MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marek Motyka ocenia Koronę po dziewięciu kolejkach w ekstraklasie

Rozmawiał Sławomir STACHURA
Trener Marek Motyka zastanawia się czemu jego drużyna gra tak nierówno.
Trener Marek Motyka zastanawia się czemu jego drużyna gra tak nierówno. fot. Sławomir Stachura
Po dziewięciu kolejkach Korona Kielce jest dziewiąta w ekstraklasie. Benaminek rozgrywek dobre mecze przeplata słabymi, zdobył 11 punktów, strzelił 11 bramek, a stracił 13. Zanotował trzy zwycięstwa, dwa remisy i cztery porażki.

Marek Motyka

Marek Motyka

Ma 51 lat. Karierę piłkarską rozpoczynał w Sokole Żywiec, potem jako prawy obrońca grał między innymi w Wiśle Kraków i Cracovii. W reprezentacji Polski rozegrał 8 spotkań. Karierę trenerską rozpoczął w MKS Kalwarianka, a potem, prowadził między innymi Wisłę II Kraków, Polonię Warszawa, Górnika Zabrze i Polonię Bytom. W Koronie od maja 2009 roku i z kielecką drużyną awansował do ekstraklasy. Hobby: kino.

Sławomir Stachura. *Czemu Korona gra tak nierówno? Nawet w czasie jednego meczu potrafi mieć katastrofalną połowę i na przykład bardzo dobre pół godziny. Tak było chociażby w pojedynku z Piastem Gliwice wygranym 3:2.

- Marek Motyka. - Wie pan, sam się nad tym głęboko zastanawiam i nie potrafię znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Wiem, że kieleccy kibice tą naszą huśtawką formy są mocno zaniepokojeni. Cóż mogę powiedzieć, jeszcze raz proszę o cierpliwość. Wiele siedzi w głowach zawodników, w ich psychice. My cały czas szukamy tego optymalnego ustawienia i gdy wydaje się, że już coś się rodzi, gdy wychodzi w jednym meczu, to nie zdaje egzaminu w następnym

* Tak jak wariant z trzema pomocnikami w środku, w ostatnim przegranym 0:1 meczu z GKS w Bełchatowie?

- Chociażby. Pamiętamy przecież, że gdy z Piastem Gliwice przegrywaliśmy już 0:2, to po golu Ediego Andradiny wszystko nagle ruszyło i wygraliśmy 3:2. Wprowadziłem na bosko Mariusza Zganiacza i razem z Czarkiem Wilkiem i Vukoviciem zrobili przewagę w środku, odrzuciliśmy rywala od własnej bramki. Wszystko funkcjonowało wtedy dobrze i wydawało mi się, że taka koncepcja w meczu w Bełchatowie też będzie dobra i może zdać egzamin. Ale okazało się, że jednak nie. Widzę, że nie jest to dobre rozwiązanie dla nas. Inna sprawa, że w Bełchatowie źle weszliśmy w mecz, popełniliśmy zbyt dużo błędów w obronie w pierwszych 15 minutach, no i straciliśmy bramkę. Koncepcja gry z kontry legła w gruzach, musieliśmy gonić wynik, ale nie dało się już odwrócić losów spotkania tak jak udało się z Piastem. Mało tego - gdyby nie fantastyczna postawa Radka Cierzniaka, to w Bełchatowie przegralibyśmy wyżej. Obronił rzut karny, miał kilka dobrych interwencji. Z drugiej strony zaryzykowałem, bo moim zdaniem nie ma znaczenia czy przegrywa się 0:1 czy 0:3. Trzeba robić wszystko, by odwrócić losy meczu. W końcówce mieliśmy jeszcze pecha, bo limit zmian był wyczerpany, a Paweł Buśkiewicz doznał urazu i nie mógł kontynuować gry. W dziesięciu trudno było dobrać się do takiego solidnego rywala, jakim jest Bełchatów.

Z tej pierwszej części jesieni nie jest pan chyba zadowolony?

- Oczywiście, że nie. Ta drużyna ma potencjał i zawsze to podkreślam. Ale wie pan, to jest tak jak z domem. Musi mieć solidne fundamenty i muszą one być zbudowane w odpowiednim czasie, zanim człowiek weźmie się za budowanie ścian i dachu. Nie wolno zapominać, że Korona to beniaminek, taki jak Zagłębie Lubin. Wielu zawodników naszej drużyny dopiero uczy się ekstraklasy i ta chwiejność formy spowodowana jest również tym, że nie grali wcześniej w najwyższej lidze, albo mieli przerwę. Ja też wychodzę z założenia, że nie zawsze potrzebne są wielkie pieniądze, by stworzyć solidny zespół. Przykładem są chorzowski Ruch i Polonia Bytom, które plasują się przecież w czołówce ligi. Czasem dobry efekt daje jeden transfer, jak w przypadku Ruchu, Andrzeja Niedzielana. Ale proszę też pamiętać, że Ruch i Polonia grają w ekstraklasie już od kilku dobrych sezonów i w miarę ustabilizowanym składem. To też ma duży wpływ na grę i na wyniki.

* Korona strzela niewiele goli, choć w wielu meczach sytuacji nie brakuje.

- Powiem więcej - napastnicy ich nie strzelają, a najskuteczniejszy nasz zawodnik Edi Andradina, nie jest przecież nominalnie napastnikiem. To jest spory problem Korony. Brakuje nam rasowego snajpera. Szybkiego, zadziornego i takiego, z którym można grać na kontrę. Do grudnia będziemy przyglądać się naszym napastnikom uważnie i jeśli nic się nie zmieni, to trzeba będzie kogoś poszukać. Problem tylko w tym, że wszyscy takich piłkarzy szukają. Napastnicy są w dodatku na rynku najdrożsi.

* Teraz przed Koroną mecze prawdy. Za dwa tygodnie Arka Gdynia, ale potem już prawdziwe szlagiery - potyczki z Legią Warszawa i krakowską Wisłą.

- Na takie mecze jak z Legią i Wisłą nie trzeba specjalnie motywować piłkarzy. Dla każdej teoretycznie słabszej drużyny pojedynki z Legią, Wisłą czy z Lechem, to prawdziwe wyzwania. Dla mnie jednak liczy się cała runda i zawodnicy zdają egzamin w każdym meczu. Dopiero więc w grudniu, gdy już zmierzymy się z wszystkimi, będę mógł powiedzieć na co nas stać w tym sezonie i jaka jest prawdziwa wartość Korony. A na razie jesteśmy trochę dalej niż w połowie drogi i mety jeszcze nie widać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie