Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Motyka: Korona na wiosnę? Byłem w szoku

Dorota KUŁAGA [email protected]
- Jestem totalnie zaskoczony grą Korony w rundzie wiosennej. To dla mnie duże rozczarowanie - mówi Marek Motyka, były trener kieleckiej drużyny.
- Jestem totalnie zaskoczony grą Korony w rundzie wiosennej. To dla mnie duże rozczarowanie - mówi Marek Motyka, były trener kieleckiej drużyny. fot. Sławomir Stachura
Marek Motyka do 23 listopada 2009 roku prowadził Koronę Kielce. Jego miejsce zajął Marcin Sasal. Trener Motyka cały czas z dużym zainteresowaniem śledził jednak grę Korony, dobrze zna tę drużynę i chętnie zgodził się na rozmowę o zakończonym kilka dni temu sezonie.

Marek Motyka

Marek Motyka

Urodził się 17 kwietnia 1958 roku w Żywcu. Ma żonę Krystynę i córkę Anię. Był piłkarzem między innymi Koszarawy Żywiec, Hutnika Kraków, Wisły Kraków, norweskiego Brann Bergen, Hetmana Zamość i Cracovii Kraków. W polskiej ekstraklasie - 224 mecze, 6 bramek. W pierwszej reprezentacji Polski rozegrał 8 spotkań, wszystkie w 1980 roku. Jako trener prowadził Szczakowiankę Jaworzno, Tłoki Gorzyce, Polonię Warszawa, Górnika Zabrze, Polonię Bytom, Koronę Kielce i Kolejarza Stróże.

Dorota Kułaga: * Gdy rozmawialiśmy przed rundą wiosenną mówił pan, że Koronę stać na miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach. Skończyło się na trzynastej pozycji w tabeli i wielkim niedosycie...

Marek Motyka: - Jestem totalnie zaskoczony tym wynikiem i bardzo mnie to martwi, bo Korona zawsze będzie bliska mojemu sercu i będę jej dobrze życzył. Tym bardziej, że przed sezonem doszedł Andrzej Niedzielan, a kupienie takiego snajpera to był strzał w dziesiątkę. Wcześniej udanym transferem był Pavol Stano, który nie tylko dobrze radził sobie w defensywie, ale zdobył też kilka ważnych bramek. Nie ma się co dziwić, że po bardzo dobrej rundzie jesiennej zespół miał apetyty na wysokie miejsce, trener Sasal otwarcie mówił nawet o walce o mistrzostwo Polski. Ale to co działo się wiosną, to był szok. Jagiellonia Białystok miała słabszy okres, ale Korona zawiodła totalnie. Tym bardziej, że ten zespół nie zapomniał jak się gra w piłkę. Jestem przekonany, że pod względem umiejętności nie był gorszy od Śląska Wrocław, Jagiellonii Białystok, czy innych drużyn z czołówki.

* To co - pana zdaniem - wpłynęło na tak słabą wiosnę?
- Jestem daleko od tego klubu, ale docierały do mnie różne niepokojące informacje o tym, że pogorszyły się relacje w szatni, że popsuła się atmosfera, że trener Sasal coraz bardziej oddalał się od drużyny. Być może nie wszyscy nadawali na jednakowych falach. Jeśli tak było, to na pewno odbiło się to na wynikach. Kibice i prezydent Lubawski, który tak pomógł klubowi, mieli prawo oczekiwać, że Korona będzie walczyć o wysokie miejsce, a tu nagle takie rozczarowanie. Nie licząc drużyn, które spadły, tylko Cracovia, która po jesieni była w beznadziejnej sytuacji, w tabeli była gorsza od Korony. To jest dramat, biorąc pod uwagę skład, organizację klubu i fantastycznych kibiców. Rozumiem, że są mocno zawiedzeni.

* Korona straciła w tym sezonie aż 48 bramek, najwięcej w ekstraklasie. A w defensywie grali wspomniany Pavol Stano, Hernani, który nie tak dawno był uważany za jednego z najlepszych środkowych obrońców w lidze, były reprezentant Polski Paweł Golański. Jak to możliwe?

