie poprą ustawę dopuszczającą metodę in vitro, mrożenie i selekcję zarodków, automatycznie będą poza wspólnotą Kościoła. Arcybiskup jest ordynariuszem warszawsko-praskim i lekarzem.