Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Wichary, bohater w polskiej bramce: Każdy dzisiaj zrobił swoje

Z Belgradu Paweł KOTWICA
Bohaterem reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych, która dziś pokonała na mistrzostwach Europy Duńczyków 27:26, był bramkarz Marcin Wichary, który bronił świetnie przez cały mecz, a w końcówce spotkania dokonywał w naszej bramce cudów…

- Każda odbita piłka mnie budowała, miałem trochę szczęścia, w końcówce czekałem z interwencją do końca - mówił popularny "Wichura".

Bramkarz Orlenu Wisły Płock schodząc do szatni nie sprawiał wrażenia rozentuzjazmowanego, skromnie podkreślał, że wygrana, która daje nam już dwa punkty w drugiej fazie mistrzostw, to zasługa całego zespołu. - Zrobiłem swoje, koledzy z obrony zrobili swoje, a wtedy, kiedy było trzeba, koledzy z ataku trafiali do siatki - mówił Wichary. - Każda odbita piłka mnie budowała, miałem trochę szczęścia, w końcówce czekałem z interwencją do końca - mówił bramkarz "biało-czerwonych".

Wichary obronił między innymi dwa rzuty karne znakomitego skrzydłowego Larsa Christiansena, a potem rzuty z sześciu metrów duńskich kołowych i z prawego skrzydła Hansa Lindberga, w czystej pozycji nie pokonał go także Kasper Sondergaard. - Nie widziałem rozpaczy w oczach Christiansena, to tak doświadczony zawodnik (blisko 40 lat - przyp. red.), że pewnie takich meczów przeżył już wiele - mówił.

Wicharemu nie wyszedł mecz ze Słowacją, po kilkunastu minutach został zmieniony przez Piotra Wyszomirskiego. Dziś pojawił się w pierwszej siódemce. - Dla mnie nie ma to znaczenia, czy wychodzę pierwszy czy drugi. Jest rozkaz wyjścia na boisko i się wychodzi. Dzisiaj Piotrek też mi w pewnym momencie pomógł, odbił kilka piłek, między innymi karnego. Wspieraliśmy się i dobrze się uzupełnialiśmy - mówił Marcin Wichary.

- Czy miałem moment zwątpienia? Kiedy Robert Orzechowski nie rzucił kontry, która mogła nas wyprowadzić na dwubramkowe prowadzenie, było chyba półtorej minuty do końca. Przeszła mi przez głowę taka myśl, że to się może skończyć inaczej, niż naszym zwycięstwem. Ale mieliśmy szczęście, a mnie mecz po prostu wyszedł i nie potrafię dokładnie powiedzieć, dlaczego. Składają się na to umiejętności, doświadczenie, szczęście, intuicja, dobry dzień i coś jeszcze, co trudno nazwać, bo gdyby to było możliwe, to każdy mógłby być dobrym bramkarzem - zakończył Wichary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie