Przed godziną 13 w czwartek do dyżurnego staszowskiej policji zatelefonował 55-latek z gminy Połaniec.
- Zgłaszał, że na pace swego dostawczego samochodu ma 34 pociski z czasów wojny mające około 30 centymetrów długości i 10 centymetrów średnicy. Samochód znajdował się w pobliżu stacji paliw przy krajowej trasie w Połańcu. Ze zgłoszenia wynikało, że transportowane pociski nie były w żaden sposób zabezpieczone – relacjonowała młodszy aspirant Joanna Szczepaniak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Staszowie.
Policjanci pojechali na miejsce. O pomoc poprosili patrol saperski z jednostki wojskowej w Nisku. Specjaliści od rozminowania obejrzeli to co było na samochodzie i zapewnili, że to rozbrojone pociski bez ładunku nie stanowiące zagrożenia. Skąd 55-latek je wziął?
- Mężczyzna był tego dnia w gminie Mielec na Podkarpaciu, gdzie handlował sosnowym drewnem. Tu u 70-letniego klienta zostawił drewno, a zamiast pieniędzy wziął pociski z myślą, że sprzeda ja na złom. Być może w drodze powrotnej przemyślał sprawę i obawiając się, że ładunek może stanowić zagrożenie, zdecydował się zawiadomić policjantów – opowiadała Joanna Szczepaniak.
Stróże prawa jeszcze tego samego dnia złożyli wizytę 70-latkowi z gminy Mielec, od którego mieszkaniec powiatu staszowskiego wziął pociski.
- 70-latek przyznał, że pozostałości z czasów wojny zebrał na polu już kilka lat temu. Próbował sprzedać je w skupie złomu, ale mu się to nie udało, więc pociski leżały na podwórku do dnia, gdy trafiła się okazja, by wymienić je na drewno – uzupełniała Joanna Szczepaniak.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?