Miejskie znaczy niczyje

Nie koszone trawy porastające place należące do miasta oraz chuligańska młodzież - to główne problemy mieszkańców osiedla Ślichowice w Kielcach, gdzie wczoraj dyżurowaliśmy.

Gdy się jedzie na osiedla Pod Dalnią i Ślichowice od razu rzucają się w oczy tereny, które nie należą ani do prywatnych właścicieli ani do spółdzielni "Domator", która jest administratorrem osiedla Ślichowice. Przy blokach trawa jest estetycznie przycięta, natomiast pasy drogowe i teren wzdłuż ulicy Szajnowicza porastają wysokie na metr chaszcze, które, według słów administratora i mieszkańców, nie koszone były od kilku miesięcy.

TRAKTUJĄ PO MACOSZEMU
- Od ulicy Meissnera nie sposób wyjechać, ponieważ wysokie trawy zasłaniają widoczność. W tym miejscu może dojść do tragedii - sygnalizuje Mikołaj Kubiec mieszkaniec osiedla Pod Dalnią, którego niepokoją porośnięte pasy drogowe.

Z problemem wysokich traw zgłaszało się do naszego stolika wielu mieszkańców. - Dlaczego mieszkańcy peryferii Kielc traktowani są przez władze miasta jak te mniej ważne osoby - denerwował się pan Stanisław. - Centrum Kielc jest pięknie wykoszone i zadbane, a miejskie grunty w naszej dzielnicy służby komunalne traktują jak te gorsze i zostawiają na koniec.

- Dziwię się, że Straż Miejska nie ukarze urzędników, którzy nie pilnują, aby trawy koszone były regularnie. Gdyby teren należał do prywatnego właściciela, to mandat byłby wlepiony zanim taka osoba by się zorientowała. A gdy tymczasem miejskie tereny są zaniedbywane, to strażnicy tego nie widzą - utyskiwał inny mieszkaniec.

Wczoraj dyżurowaliśmy przed wejściem do siedziby spółdzielni "Domator" w Kielcach. Byliśmy ciekawi co mieszkancy bloków należących do owej spółdzielni myślą o zarządzaniu ich osiedlami. Ku naszemu zdziwieniu nie pojawiło się dużo głosów krytycznych. Co prawda niektórzy narzekali na wysoki opłaty czynszowe, ale były również głosy, które chwaliły szybkość działania administracji.
CHWALILI ADMINISTRACJĘ
- Wystarczy zadzwonić, że gdzieś jest zbita szyba, czy wywrócony kosz, a w ciągu kilku chwil pracownicy naprawiają szkody. Jest czyściutko i widać, że pracownicy dbają o nasz teren - chwaliło małżeństwo starszych państwa, mieszkańców osiedla Ślichowice I. - Gdyby tylko młodzież była trochę mniej hałaśliwa i wulgarna to było by bardzo dobrze. Niestety to głównie młodzi ludzie są największymi wandalami na naszym osiedlu. Rzadko można spotkać, zwłaszcza po zmroku straż miejską i policję na naszym osiedlu. Przydało by się więcej patroli, najlepiej w cywilnym ubraniu.

Do naszego stolika przyszli również mieszkańcy dzielnicy Malików, którzy skarżyli się na fatalną drogę, dochodzącą do ich domów, oraz na nieciekawe połączenia komunikacyjne.
- Ciężarówki przejeżdżające ciągle przed naszymi oknami doprowadzają już nas do szału. Już od kilku lat obiecują nam, że droga będzie naprawiona, ale nic się nie zmienia - skarżył się pan Tadeusz, mieszkaniec Malikowa.

- w równie tragicznym stanie są chodniki, jak których można sobie nogi połamać. Natomiast w niedzielę czy w sobotę do centrum miasta nie sposób dojechać autobusem miejskim. W rozkładzie linia numer 3 kursuje co półtorej godziny - dodał inny mieszkaniec dzielnicy Malików.

Pojawiły się również kwestie braku boisk da dzieci, które w wakacje nie mają się gdzie bawić.