- Też się nad zastanawiam. Ja narzekałem, że traciliśmy dużo bramek, ale u mnie w obronie grali znacznie mniej doświadczeni zawodnicy, choćby Piotrek Malarczyk, Kamil Kuzera, był też Łukasz Nawotczyński, czasem wchodził Paweł Kal. Przyszli zawodnicy ograni w ekstraklasie, czy nawet za granicą, jak choćby Paweł Golański. A mimo to gra defensywna w większości spotkań wyglądała fatalnie. To dla mnie wielkie zaskoczenie. Podobnie jak postawa bramkarza Zbyszka Małkowskiego. Jesienią bronił bardzo dobrze, wydaje mi się, że w pewnym momencie poczuł się za pewnie i wiosną już nie był tak mocnym punktem drużyny. W tej rundzie popełnił sporo błędów. Myślę, że niektórych, nie tylko zawodników, zgubiła zbytnia pewność siebie. W piłce i w życiu trzeba mieć trochę pokory, a niektórym osobom tej pokory właśnie zabrakło. Pamiętam jak trener Sasal zapytany, dlaczego nie daje szansy grania młodym zawodnikom, powiedział mnie więcej tak: widzieliście jak to wyglądało za trenera Motyki, ledwo wyprowadziłem zespół na prostą. Dla mnie to był policzek, bo nie miałem takich transferów jak on, bazowałem na tych ludziach, których miałem. A bez względu na to, w jakim klubie pracowałem, nigdy nie podważałem kompetencji swoich poprzedników, nigdy ich nie krytykowałem.

* Dobrze zna pan Nikolę Mijailovicia, czy nie uważa pan, że jego odejście negatywnie wpłynęło na zespół?
- Na pewno. To bardzo dobry piłkarz, był to też lider Korony, zarówno na boisku, jak i poza nim. Ale odejście tego chłopaka też świadczyło o tym, że w szatni zaczęło się dziać coś niedobrego. Dobrze wiemy, że był to zawodnik bardzo oddany klubowi, był wdzięczny prezesowi Tadeuszowi Dudce i kibicom, za to, że dostał szansę i tak ciepło został tu przyjęty. Brak Nikoli w Koronie był bardzo widoczny i moim zdaniem odbiło się to na wynikach i funkcjonowaniu tej drużyny.

* Kilka dni temu Koronę opuścił Edi Andradina, kolejna ważna postać tej drużyny.
- To zawodnik, który złotymi zgłoskami zapisał się w historii Korony. On zawsze wkładał całe swoje serce w grę, na niego zawsze można było liczyć. Jestem trochę zaskoczony, że odszedł z Kielc, bo wydaje mi się, że jeszcze rok mógłby tu pograć. Ale zdecydował się wrócić do Pogoni Szczecin, tam kontynuować karierę i trzeba uszanować jego decyzję. Wiem, że odchodzą też inni zawodnicy, między innymi Jacek Markiewicz i Sander Puri. Trzeba przebudować ten zespół i znaleźć piłkarzy, którzy są głodni sukcesów, chcą zaistnieć w piłce. Niektóre transfery kompletnie nie wypaliły.

* Choćby Dawida Janczyka, z którym wiązano duże nadzieje.
- To prawda. Ceniłem tego chłopaka, bo jest to góral z Nowego Sącza. Przebił się, wyjechał za granicę, tam różnie mu się wiodło. Nie wiem, co się stało, bo nie widziałem go na treningach. Być może był nieprzygotowany do tej rundy, samo nazwisko nie gra.

* Na koniec zapytam - kiedy Marek Motyka wróci do wielkiej piłki?
- Bardzo chciałbym szybko wrócić, ale to nie zależy tylko ode mnie. Jestem zwarty i gotowy, głodny piłki i wyzwań. Czekam, być może zadzwoni telefon. Marzę o tym, z utęsknieniem czekam na powrót do ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie