Wśród oszukanych są osoby z całej Polski, w tym mieszkańcy Świętokrzyskiego.
- Pod koniec listopada chciałam kupić aparat fotograficzny. W Internecie, na stronie sklepu Japan - Foto znalazłam atrakcyjną ofertę - opowiada Katarzyna z Kielc. - Złożyłam zamówienie, wysłałam przelew. Dostałam potwierdzenie, że zamówienie przyjęto, a przelew zaksięgowano. Miałam dostać kupiony towar kurierem w ciągu 48 godzin.
Pani Katarzyna przyznaje, że trochę zaniepokoił ją fakt, że na stronie internetowej nie było żadnego kontaktowego numeru telefonu. - Ale był regon, NIP, numer KRS. To mnie uspokoiło - tłumaczy. Tymczasem kurier nie przyjeżdżał. Zaczęła więc zasypywać skrzynkę firmy mailami. - Odpisywali na każdy - przyznaje. - Najpierw zapewniali, że za dwa dni wyślą aparat. Później tłumaczyli, że realizacja zamówienia opóźnia się z winy hurtowni. Zagroziłam, że zgłoszę sprawę na policję, ale to nie skutkowało. W końcu postraszyłam, że pójdę do mediów.
Pani Katarzyna przekonała się, że nie jest jedyną ofiarą Japan - Foto. W Internecie odnalazła dziesiątki osób, które miały podobny problem. - Ostatecznie na początku stycznia udało mi się odzyskać pieniądze. Jestem chyba jedną z nielicznych osób, które doczekały się od Japan - Foto zwrotu gotówki - mówi.
Mniej szczęścia miał mieszkaniec Staszowa. W połowie grudnia zamówił w Japan - Foto aparat. Wpłacił prawie 2000 złotych. Gdy do 23 stycznia nie dostał towaru, a firma przestała odpisywać na maile, zgłosił sprawę na policję.
PRZELICZYŁ SIĘ?
Japan - Foto ma siedzibę w Zabrzu. I to właśnie tamtejsza policja zajęła się rozwiązaniem sprawy. A zgłoszenia o zawiedzionych klientach spływały do niej z całej Polski. We wtorek policjanci zatrzymali 36-letniego mężczyznę, właściciela firmy. Znaleźli go w jednym ze śląskich szpitali.
- W czerwcu ubiegłego roku mężczyzna kupił firmę od poprzedniej właścicielki. Ale nie przerejestrował jej i dlatego we wszystkich dokumentach figurowało nazwisko tamtej pani, która w tej sprawie jest zupełnie bez winy - opowiada Marek Wypych, rzecznik prasowy zabrzańskiej policji. - Już za czasów poprzedniej właścicielki firma handlowała sprzętem fotograficznym i zaskarbiła sobie zaufanie klientów. Nowy właściciel do listopada ubiegłego roku też wywiązywał się ze zobowiązań. A później zaczęły się kłopoty.
Mężczyzna tłumaczy ponoć, że wszystko przez wzrastający kurs euro. - W towar zaopatrywał się w Niemczech. Chciał mieć konkurencyjne ceny, więc podobno doszło do tego, że sprzedawał taniej niż kupował. Taka jest przynajmniej jego linia obrony - mówi Marek Wypych. - Początkowo, gdy zaczęło mu brakować pieniędzy, zbierał większą liczbę zamówień i dopiero wtedy jechał do hurtowni. Później w dalszym ciągu przyjmował zamówienia, ale już ich nie realizował.
Policjanci szacują, że poszkodowanych może być 300 osób z całego kraju, a nawet z zagranicy. Mogli stracić w sumie około 300 tysięcy złotych. Za internetowe oszustwa zatrzymanemu 36-latkowi grozi do ośmiu lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?