Marcin Wyrostek zachwycił w Busku grą i...opowiadał o pieniądzach

Marcin nie kryje, że udział w programie zmienił bardzo wiele w jego życiu. - Wcześniej zwyciężałem w różnych konkursach, ale dopiero program telewizyjny dał mnie i mojej muzyce popularność. Teraz koncertuję, jestem rozpoznawalny - mówił. Wcześniej o moich zwycięstwach wiedziało wąskie grono. Telewizja ma niewyobrażalną siłę.

Powód, dla którego on - wykładowca na akademii muzycznej wystartował w programie Mam talent był prozaiczny. - Chciałem zarobić na nowy instrument bo dobry akordeon to wydatek 50 - 60 tysięcy złotych. Tyle co samochód - wyjaśnia. - Długo szukałem sponsorów, starałem się o stypendia. Bezskutecznie.

Główną nagrodą w programie było 300 tysięcy złotych. Marcin o nią walczył, ale nie krył zaskoczenia kiedy zwyciężył. Mimo iż wie jak dobrze gra nie sądził by potrafił przekonać do siebie jurorów a przede wszystkim widzów.

Zasługa to z pewnością pasji z jaką gra. Jest wirtuozem akordeonu, gra na nim od ponad 20 lat. - Do grania skłonił mnie tata, który także gra na akordeonie. To on dał mi akordeon, miałem wtedy 6 lat i najpierw sam uczył a potem pilnował moich lekcji. Na instrumentach gra wielu moich krewnych, muzyka w mojej rodzinie jest bardzo ważna.

Nowy instrument, na którym tak mu zależało już ma. - Zamówiłem go i ponad rok czekałem - mówi. - Akordeon był robiony ręcznie we Włoszech. Warto było - ocenia. - Ten mój ma duszę

Dzisiaj korzystając z popularności koncertuje po całej Polsce, ostatnio można go było posłuchać na festiwalu Top Trendy, gdzie wystąpił razem z Kayą. - Nie myślałem, że będę występował na takich festiwalach. Mam nadzieję, że temu ten mój instrument jest coraz bardziej "trendy".

Dobrze sprzedają się płyty Marcina - już ma na swym koncie potrójną platynę. W Busku razem z zespołem grał głównie tanga Piazzoli zachwycając słuchaczy.