Wszystkie napady, o jakie podejrzewany jest 28-latek, miały niemal identyczny przebieg. Każdy rozgrywał się po południu w centrum Kielc. Napastnik zasłaniał twarz, z bronią wchodził do sklepu, zabierał pieniądze. Niedużo, 200-300 złotych.
Cztery rozboje
Pierwszy rozbój miał miejsce 15 grudnia, bandyta wszedł do apteki przy ulicy Żelaznej, następne były delikatesy przy ulicy Karczówkowskiej (16 grudnia) i sklep z ubraniami w rejonie Plant (17 grudnia). Przestępca zdawał się kpić w żywe oczy z policji i jej działań. Ostatni napad1 był w tym tygodniu, w poniedziałek. Tym razem napastnik z bronią wszedł do sklepu z kosmetykami przy ulicy Żytniej. Prócz pieniędzy, zabrał laptop i telefon komórkowy.
- Od chwili pierwszego napadu za punkt honoru postawiliśmy sobie zatrzymanie bandyty - mówią policjanci. - Typowaliśmy różnych ludzi, przesłuchiwaliśmy, ale nie przynosiło to rezultatu, materiał dowodowy pozwalał nam ich po kolei wykluczać. Coraz częściej pojawiała się hipoteza, że napastnik mógł być nie notowany, a wówczas dowody, na przykład odciski palców, nie na wiele się zdają, bo nie ma ich z czym porównać. Niewiele osób o tym wie, ale przez ostatnie tygodnie w centrum Kielc policjantów było znacznie więcej niż normalnie.
- Nie widać ich, nie noszą mundurów, pracują prawie wyłącznie w terenie, ich zadanie to przede wszystkim oczy szeroko otwarte - wyjaśnia wysoki rangą oficer kieleckiej policji. - Efekt był taki, że udało nam się wytypować podejrzanego.
Z pistoletem
Kulminacja działań policyjnych nastąpiła we wtorek przed godziną 18. Na ulicy Sienkiewicza w Kielcach policjanci zatrzymali młodego mężczyznę.
- Był chyba zbyt zdumiony, żeby stawiać jakikolwiek opór - mówią stróże prawa. Zabrali go do jednostki, znaleźli przy nim pistolet gazowy.
- Z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać można, że szedł do kolejnego sklepu, do którego miał zamiar wejść z bronią po pieniądze. Pasuje do schematu: ten sam czas, ta sama część miasta, to samo narzędzie - mówi znający sprawę oficer.
Zatrzymany to 28-letni mieszkaniec podkieleckiej miejscowości. Żonaty. Nigdy wcześniej nie karany. W rozmowie z policjantami przyznał się do wszystkich czterech napadów na sklepy. Jeżeli usłyszy zarzut serii rozbojów z użyciem niebezpiecznego narzędzia, grozić mu będzie kara od trzech do nawet 15 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?