Kim jest Kiełek
Kim jest Kiełek
"Służbowo" urodził się w kwietniu tego roku w pracowni plastycznej w Poznaniu. Prywatnie ma 21 lat i jest studentem III roku na Uniwerstecie Humanistyczno-Przyrodniczym Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Paweł Kotwica: *Mówiąc żartem, jak się zostaje bożyszczem tłumów?
Dzik Kiełek: - Zawsze lubiłem piłkę ręczna, chociaż akurat w mieście, z którego pochodzę, nie ma klubu szczypiorniaka. Grałem w ręczną w podstawówce i gimnazjum. Rok temu na uczelni poznałem się z menażerem klubu, Pawłem Papajem. Powiedział, że chce zaprojektować maskotkę dla klubu, ale nie ma kogoś, kto by się w strój maskotki ubrał. Powiedziałem: "Ubierz mnie". Trochę pomyśleliśmy nad tym, co to ma być, uznaliśmy, że najlepiej, żeby było to coś związanego z Kielcami. A dzik wiąże się z legendą o powstaniu miasta. Poza tym jestem dość szerokim mężczyzną, mam trochę brzuszka, więc to zwierzę naturalnie mi odpowiadało. Powstał projekt. Firmę, która uszyła strój, znaleźliśmy w Poznaniu, imię wybrali kibice i Kiełek zadebiutował na jednym z meczów o mistrzostwo Polski z Wisłą Płock. Wyprowadzać drużynę na taki mecz z klubową flagą w ręku to naprawdę ogromne przeżycie!
*Chyba lubisz swoją pracę?
- Lubię zachęcać ludzi do dopingu. Cieszę się przede wszystkim z tego, że Kiełka polubiły dzieci, które przychodzą do hali niekoniecznie zainteresowane samym meczem. Robią sobie ze mną zdjęcia, grają w piłkę, ciągną za uszy. Nie czuję się błaznem, ale to fajne uczucie, kiedy widzisz, że dzięki tobie ludzie się uśmiechają.
*Ale są również ciemne strony bycia dzikiem?
- Strój jest dość ciepły, dużo się ruszam, więc po meczu jestem bardzo spocony.
*Podobno chcesz pozostać anonimowy?
- Tak, przynajmniej do końca tego sezonu. Znają mnie zawodnicy, pracownicy klubu, kilka osób z obsługi hali i kilka z Klubu Kibica. Dla reszty chciałbym na razie pozostać tylko Kiełkiem. Na co dzień jestem poważnym studentem, działam na uczelni, chodzę w garniturze. Poza tym moja anonimowość powoduje ciekawość, a więc i polepsza zabawę. Moje koleżanki ze studiów "podrywają" Kiełka na meczach nie wiedząc, że ja nim jestem.
*Wzorowałeś się na kimś? Jaka powinna być osoba, która musi zabawić publiczność, kiedy czasem mecz jest nudny?
- Większość dużych klubów na Zachodzie ma swoje maskotki, więc wzorców jest wiele. Ale żaden występ Kiełka nie był zaplanowany, wszystko jest spontaniczne. Trzeba szybko reagować na to, co się dzieje, mieć pomysły i nieco rubaszne poczucie humoru. Na przykład na ostatnim meczu chłopcom, którzy wycierają parkiet, schowałem mopa. Czasem poklepię sędziów po tyłkach, czasem zrobię "moon walkera" w stylu Michaela Jacksona. Ludziom się to podoba.
*Przed drużyną i Kiełkiem wielkie wyzwanie, Liga Mistrzów. Jakieś nowe pomysły?
- Jest wiele. Kiełek będzie pierwszą na świecie maskotką, która przed Halą Legionów skoczy na bungee. Rozmawiamy z grupą cyrkową, która w przerwie meczu wystrzeli mnie ze specjalnej armaty. Z Kiełkiem będzie się można zmierzyć w zawodach sumo. Będę również jeździł na mecze wyjazdowe. Wybieram się do Niemiec na mecz z Rhein-Neckar Loewen i chciałbym się zmierzyć z tamtejszą maskotką, Lwem. Mogę również zdradzić, że za jakiś czas będę miał towarzyszkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?