Łukasz Wacławik, zwycięzca odcinka w teleturnieju Jeden z Dziesięciu urodził się 24 grudnia 1980 roku w Starachowicach. Mama Jadwiga jest ekonomistką, tata Jerzy- hydraulikiem. Ma starszego brata i siostrę. Chodził do Szkoły Podstawowej nr 12, potem do II LO w Starachowicach, do klasy o profilu humanistycznym. Ukończył geografię na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Jako uczeń szkoły średniej tańczył przez cztery lata w Zespole Tańca i Inscenizacji Plejada przy Starachowickim Centrum Kultury, grał w siatkówkę. Do dziś ma epizodyczne kontakty z Plejadą. Pierwszą pracą, jeszcze podczas studiów, było roznoszenie listów w Kielcach. Teraz pracuje jako kolorysta w starachowickiej drukarni RR Donnelly. Żonaty, żona ma na imię Kinga, syn Franciszek-4 lata.
W Starachowicach i okolicy jest to chyba pierwszy taki przypadek. W tym lubianym teleturnieju startowało wielu mieszkańców naszego regionu, ale nie doszli do wielkiego finału, gdzie startuje 10 najlepszych zwycięzców z kolejnych 20 odcinków danej edycji.
Jako główny powód sukcesu, prócz niewątpliwej, gruntownej wiedzy, podaje spokojne nerwy. Na poszczególnych etapach, podczas eliminacji, w pierwszym, drugim i trzecim etapie wygranego odcinka i w wielkim finale obserwował, jak bardzo dobrych zawodników "zjadały" nerwy.
W wielkim finale tego popularnego teleturnieju nie miał szczęścia. Trafił na trudne pytania i odpadł w drugim etapie. Jak podkreśla, prócz wiedzy trzeba mieć szczęście. Tym samym potwierdza podobne opinie innych uczestników tej telewizyjnej rywalizacji.
WYSTARTOWAŁ, BO LUBI RYWALIZACJĘ
-Teleturniej oglądam systematycznie od czasów szkolnych, praktycznie od jego powstania. Teraz jest to chyba jedyny, naprawdę wiedzowy teleturniej. Fascynująca jest osobowość pana Tadeusza Sznuka. Dla samego spotkania z tym człowiekiem warto wystartować. Wystartowałem, bo chciałem się sprawdzić. Lecz na eliminacje zgłosiła mnie żona, przekonana, że dam sobie radę. Czas pokazał, że miała rację- zwierza się nasz rozmówca.
Eliminacje były w Warszawie, w październiku 2012 roku. Pierwsze nagranie normalnego odcinka w Lublinie, 9 maja, a 24 maja tego roku wielki finał. W eliminacjach jest 20 pytań, na 15 trzeba odpowiedzieć. Łukasz odpowiedział na 17. Między innymi największe obszarowo państwo Unii Europejskiej, Francję pomylił z Niemcami, wodospady Wiktorii umieścił na Nilu, a nie na Zambezi. Wiedział, że Noe nie miał córek.
-Specjalnie się nie przygotowywałem. Jak wcześniej wspomniałem, systematycznie oglądam Jeden z Dziesięciu. Zawsze się interesowałem światem, mam niezłą pamięć, szczególnie do ciekawostek. Przed wyjazdem na nagranie wydrukowałem sobie wielkie odkrycia geograficzne i miałem z tego jedno pytanie. Także części mowy, części zdania. Ważne jest, by interesować się bieżącymi wydarzeniami- mówi o przygotowaniach.
-Stres jest największy podczas pierwszego etapu, by nie odpaść, by się nie skompromitować. W drugim etapie normalnego odcinka omijano mnie. Tylko cztery razy mnie wyznaczono. Wszedłem do finału odcinka z trzema szansami. W finale odpowiedziałem na 15 pytań, w tym jedno wziąłem na siebie. Na czwartym miejscu wszedłem do wielkiego finału- dodaje.
ZDANIEM ŻONY
-Uważam, że mąż jest bardzo inteligentnym i zdolnym człowiekiem. Jak wspólnie oglądaliśmy teleturniej, to wszystko wiedział. Nie żałuję, że go zgłosiłam, bez jego wiedzy. Nie liczyłam, że mąż tak daleko zajdzie. Jestem z niego dumna. Za trzy lata znów go zgłoszę, gdyby sam nie chciał. Jest odważny, spokojny. Teraz wszystko opowiada Frankowi, naszemu kochanemu synowi. Bardzo lubi go słuchać- ocenia żona Kinga.
-Bardzo lubię tatę. Dużo mi opowiada. Jak dorosnę to też pojadę do pana Tadeusza- lekko sepleniąc, obiecuje czteroletni synek. Tak rodzi się pokoleniowa legenda tego teleturnieju i Tadeusza Sznuka.
WYGRANA I REAKCJE ŚRODOWISKA
Wielki finał był nagrywany razem z kolejnymi odcinkami już 76 edycji Jednego z Dziesięciu. Będą emitowane po wakacjach. W normalnym odcinku, gdy ktoś nie dojedzie na czas, to zastępuje go rezerwowy zawodnik, przeważnie student lubelskich uczelni.
-W wielkim finale czekaliśmy na dojazd trzech osób. Bardzo długo trwało, nim zaczęliśmy nagranie. Ja byłem pierwszy raz. Rywalizowałem z wieloma "wyjadaczami", którzy wygrali inne odcinki, a w Jednym z Dziesięciu startowali już kolejny raz. To było widać po ich zachowaniu przed nagraniem i podczas nagrania. Chociaż ogólnie atmosfera była spokojna- zdradza kulisy.
- Łączna suma nagród wynosi około 5 tys. zł. Brutto 3 tys. zł jest w gotówce, po zapłaceniu podatku zostaje 2,5 tys. zł do ręki. Jest dobry zegarek firmy Grovana oraz pięciodniowy pobyt w hotelu dla dwóch osób. Do wyboru są: Mikołajki, Karpacz, Białystok, Wisła. Jeszcze nie zdecydowaliśmy z żoną, gdzie pojedziemy- objaśnia finansowe efekty swojego sukcesu.
Pan Łukasz cieszy się z serdecznej reakcji na jego sukces koleżanek i kolegów z pracy, z zespołu Plejada, rodziców i rodziny, żony oraz syna. Wszystkim serdecznie dziękuje. Żałuje, że nie wygrał wielkiego finału. Ale nie wszystko stracone?!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?