Masłów: Zawody w skokach na spadochronie

Startują w niej głównie Polacy, w tym sporo członków Aeroklubu Kieleckiego, ale także goście z Litwy i Rosji. Każdemu impreza się podoba i już teraz można zaliczyć ją do udanych.

- Przede wszystkim mamy niemal idealne warunki. Świeci słońce, jest słaby wiatr, który potrafi wybaczyć błąd podczas skakania. Oby było tak do zakończenia zawodów - mówi Wiktor Król, przewodniczący sekcji spadochroniarskiej Aeroklubu Kieleckiego, który sam również startuje.
W rywalizacji bierze udział 16 skoczków. Wszyscy skaczą z wysokości tysiąca metrów i ich zadaniem jest trafić do celu, czyli na specjalną matę-tarczę rozłożoną na płycie lotniska. - Każdy z zawodników oddaje sześć skoków. Aby wygrać, musi starać się wylądować na środku maty. Jeżeli lądowanie ma miejsce na jej obrzeżu lub poza nią, to szanse na zwycięstwo spadają, bo o wygraniu zawodów decydują właśnie sumy odległości od środka maty. Im mniejsze, tym oczywiście najlepiej - wyjaśnia Wiktor Król.

Te jednak - już można powiedzieć - będą małe. Zawodnicy dobrze przygotowali się do zawodów i już w pierwszej kolejce z celnością nie mieli kłopotów. Dobrze skakali zwłaszcza ci najbardziej doświadczeni, w tym Bartłomiej Gąsiorek z Kielc, który jest najstarszym uczestnikiem zawodów. - Jestem tu prawdziwym nestorem, bo mam 68 lat. Skakać ze spadochronem zacząłem dosyć późno, bo robię to od 1991 roku, ale udało mi się już oddać ponad 3250 skoków - przyznał mężczyzna, który dla najmłodszych zawodników, adeptów spadochroniarstwa, może być wzorem profesjonalizmu i uczyć ich, jak dobrze przed skokiem złożyć spadochron, a z tym niektórzy mieli drobne problemy.

XXXI Świętokrzyskie Międzynarodowe Zawody Spadochronowe zakończą się dziś około godziny 19.