Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maroko. Meknes miasto z krwawymi murami (zdjęcia)

Marzena Kądziela
Marzena Kądziela
W marokańskim Meknes wszystko jest duże - mury obronne, bramy, magazyny, lochy, stajnie. Wędrując pomiędzy nimi ma się wrażenie spaceru po mieście dla olbrzymów.

[galeria_glowna]
Jedno z królewskich miast Maroka leży na urodzajnej, dobrze nawodnionej równinie pomiędzy górami Zehroun a łańcuchem Atlasu Średniego. W jego okolicach rozciągają się uprawne pola i niekończące się sady oliwkowe, z których okolica słynęła jeszcze w czasach, gdy władali nią Rzymianie. Nic więc dziwnego, że na każdym warzywno - owocowym straganie królują oliwki zielone, czarne, solone w beczkach, z przyprawami i bez, surowe i przygotowane do bezpośredniej konsumpcji.

OSADA NA HANDLOWYM SZLAKU

Każde wielkie miasto kiedyś było niewielką osadą. Podobnie i Meknes, które w X wieku było skupiskiem niewielkich wiosek berberyjskich. Ponieważ przez okolicę przechodziły trakty handlowe, którymi wędrowały liczne karawany, w drugiej połowie XI wieku zbudowano tu twierdzę mającą bronić mieszkańców osiedla oraz podróżnych przed bandami łupieżców. Na prawdziwy rozkwit miasto musiało jednak jeszcze poczekać aż do końca XVII wieku, kiedy to na tronie zasiadł najważniejszy władca arabskiej dynastii Alawitów (do dziś rządzącej Marokiem) sułtan Mulaj Ismail.

KRWAWY BUDULEC

Starą część miasta okalają grube mury. To właśnie Mulaj Ismail wzniósł je, by bronić się przed najeźdźcami. Oglądamy mury zewnętrze, wewnętrzne i jeszcze bardziej wewnętrzne. Toż to prawdziwa twierdza nie do zdobycia. Nawet współcześni, z użyciem długich strażackich drabin mieliby kłopot z wspięciem się na ich szczyt. Za czasów sułtana "ogrodzenie" to liczyło podobno blisko 40 km, chcąc więc obejść je całkowicie, trzeba było poświęcić sporo czasu.

Tak wielkie przedsięwzięcie jak budowa ogromnych murów nie mogło obyć się bez ofiar. Ponieważ przy pracach zatrudniani byli niewolnicy, także chrześcijanie, oraz jeńcy wojenni, nikt nie troszczył się specjalnie o ich los. Gdy opadali z sił, byli ponoć osobiście ścinani przez władcę, a ich ciała... mieszano wraz z materiałem budowlanym.

ODRZUCONY KONKURENT

Nie każdemu pisane było zajrzeć za doskonale pilnowane mury. A zapewne działy się tam rzeczy niezwykle ciekawe, bo po drugiej stronie mieściły się rezydencje królewskie, pałace, gigantyczny basen, wspaniałe ogrody z krużgankami. Był także harem, w którym mieszkało kilkaset (niektóre źródła podają liczbę kilku tysięcy) sułtańskich nałożnic, które dały swemu władcy kilkuset synów. Jak głosi legenda, córek nie liczono, bo... zabijano je zaraz po urodzeniu.

Marokańskiemu władcy nie wystarczały piękności przywożone do Meknes z całego świata. W pewnym momencie Mulaj Ismail zażądał ręki córki francuskiego władcy, Króla Słońce, Ludwika XIV. Sułtan chciał związać się z Francją jako najsilniejszym partnerem i związek ten przypieczętować małżeństwem. Francuski dwór z oburzeniem odmówił, co doprowadziło Isamila do wściekłości.

MODLITWA I OCHŁODA

Docieram przed kolejną ogromną bramę, podobnie jak inne, zdobioną misternie poukładanymi mozaikami. Tych bram jest tu niezliczona ilość. Gdy przekraczam jej próg, owiewa mnie cudowny chłód. Trafiam na dziedziniec, gdzie centralnym punktem jest niewielka fontanna. Spotykam tu zarówno kobiety od stóp po czubek głowy zakryte ciemnymi szatami, marokańskie dzieciaki, starców obracających w palcach muzułmański różaniec, jak i turystów z całego świata. Wydaje mi się, że wielu miejscowych przychodzi tu nie tylko po to, by modlić się, ale przede wszystkim odpocząć od upału.

Znalazłam się w mauzoleum Mulaj Ismaila, miejscu niezwykłym nie tylko ze względu na to, iż spoczywają tu szczątki wielkiego sułtana. Mauzoleum jest dostępne także dla ludzi wyznających inną niż islam religię. A to zdarza się niezwykle rzadko. Trzeba tylko przed wejściem zdjąć buty. Tego wymaga się od wszystkich, niezależnie od wyznania. W środku można podziwiać sarkofag, po którego bokach znajdują się stojące zegary - repliki prezentów od francuskiego króla.

NA GWARNYM PLACU

Przez kolejną ogromną bramę wychodzimy wprost na gwarny plac. Mnóstwo tu ludzi, którzy spacerują, siedzą na murku i plotkują. Jakiś chłopiec fotografuje się na lśniącym od ozdób koniu, gdzie indziej sprzedawca świeżego skoku z pomarańczy nawołuje klientów. Ze stoiska z kasetami rozbrzmiewa arabska muzyka. Przyglądam się, jak marokańskie gospodynie wybierają tadżin - gliniane naczynie do przyrządzania na węglu drzewnym potrawy z kaszki kuskus, baraniny i warzyw. Naczynia są naprawdę ładne, a ich ceny całkiem przystępne
Wszechobecny sułtan

OGROMNE BOGACTWA

Sułtan Mulaj Ismail podczas spaceru po Meknes towarzyszy nam cały czas. Przewodnik wciąż pokazuje stworzone przez niego budowle, opowiada o krwawych masakrach, o czarnym wojsku stworzonym przez sułtana z czarnoskórych mieszkańców Afryki, o gromadzonych bogactwach. Te bogactwa, którymi były także płody rolne, przechowywane były w gigantycznych spichlerzach. Sądząc po ich wielkości i wysokości, skarby te były niezliczone. Część z nich pozbawiona została dachu podczas groźnego trzęsienia ziemi w połowie XVIII wieku, część nadal znajduje się w całkiem dobrym stanie. Wędrując po ich wnętrzach miałam wrażenie, że przeniosłam się do czasów bajkowych olbrzymów. Spichlerze wyglądają bowiem tak, jakby stanowiły dom dla gigantów.

GIGANTYCZNE STAJNIE

Gigantyczna jest także stajnia, w której sułtan trzymał podobno 12 tysięcy koni. Dziś nie ma nad nimi dachu, ale łuki ścian następujące jeden za drugim stwarzają wrażenie, że patrzy się na nie poprzez lustra odbijające wielokrotnie ten sam obraz. Za czasów sułtana eksport koni czystej krwi był zakazany. Mimo to ogier ze stadniny Mulaj Ismaila stał się sławny w całej Europie. W 1730 roku został pokazany na dworze Ludwika XV przez bogaczy z Tunisu. Król nie docenił walorów pięknego konia - podarunku. Zwierzę najpierw pracowało jako koń pociągowy na ulicach Paryża. Na szczęście zauważył go handlowiec brytyjski, który kupił go za grosze, a sprzedał za ogromne pieniądze angielskiemu hodowcy, lordowi Goldophinowi. Jako "Goldophin Barb", czystek krwi ogier stał się jednym z przodków angielskich koni czystej krwi oraz protoplastą jednego z rodów przez wiele lat odnoszącego niezliczone sukcesy na wyścigach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie