Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michael Biegler: Sytuacja jest taka, jak na początku mistrzostw

Artur Bogacki (AIP)
Andrzej Banaś/Polska Press
Selekcjoner reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych Michael Biegler podsumowuje pierwszą część rozgrywanego w naszym kraju Euro 2016.

Mecz z Francją, po którym zajęliście 1. miejsce w grupie A mistrzostw Europy, był perfekcyjny z waszym wykonaniu?
Uprawiamy dyscyplinę, w której nie da się wszystkiego zrobić perfekcyjnie. Zaczęliśmy bardzo dobrze, różnicę zrobiła gra bramkarzy, ale straciliśmy ten atut. Na szczęście, gdy prowadzi się pięcioma, sześcioma golami, to jest czas, aby w porę zareagować na niekorzystną zmianę. To był fantastyczny mecz, ale podkreślam – był.

Czy to było najlepsze spotkanie, odkąd prowadzi pan Polskę?
Trudno mi to jednoznacznie ocenić. Aby był wielki mecz, musi być rozegrany pod presją, o dużą stawkę. W mistrzostwach świata w Katarze ta presja rosła, bo trzeba było wyjść z grupy, później awansować do kolejnych rund. Na pewno pamiętać będziemy mecz z Hiszpanią (o brązowy medal, który Polacy wygrali pod dogrywce - przyp.). Jest wiele meczów, w których poziom był zbliżony.

Patrząc na waszą grę na Euro, można uznać, że przeciwko najtrudniejszemu rywalowi zagraliście najlepiej. Zgodzi się pan z tym?
Nie do końca. Serbia i Macedonia to też mocne drużyny. Nie chcę popełnić błędu wartościowania rywali i uzyskanych wyników. Jedyną różnicą według mnie jest poziom presji, jaka towarzyszy spotkaniom. Chciałem ją zdjąć z drużyny, skupić na sobie. Starałem się to zrobić jeszcze przed turniejem, dlatego mówiłem co drużyna jest w stanie zrobić i że jej ewentualne błędy są moim błędami. Po drugim meczu, gdy już mieliśmy pewny awans do głównej rundy, można było trochę odetchnąć. Ale teraz to się zmieni, znów będzie gorącej, presja będzie rosła z dnia na dzień.

Chciałby pan znów podczas mistrzostw zagrać z Francją?

Nie znam aż tak dokładnie układu gier, ale będzie to możliwe chyba dopiero w końcówce turnieju (jedynie w meczu o 3. miejsce lub w finale – przyp.). Na razie koncentruję się tylko na meczu z najbliższym przeciwnikiem.

W rundzie głównej zagracie kolejno z Norwegią, Białorusią i Chorwacją. Co może pan powiedzieć o tych rywalach?
Każdy gra inaczej. Zaczynamy z Norwegią, z którą przegraliśmy na turnieju w Hiszpanii (25:30 w Ovie¬do w styczniu 2015 roku – przyp.). To młoda drużyna, ma zupełnie inny styl, gra bardzo szybko, potrafi zmieniać tempo, jest dobra taktycznie. Białoruś opiera grę na przygotowaniu fizycznym. O Chorwacji jeszcze nie myślę, musimy się skupić na przygotowaniach mecz po meczu.

Nie jest pan zaskoczony, że do rundy głównej nie dostała się Islandia?
Nie, bo to też była bardzo mocna, trudna grupa, wszystko mogło się tam zdarzyć. Presja była ogromna.

Nie boi się pan, że po trzech zwycięskich meczach oczekiwania, by wygrać cały turniej, będą jeszcze większe?
Rozmawiałem o tym z drużyną. Tak jak mówiłem, moją rolą jest zdjąć tę presję z zawodników. Sytuacja jest w sumie taka, jak przed rozpoczęciem mistrzostw. Podchodzimy do tego tak, że mamy grupę, w której czekają nas trzy mecze, mamy zero punktów (Polacy rywalizację zaczną z 4 pkt, wyniki meczów z Francją i Macedonią zostały zaliczone – przyp.). Nie patrzymy w przeszłość.

Przed meczem z Francją, mówił pan, że „nie musicie” zwyciężyć. Teraz postąpi pan tak samo, czy powie zawodnikom, że trzeba to spotkanie z Norwegią wygrać?

Nie. Gramy przecież na początek z zespołem, który wygrał inną grupę, też awansował z czterema punktami, więc na pewno jest mocny. Musimy znaleźć jakiś sposób. Z Francją zagraliśmy dobrze, ale były elementy, które da się poprawić. Nad tym trzeba popracować.

Poprzedni mecz z Norwegią przegraliście. Czy ma to dla pana znaczenie? Było to przecież tylko towarzyskie spotkanie.

Było to dla nas jakieś doświadczenie. Nie było źle, wnioski są takie, że musimy być bardziej skoncentrowani.

Co pan sądzi o warunkach zakwaterowania i trenowania? Przed turniejem mówił pan, że bardzo ważne jest, by Kraków stał się waszym domem. Czuje się pan tu jak w domu?
Osobiście – tak. Jestem zadowolony z tego, co udało się nam tutaj zrobić podczas pobytu przed turniejem. Z początkiem stycznia musieliśmy zacząć zmieniać harmonogram zajęć, bo mecze są rozgrywane późno. Zawodnicy dopiero o trzeciej w nocy mogą spokojnie zasnąć. Trzeba było zmienić plan posiłków, trochę cały styl życia. Ważne, aby nie musieć myśleć o zmianie bazy. Wszystko dla nas jest zorganizowane więcej niż perfekcyjnie.

Do soboty, kiedy zagracie pierwszy mecz drugiej fazy Euro, będzie chwila na relaks?
Tak jak po każdym meczu, na drugi dzień rano mamy rozciąganie i inne, mocniejsze ćwiczenia gimnastyczne w hotelu. To dla nas dobre rozwiązanie, bo zawodnicy, którzy dużo grają, nie muszą się przebierać i gdzieś jechać na trening. Wystarczy zejść z czwartego piętra na salę. Dzień po meczu z Francją zawodnicy dostali wolne popołudnie. Niektórzy mają tu znajomych i rodzinę, inni poszli na kawę na miasto. Ja też w sumie po raz pierwszy dostanę taką okazję. Ale już na 18 zaplanowane jest spotkanie techniczne, później mamy kolację.

Jest czas na zwiedzanie?
Gdy wcześniej byliśmy w Krakowie, na początku stycznia, była okazja zobaczyć Rynek, ale miałem na to tylko godzinę. Znajomi mi mówią, że to musi być interesujące jeździć w tyle miejsc na turnieje. Ale ja czas spędzam głównie na lotniskach, hotelu i w hali.

Chciałby pan przedłużyć z polską federacją kontrakt, który kończy się w tym roku?
To nie czas na zastanawianie się nad tym. Teraz koncentruję się na tym, co mam zrobić dziś. Podchodzę do tego jak do meczu – najważniejszy jest najbliższy cel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie