Michał ze Staszowa toczy walkę z rakiem trzustki. Pomóżmy mu wygrać ten pojedynek!

Pochodzący ze Staszowa, a mieszkający na co dzień w Szydłowie 39-letni Michał Sarzyński o chorobie dowiedział się w maju.

-Historia mojej walki o życie zaczęła się pod koniec zeszłego roku. Podczas powrotu z pracy coś zaczęło mnie kłuć pod żołądkiem. Poszedłem do lekarza, gdzie zbadano mi próby wątrobowe, enzymy trzustkowe, w końcu markery nowotworowe. Zmieniłem dietę, rozpocząłem leczenie. Markery wychodziły prawidłowo i nic nie zapowiadało, że wkrótce stanę do walki o życie. Po 3 miesiącach miałem stawić na wizytę kontrolną. Niestety, w marcu przyszła pandemia i wszystkie wizyty lekarskie zostały odwołane. Zaproponowano mi jedynie teleporadę. Szukałem pomocy, gdzie mogłem, ale do lekarza udało mi się dostać dopiero pod koniec maja. Czekanie okazało się przekleństwem. Lekarz nie miał dla mnie dobrych wiadomości. Coś jest na trzustce – powiedział mi. Podczas badania USG zobaczył guz. Śmiertelna zmiana była już wielkości 6 centymetrów - napisał Michał.

Dla mężczyzny był to niespodziewany cios, ale wiedział, że musi stawić czoła podstępnej chorobie. -To był szok, a dla mojej rodziny ogromna rozpacz. Wiedziałem jednak, że nie mogę się załamać, nie ma na to czasu – trzeba walczyć o życie! Kiedyś rak trzustki był wyrokiem śmierci, chorobą, z której w zasadzie się nie wychodziło. Dziś medycyna na szczęście poszła do przodu. Myślałem, że wystarczy moja determinacja i wola walki. Czekało mnie jednak nieprzyjemne zaskoczenie - pisze 39-latek. Okazało się, że lekarze zaproponowali mu wycięcie połowy wątroby, śledziony, resekcję trzustki i części dwunastnicy. Taka poważna operacja mogłaby się skończyć jego śmiercią już na stole operacyjnym, a zabić mogłyby także powikłania.

Szansą dla Michała jest jedna z nierefundowanych metod leczenia trzustki NanoKnife – „elektryczny nóż”. Polega ona na precyzyjnym usunięcia guza za pomocą elektrod, generujących prąd o wysokiej mocy, którego impulsy powodują obumieranie tkanki nowotworowej. - Ryzyko powikłań jest małe, nadzieja ogromna – niestety, za operację muszę zapłacić ogromne pieniądze, których nie mam - pisze Michał. Rozmawiam ze szpitalem w Krakowie i w Niemczech - być może tutejszym lekarzom uda się znaleźć jeszcze jakiś sposób, by mi pomóc - dodaje.

Jednak mężczyzna nie może czekać ponieważ guz z dnia na dzień rośnie, a szansę maleją. Michał jest ojcem dwóch chłopców, 5 i 3-latka. Starszy z nich ma autyzm i wymaga specjalnych potrzeb edukacyjnych. Mężczyzna ma również kochającą żonę Monikę.

-Bardzo proszę o pomoc i wsparcie. Chcę zostać z moją rodziną, z dziećmi, zobaczyć, jak chłopcy dorastają, grać z nimi w piłkę, nauczyć ich jeździć na rowerze, być dla nich wsparciem. Tak bardzo chcę żyć - pisze Michał. Nie bądźmy obojętni na apel Michała. Pomóżmy mu wygrać tę ciężką walkę i pokonać niebezpiecznego przeciwnika. Pamiętajcie dobro wraca.

KLIKNIJ I POMÓŻ MICHAŁOWI ORAZ JEGO RODZINIE