Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzena Kasprowicz: Kielce są ciągle naszym rodzinnym gniazdem

Lidia CICHOCKA, [email protected]
Tomasz Olbiński i Marzena Kasprowicz - autorzy tomiku "Dopowiedziane wierszem” - są parą także prywatnie.
Tomasz Olbiński i Marzena Kasprowicz - autorzy tomiku "Dopowiedziane wierszem” - są parą także prywatnie. Fot. Łukasz Zarzycki
Ona mieszka i pracuje w Londynie, on w Nowym Jorku. Wspólną książkę wydali jednak w Kielcach i niedawno się nią pochwalili. Tomasz Olbiński i Marzena Kasprowicz, kielczanie, absolwenci "Żeromskiego", zawitali niedawno do Kielc na promocję albumu "Dopowiedziane wierszem".

Marzena Kasprowicz
Pochodzi z Nowin. Wizażystka, poetka, malarka. Mieszka i pracuje w Londynie. - Po kolejnym pobycie w Kielcach, spotkaniach z przyjaciółmi dopinam skrzydła i biorę się do pracy, by za rok pokazać moje prace. Także malarskie - mówi.

Tomasz Olbiński
Lat 55. Kielczanin, absolwent Liceum imienia Stefana Żeromskiego, młodszy brat słynnego Rafała Olbińskiego. Studia na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na kierunku architektura wnętrz ukończył w roku 1979. Autor wielu nagradzanych prac, głównie plakatów. Od 1987 roku mieszka w Nowym Jorku, gdzie zajmuje się ilustracją, malarstwem i projektowaniem graficznym.

To spotkanie i prezentację po raz pierwszy w rodzinnym mieście obrazów Tomka, młodszego brata słynnego Rafała Olbińskiego, kielczanie zawdzięczają Marzenie Kasprowicz.

>b>SZKOLNA PARA

- Tomek jest nieśmiały, potrzebuje zachęty - tłumaczyła przyjaciela na spotkaniu z czytelnikami Marzena Kasprowicz. Oboje chodzili do tej samej klasy, klasy bardzo zżytej, do dzisiaj spotykają się kilka razy w roku, a na promocję, by była pod każdym względem niepowtarzalna, przyjaciele upiekli im ciasta i pyszny tort. - Naszą wychowawczynią była profesor Jedlińska, świetna fizyczka, prowadziła także szkolny kabaret - wspomina Marzena. Ona nie brała w nim udziału. - Nie miałam czasu, dojeżdżałam z Nowin, chodziłam do szkoły muzycznej, ucząc się grać na wiolonczeli. Malowałam też od zawsze.

Marzena i Tomek byli parą w szkole. Oboje zdawali na architekturę, tyle że on na Akademię Sztuk Pięknych, a ona na politechnikę. - Zabrakło mi jednak punktów i poszłam na budownictwo w Kielcach, a potem poznałam przyszłego męża i zostałam w Kielcach na dobre - mówi. - Zabrakło mi odwagi, by wszystko zaczynać od nowa, przenosić się.

NA OBCEJ ZIEMI

Jako inżynier pracowała krótko i czasy, w których miała pod sobą 12 panów wspomina z uśmiechem. Potem była praca w szkole i na politechnice, gdzie wykładał także mąż. - Pensje były skromne, więc w wakacje pojechałam do Londynu zarobić na komputer. Po pierwszym razie pomyślałam, że zabiorę ze sobą starszego syna Michała, by uczył się języka, a kiedy straciłam pracę na uczelni postanowiłam tam zostać z synami. Bez męża, bo on nie zdecydował się na wyjazd. Małżeństwo szybko się rozpadło - mówi.

Pierwsze lata pobytu w Wielkiej Brytanii wspomina jako walkę. O wszystko. - Najważniejsze było utrzymanie siebie i dzieci, zapewnienie im szkoły - wspomina. Rodzice powtarzali jej, by nie zmarnowała synów, by się kształcili. Przez pierwszy rok sama uczyła Michała. W polskiej szkole opracowano mu indywidualny program, bardzo ambitny, egzaminy zdał dobrze, więc mama-nauczycielka się sprawdziła.

NOWA PROFESJA

Obaj chłopcy chodzili także do angielskiej szkoły ucząc się języka od podstaw. Na szczęście byli zdolni, chłonęli wiedzę. Efekty widać. Michał ukończył Cambridge, jest lekarzem. Marek studiuje w Edynburgu. - Kiedy odwoziłam Michała na egzamin do Cambridge, pamiętam dałam mu dwa naleśniki, wiedziałam, że pochodzi ze szkoły, której absolwenci tam nie docierają. Po egzaminie był przekonany, że odpadł, bo inni tacy zdolni, mówią w kilku językach, ale przyjęto go.

Studia - czesne i mieszkanie, opłacali dzięki kredytowi. Na resztę musiała zarobić Marzena. - Zaczęłam robić to, co lubię - projektować fryzury, bo swojego wyuczonego zawodu nie lubię i nie chciałabym pracować jako inżynier - podkreśla.
Mówi o tym lekko, ale zaraz dodaje, że taka decyzja kosztowała ją sporo. - Wiadomo, koleżanki w Polsce robiły karierę naukową, a ja zostałam wizażystką czy fryzjerką. Trzeba było powalczyć także o własne poczucie wartości.

PAMIĘTNIK W FORMIE WIERSZY

Dzisiaj Marzena podkreśla, że dzięki tej pracy może robić wiele innych rzeczy, które lubi, na przykład pisać wiersze i malować. Pisać zaczęła w Londynie po długiej przerwie. Ktoś, kto zna te wiersze wie, że to rodzaj pamiętnika, sposób na radzenie sobie z samotnością. Jak nie było komu powiedzieć można było napisać co się myśli, czuje.

Za namową koleżanki Ewy Maruszak zaczęła je wydawać. Także kielczanin Zdzisław Antolski zobaczył w tym sens i dwa lata temu ukazał się pierwszy tomik Marzeny Kasprowicz z ilustracjami Tomka Olbińskiego.

Zawsze miała kontakt z Tomkiem, który wyjechał do Nowego Jorku, ożenił się i rozwiódł. - Kiedy jest Internet i są telefony, odległość nie gra takiej roli - mówi Marzena, dodając, że potrafią nawet wpółmilcząco, ze słuchawką przy uchu, spędzać ze sobą wieczory, zajmując się pracą.
- To właśnie przy pierwszym tomiku zapytałam czy użyczy mi swych obrazów - wyjaśnia. Tomek odparł, bym wzięła, co chcę.

POWRÓT DO KORZENI

Kolejny ilustrowała swoimi pracami, a obecny powstał na wspak. Tomek przysyłał obraz, a ona pisała do niego wiersz. Czy jej interpretacje zawsze się podobały autorowi? On mówi, że tak, ale Marzena dodaje, że do niektórych obrazów, bo wszystkie są surrealistyczne i można je tłumaczyć na wiele sposobów, powstawało po kilka wierszy.

Tomik "Dopowiedziane wierszem" ozdobiły portreciki Tomka i Marzeny, jej autorstwa. - Po promocji poprzedniego tomiku zaczęłam malować portrety rodziny i znajomych - mówi. - Zobaczyłam, że sprawia to ludziom radość, a ja lubię robić coś dobrego.
Dwa wiersze Marzeny stały się piosenkami, wiersze do nich napisał Bartek Gartner i "Każdego dnia" w wykonaniu Elwiry Sibigi można posłuchać w Internecie.

A wspólne prace Marzeny i Tomka oraz ich portreciki będzie można oglądać także na zjeździe żeromszczaków, który odbędzie się jesienią tego roku. - Przyjedziemy na niego z pewnością - mówi Marzenia, która często odwiedza Kielce i Sitkówkę-Nowiny, gdzie mieszkają jej rodzice. Synowie także wracają w rodzinne strony, Michał ożenił się z kielczanką, Marek ma dziewczynę z Kielc. - Bardzo mnie to cieszy, bo Kielce są ciągle naszym rodzinnym gniazdem - mówi Marzena Kasprowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie