MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miastu potrzeba odważnych decyzji. Prezydent Ostrowca podsumowuje kadencję

Anna Śledzińska
Prezydent Ostrowca Świętokrzyskiego Jarosław Górczyński, przed tygodniem odebrał tytuł Samorządowca Roku 2015.
Prezydent Ostrowca Świętokrzyskiego Jarosław Górczyński, przed tygodniem odebrał tytuł Samorządowca Roku 2015. Łukasz Zarzycki
Prezydent Ostrowca Jarosław Górczyński podsumowuje w rozmowie z Echem Dnia pierwszy rok kadencji.

- Po trzech latach pracy w Sejmie, w ubiegłym roku zdecydował się Pan wrócić do Ostrowca, wygrał w cuglach wybory na prezydenta i zaczął swoje porządki. Ciężko było wrócić na „stare śmieci”?- Ciężko nie było. Doświadczenie, które zdobyłem wcześniej w urzędzie, pracując jako inspektor, potem kierownik, a w końcu pięć lat jako wiceprezydent sprawiło, że wróciłem właściwie bezboleśnie. Z perspektywy roku mogę powiedzieć, że doświadczenie z Sejmu bardzo mi pomogło. Mam szersze spojrzenie na wiele spraw i rozumiem, że to co robimy dzisiaj, będzie miało konsekwencje także w przyszłości.

Jedną z pierwszych, bardzo kontrowersyjnych, była likwidacja czterech szkół w mieście.
- Decyzja o reorganizacji szkół była podjęta za późno. Wiem, że takie zmiany powodują lęk i obawę, dopiero potem przychodzi rozsądek. Dzisiaj możemy powiedzieć, że w oświacie coś drgnęło.

Ale spotkał się Pan z bardzo ostrą krytyką i to na początku kadencji. Nagle z lubianego prezydenta stał się Pan wrogiem?- To było chwilowe. Teraz spotykam się z tymi samymi matkami i słyszę, że po czasie, kiedy stowarzyszenia przejęły szkoły, ich dzieci uczą się w tych samych budynkach, mają inne podejście. Twierdzą, że w pewnym momencie zostały wykorzystane do polityki. Same mówią, że to była manipulacja.

Padły ostre słowa, wręcz wyzwiska i obelgi. Zabolały?- Zabolały. To były jednak tylko chwile, emocje, które w danej chwili przeważyły. To nie było przyjemne. Ale cieszę się, że teraz mieszkańcy dostrzegają pozytywy, także to że zwiększyliśmy liczbę godzin języka angielskiego, zajęć sportowych, otworzyliśmy szkoły w piątki po południu i w soboty do południa. O sto procent podnieśliśmy stypendia dla dzieci uzdolnionych. Mogą zdawać zewnętrzne egzaminy językowe, a płaci za to gmina. Ile było wtedy krzyku, że likwiduję szkoły po to, żeby sprzedać budynki. Żaden nie został sprzedany, a dodatkowo gmach przy ulicy Sienkiewicza przeznaczyliśmy dla organizacji pozarządowych, w tym na pierwszy w województwie, a trzeci w kraju dom Senior - Wigor, w którym seniorzy mogą spędzać aktywnie czas.

Często podejmuje Pan własne decyzje, których poprzednik unikał. Tak było z instalacją na stadionie monitoringu za ponad milion złotych, na który, jak nam mówiono, miasta nie stać.
- Przemodelowaliśmy kalendarz imprez, uwzględniając przede wszystkim preferencje mieszkańców. Otworzyliśmy stadion KSZO na imprezy masowe. Na koncert disco-polo przyszło 6 tysięcy osób. Na jakim innym przedsięwzięciu była taka frekwencja? Jestem prezydentem, który chce spełniać oczekiwania mieszkańców, moim zadaniem jest dbanie o różnych odbiorców. Dlatego zdecydowałem, że na Sylwestra na Rynku wystąpi popularny zespół cygański Don Vasyl. Poprawiła się estetyka na stadionie, infrastruktura, uwzględniamy sugestie kibiców. Otworzyliśmy obiekty dla naszych dzieci, choćby na Dzień Dziecka.

Ten monitoring był potrzebny, by zorganizować jedną dużą imprezę na stadionie?- Oczywiście, że nie. Proszę spojrzeć na naszą drużynę piłkarską KSZO 1929. Radzi sobie coraz lepiej, a za tym także przychodzą kibice. To dla nich wprowadzamy udogodnienia na obiektach. Słuchamy ich sugestii, co jeszcze zmienić.

To są niewielkie zmiany, czasem wręcz niewidoczne.- Niewidoczne na pierwszy rzut oka, ale bardzo potrzebne. Spójrzmy, jakim zainteresowaniem cieszył się, niewielki przecież w tym roku, budżet obywatelski. W obszarze kultury zapotrzebowanie było dwukrotnie większe niż środki, a w obszarze remontów dwudziestokrotnie. Wprowadziliśmy też kartę dużej rodziny, do której przystąpiły lokalne firmy, ale trzeba było je do tego przekonać.

Porozmawiajmy o siatkówce. Drugi sezon w Orlen Lidze nie wygląda najlepiej. Drużyna została całkowicie wymieniona, póki co mocno odstaje od konkurentek. Liczba kibiców na meczach spadła z dwóch tysięcy do 500 osób. Co się stało?- Wszyscy chcemy utożsamiać się z dobrymi wynikami, każdy chce być uczestnikiem sukcesu, taki jest sport. Chyba zabrakło kibicom cierpliwości. Jako miasto utrzymujemy finansowanie na takim poziomie jak w ubiegłych latach, a nie wszyscy to robią. Staram się też wspierać klub w rozmowach ze sponsorami.

O tych wcale nie jest łatwo, podobnie jak o inwestorów, którzy daliby mieszkańcom pracę.- Oni nie przyjdą z dnia na dzień. Najpierw trzeba zadbać o tych, którzy już tu są. Dobrą opinię buduje się długo. Kto chce zainwestować sprawdza, jak radzi sobie już istniejący biznes. Nauczyłem się tego pracując w parlamencie, w tym w komisji spraw zagranicznych. Spotykałem się wtedy z wieloma zagranicznymi przedsiębiorcami. Nauczyłem się, jak powinno się postępować z lokalnym biznesem. Stąd na przykład decyzja, by na przyszły rok nie podnosić stawek podatków.

Brzmi to tak, jakby wszystko, co robił Pana poprzednik okazało się niewypałem?

- Nie do końca tak jest. Mamy dużo problemów, które były odpychane, dlatego teraz mamy tyle zadań. W ciągu roku doprowadziłem do większej dyscypliny i to skutkuje. Ukróciłem nadużycia w pomocy społecznej, zwiększyłem wydajność w jednostkach podległych. Włączyłem się też w „ratowanie” spółdzielni Hutnik. Nie wszyscy mają świadomość co mogłoby się dziać, gdyby syndyk sprzedał na wolnym rynku jej długi. Nie mogłem na to pozwolić.

Mam rozumieć, że to Pan stał za odwołaniem prezesa Andrzeja Zielińskiego? - Nie chciałbym tego tak ująć. Bardzo mocno sprzeciwiłem się rozwiązaniu, które obciążyłoby spółdzielców, czyli zaciągnięciu kredytu.

Ale co ma prezydent do firmy, która nie jest jednostką gminną?- Nie jest, ale w jej zasobach mieszkają mieszkańcy Ostrowca, nasi obywatele. Większość nie ma świadomości tego, co ich czeka. Bywały przykłady w Polsce, że całe spółdzielnie były przejmowane przez prywatne podmioty, które potem czerpały z nich zyski.

Mieszkańcy Ostrowca powinni mieć kompleksy wobec sąsiednich miast? - Absolutnie nie. Ostrowiec z rankingach branżowych wspina się, inne miasta nie.

To skoro jest tak dobrze, dlaczego wciąż jest źle?- Bo na skutki niektórych decyzji trzeba poczekać. Pewne inwestycje zostały do Ostrowca przyciągnięte. Na „stary zakład” huty wraca życie, rusza tam produkcja, zatrudnienie jest zwiększane, kolejne firmy są zainteresowane rozwijaniem działalności. Są zainteresowani kupnem gruntów pod kolejne zakłady, w tym szwalnię. Wiadomo, że chcielibyśmy więcej, ale to już jest jakiś krok do przodu.

Ostrowiec staje się miastem emerytów...- Ostrowiec jest miastem dwóch grup – dzieci i seniorów. O obie trzeba zadbać. Z wiedzy i doświadczenia trzeba korzystać i dbać o przyszłość tych, którzy dopiero się uczą.

A co z resztą mieszkańców?- Nie zapominam o niej. Mamy dla niej wiele propozycji. Wprowadzamy może drobne elementy do naszego życia, jak kurtyna wodna w czasie upałów, które jednak wiele zmieniają. Przywróciliśmy życie na Rynek. Fontanna po kilku latach zadziałała, zrobiliśmy strefę dla dzieci. 6 grudnia wspólnie zapaliliśmy świąteczną choinkę. Moim celem od początku jest to, by w mieszkańcom Ostrowca żyło się jak najprzyjemniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie