Micanski: - W Koronie pomogła mi atmosfera

- Gdy byłem w Koronie 10 lat temu, to atmosfera była dramatyczna i nie chodzi o to, że nie grałem. Teraz wszystko wygląda tu inaczej. Idąc do bułgarskiego klubu popełniłem błąd, dlatego decydując się na podpisanie umowy z Koroną, podpytywałem jaka jest atmosfera w drużynie i dostałem dobre recenzje. Dla mnie to ważne i ta dobra atmosfera w Koronie bardzo mi pomogła – mówi Micanski, który po raz pierwszy grał w Koronie jesienią 2006 roku na zasadzie wypożyczenia z Lecha Poznań. Zagrał tylko w pięciu spotkaniach, nie zdobył bramki i w grudniu 2006 wrócił do Lecha.

Micanski, który przyszedł do Korony w styczniu z Lewskiego Sofia, dobrze wkomponował się w zespół, strzelił dwa gole na wiosnę i wypracował dwa rzuty karne. Ten ostatni w ostatniej minucie meczu z Górnikiem Łęczna, którego na gola zamienił Jacek Kiełb i Korona zwyciężyła 2:1.
- Oglądałem w domu z dziesięć razy powtórki meczowe i rzeczywiście wygląda to tak, jakby tego karnego nie było. Ale wtedy na boisku poczułem karnego na 100 procent, bo po ataku rywala zablokowało moją nogę i nie byłem w stanie nic zrobić – przyznaje Micanski.
Bułgar dobrze czuje się w Kielcach i imponuje sprytem na boisku, ale dodaje, że może dać jeszcze więcej drużynie i grać lepiej.
Napastnik Korony wierzy, że drużyna powalczy w sobotę o punkty w Białymstoku.

- Jagiellonia to dobry zespół, ale jeśli my zagramy dobrze, to jesteśmy w stanie osiągnąć dobry wynik – mówi.

Micanski ma z Koroną kontrakt do końca sezonu z opcją przedłużenia o rok. Czy wiąże swoją przyszłość z Kielcami?

- Jeśli prezes zaproponuje mi kontrakt na 10 lat, to go podpiszę i będę tu grał do 41 lat – ocenia z uśmiechem. - A tak już poważnie, to mam w umowie do końca sezonu z opcją przedłużenia o rok i jestem spokojny o przyszłość – dodaje bułgarski napastnik.