Marek Werens
Marek Werens
Pochodzi ze Stąporkowa. Ma 52 lata. Znany muzyk, w 2013 roku świętował 35-lecie pracy w tej branży. Twórca zespołu Panaceum, który obchodził trzydziestą rocznicę powstania. Opiekuje się m.in. zespołami Milky Boys, Flying Object. Długoletni nauczyciel i opiekun muzyczny dzieci, młodzieży ze Stąporkowa oraz okolic. Pomysłodawca koncertu ku pamięci Arka Słowińskiego, nieżyjącego prezesa Stowarzyszenia Czarna Flota z Końskich. Jego pasją jest wędkarstwo. Żonaty, ma syna i córkę oraz wnuczkę.
Muzyka cały czas towarzyszy Werensowi, właśnie jej podporządkuje program dnia. Scenka sprzed pół roku, festiwal Red Bridge Rock Fest w stąporkowskim amfiteatrze. Rozmawiamy krótko z Markiem, co chwilę ktoś podchodzi, wita się, zagaduje. Młodsi, starsi. To lubiany gość, można z nim dyskutować godzinami. Od muzyki do spraw społecznych poprzez wędkowanie - tematyka jest bardzo szeroka. Pewnie sympatii dodaje fakt, że Marek nie jest typem gwiazdora. Taki "swój" facet. - Nie jest złotem, co się świeci - często powtarza. To tekst jego singla "Niech stracę".
NIE JESTEŚMY NIKIM
Miniony rok był dla Werensa szczególny. 30-lecie obchodził jego zespół Panaceum. Kapela o dwóch obliczach - bawiąca ludzi na weselach i dająca koncerty rockowe. Zanim powstała grupa, Marek grywał w stąporkowskich zespołach Kwadrat, KDO.
- Całą muzyczną przygodę rozpoczynałem razem z Piotrem Salatą, jeździliśmy po różnych festiwalach. Jako Panaceum prezentowaliśmy potem muzykę nowej generacji - opowiada.
Skład się zmieniał, członkowie grupy szli do wojska. Unormował się w 1988 roku. Zmienił się ustrój, czasy, technika, sprzęt. Tylko muzycy z Markiem na czele wciąż są młodzi duchem. Kolejne ulubione powiedzenie lidera Panaceum to "nie jesteśmy nikim wielkim, ale też nie jesteśmy nikim".
MIŁOŚNIK "DŻEMOWANIA"
Kilkanaście miesięcy temu Werens pokazał w Stąporkowie, co to znaczy wspólne "dżemowanie". Nawiązujemy do zespołu Dżem. Marek wymyślił koncert ku pamięci Arkadiusza Słowińskiego, nieżyjącego prezesa Stowarzyszenia Czarna Flota z Końskich. Publika w stąporkowskim domu kultury śpiewała największe przeboje Ryszarda Riedla oraz jego śląskiej ekipy. Staporkowianin też jest "skazany na bluesa". Chciał od mocnego uderzenia zacząć 2013 rok. I zaczął.
Na Świętokrzyskiej Liście Przebojów pojawił się wkrótce wspomniany kawałek "Niech stracę". Melodię skomponował Marek, słowa napisał Marcin Michalczyk. Utwór cieszył się popularnością w internecie. Niedawno pojawił się kolejny singiel - "Wierzyć". Wytrawny słuchacz już po pierwszych dźwiękach gitary, nim usłyszy wokal, rozpozna, że to piosenka Panaceum albo solowa Werensa. Repertuar Marka wiele mówi o nim samym jako o: człowieku wrażliwym na społeczne problemy ("Krzywy układ"), ciepłym i pogodnym ("Piosenka o przemijaniu"), lubiącym podróże, przygody ("Auto"), nie oglądającym się wstecz ("Nie zatrzymuj mnie, życie czeka"). W tym roku planuje wydać swój pierwszy solowy album.
PIERWSZE NAUKI U MARKA
Siłę tworzenia i młodość ducha daje mu praca z dziećmi oraz młodzieżą. Już wiele pokoleń miejscowych muzyków pobierało nauki u Marka bądź też w jakiś sposób ich drogi krzyżowały się z jego szlakami. Werens to nie tylko Panaceum i singlowe kawałki. To również zespoły dziecięce i młodzieżowe - Milky Boys oraz Flying Object. Ich próby odbywają się w Zakładzie Urządzeń Kotłowych. Milky Boys (nazwa trochę myląca, w składzie jest trzech chłopców i dziewczynka) dziś potrafią zagrać bluesa, rockendrolla, covery różnych wykonawców.
- Uczyłem ich wszystkiego od podstaw - wspomina nauczyciel. Koncertują podczas różnych festynów w powiecie koneckim i okolicach. Zaliczyli przygodę w telewizyjnym programie Must be the music. Wielkiego sukcesu tam nie odnieśli, ale przede wszystkim wzbogacili się o cenne doświadczenia. FO to starsza wiekiem kapela, typowo rockowa, preferująca mocne dźwięki. Podczas styczniowego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Stąporkowie furorę robiła piosenka "Politycy", podopieczni Marka bisowali.
35 LAT NA SCENIE
Werens - kiedy trzeba - jest frontmanem na scenie, innym razem służy techniczną pomocą. Sprzętem, nagłośnieniem albo po prostu... dobrą radą w czasie jakiejś imprezy. 35 lat poświęcił muzyce i nie ma jej dość. Nie myśli o emeryturze. Wciąż tworzy. Czasami pod wpływem impulsu, ważnych wydarzeń w życiu. Słowa do "Ballady o przemijaniu" napisał, gdy urodziła mu się córka.
- Jedną zwrotkę dodała Gośka (Małgorzata Kosmala, wokalistka Panaceum - przyp. PST), gdy wchodziliśmy do studia nagrań w Łodzi - przypomina. Marek to wdzięczny rozmówca, typ gawędziarza, z nim nie ma monotonii, nudy. Chce tworzyć i cieszy się z tego, że jego muzyka cieszy innych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?