Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariia Kretska z Ukrainy jest lekarzem w Pińczowie. "Chcemy do Europy, nie do Rosji"

Michał Kolera
Michał Kolera
Mariia Kretska z Ukrainy jest lekarzem w szpitalu w Pińczowie.
Mariia Kretska z Ukrainy jest lekarzem w szpitalu w Pińczowie. archiwum
Mariia Kretska pochodzi z Ukrainy, jest lekarzem w szpitalu w Pińczowie. Ma 45 lat. Studia kończyła w swoim kraju, 10 lat temu przyjechała do Polski pracować. Co poczuła, kiedy dowiedziała się o ataku Rosji na Ukrainę? Jakie informacje docierają do niej z ojczyzny? Czy Rosjanie są na Ukrainie mile widziani? Oto rozmowa z panią doktor z Pińczowa.

Skąd Pani pochodzi?
Mariia Kretska: Z Ukrainy. Miasto Czerniowce, obwód czerniowiecki. To przy granicy z Rumunią, niedaleko granicy z Mołdawią.

Co poczuła Pani, kiedy w czwartek, 24 lutego, zaczął się rosyjski atak?
Poczułam żal, ból. Myślałam, że do czegoś takiego nie dojdzie, że wojny da się uniknąć. Miałam nadzieję, że wszystko uda się rozwiązać pokojowo. Potępiam działania Rosji. Do tej pory nie może do mnie dotrzeć, że to dzieje się na Ukrainie.

Czerniowce są daleko od granicy z Rosją.
Ale są blisko Naddniestrza, kontrolowanego przez rosyjskie wojsko. Z tego co wiem, w znajdującym się obok Czerniowców rejonie storożynieckim ostrzelano bazę wojskową. Na granicy z Rumunią też jest niespokojnie, padły podobno strzały. Nieopodal, w Iwano-Frankowsku, był ostrzał lotniska i bazy wojskowej.

Ma Pani rodzinę w Czerniowcach?
Mam. Mój brat cioteczny przyjechał do nas, do Polski na kilka dni przed inwazją. Niektórzy członkowie rodziny też zdążyli przybyć tutaj, bo już spodziewali się ataku. Ale inni zostali.

Jakie informacje docierają do Pani z ojczyzny?
Naród ukraiński się nie poddaje. Wszyscy są gotowi odeprzeć działania Rosji. Oczywiście jest też panika, ludzie się boją. Nikt nie myślał, że dojdzie do takiej eskalacji wojskowej, że na niebie będą helikoptery i będą strzelać. To jest realna wojna. Mieszkańcy są przestraszeni, ale jednocześnie mają przekonanie, żeby jednak nie poddawać się, nie oddawać swojej ziemi i walczyć do końca. Normalni, zwykli ludzie liczą na to, że cały świat nas wesprze i pomoże. Rosja jest za mocna dla Ukrainy, Ukraina nie pokona Rosji sama. Podkreślam jedno - chcę podziękować Polsce, za to, że tak wspiera Ukrainę, pomaga, chce przyjąć uchodźców.

Parę dni temu Władimir Putin wygłosił przemówienie, w którym dowodził, że "Ukraina to nieodłączna część historii Rosji i jej przestrzeni kulturowej". Według niego "Ukraińców łączą z Rosjanami więzy pokrewieństwa". Prezydent Rosji nazwał was "towarzyszami" i "bliskimi ludźmi". Odwoływał się też do wspólnej historii z czasów Związku Radzieckiego. Jak Pani na to zareagowała?
Słyszałam to. Jest to po prostu absurd. Putin chyba nie zna historii. Nie popieram tego, Ukraińcy nigdy nie czuli się Rosjanami. Pamiętam opowieści z dzieciństwa, jak Ukraińcy walczyli z Rosją, sprzeciwiali się komunizmowi. U nas przekonanie było takie, że cała Ukraina pracowała na Związek Radziecki. Wszystko cośmy wypracowali, oddawaliśmy tam. Kiedy rozpadł się ZSRR, Ukraina nadal chciała się uniezależnić od Rosjan, ale to się z różnych przyczyn nie udało. Broń jądrową od nas zabrano, w zamian nie dostaliśmy nic. Wszystko robiono tak, żeby Ukrainę zniszczyć. Rosja działała tak od wielu lat.

To nie jest pierwsza agresja na Ukrainę. W 2014 roku Rosja już raz najechała na was - na Donbas i Krym. Było to spore zaskoczenie dla świata i chyba dla samych Ukraińców. Jak wyglądały nastroje wtedy na Ukrainie, a jak wyglądają teraz? Da się to porównać?
Nastroje narodu ukraińskiego zawsze szły w tym kierunku, żeby nie podlegać Rosji. Walczyć o to, żeby wejść do Unii Europejskiej. Niestety władza się nie spisała, delikatnie mówiąc. Pozwolono wejść do Donbasu, do Ługańska, zrobić jakieś referendum, do którego w ogóle nie powinno dojść. Ale zawsze chcieliśmy być w Europie, walczyć o wolność słowa, niepodległość. Rosja od wieków trzyma nad nami swoją rękę i chce wrócić do tych czasów, które były wcześniej. Ale tego już nie da się zrobić. Ja już 10 lat mieszkam w Polsce. Ale kiedy dekadę temu wyjeżdżałam, to już były u nas nastroje proeuropejskie, a nie prorosyjskie. Ludzie zawsze chcieli integracji z Unią Europejską, żeby żyło się lepiej, żeby nie było korupcji. Pragnęliśmy, by u nas było tak jak w Europie, jak w Polsce.

Jak się Pani czuje w Polsce po tych 10 latach?
Bardzo dobrze. Polacy zawsze byli pozytywnie nastawieni do Ukraińców. Nigdy nie było jakiejś agresji. Kiedy tylko mogli, pomagali nam. Nawet jak nie było wojny. Dobrze nas traktowali. Mnie, męża, dzieci. Nie było żadnych incydentów na tle nacjonalistycznym. Jeszcze raz dziękuję całej Polsce i obywatelom Polski za wsparcie Ukrainy.

Dziękuję za rozmowę

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie