Mieszkanka Osieka wrzuciła butelkę z listem do Morza Bałtyckiego. Po 10 latach dostała odpowiedź z Rosji

Pochodząca z Osieka Natalia Kunowska w 2011 roku uczestniczyła w międzynarodowej wymianie studenckiej. W ramach projektu, jako studentka Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie pojechała do Petersburga.

- 21 lipca 2011 roku spędzałyśmy z koleżankami ze studiów na plaży. Pamiętam, że był to bardzo słoneczny dzień i wtedy wpadłyśmy na pomysł aby napisać list, umieścić go w butelce i wrzucić do morza. Do listu dołączyłyśmy numery telefonów oraz 10 rubli dla przyciągnięcia uwagi. W krótkiej, sporządzonej przez nas notatce poprosiliśmy znalazcę o kontakt - wspomina pani Natalia.

Odpowiedź po latach

Od zdarzenia minęło prawie 10 lat, a ślad po butelce zaginął. - Wrzuciłyśmy ten list z intencją, że ktoś go znajdzie. Powiem szczerze, że przez te lata zdarzało mi się myśleć, co się stało z butelką i czy ktoś ją znalazł czy może przepadła już na zawsze - powiedziała pani Natalia. Osieczanka nie spodziewała się, że jeszcze dostanie odpowiedź. Jakież było jej zdziwienie, kiedy w sobotę, 22 maja komunikator WhatsApp poinformował o nowej wiadomości, a po otwarciu na ekranie telefonu pojawiło się zdjęcie butelki.

Okazało się, że list trafił w ręce rosyjskiego ekologa, Maksima. Mężczyzna znalazł go na jednej z wysp w pobliżu Petersburga. - Byłam bardzo zaskoczona, butelka musiała zostać wyrzucona na brzeg podczas przypływu. Z racji tego, że Maksim jest ekologiem, przeprosiłam za zaśmiecanie zatoki ale na szczęście nie pogniewał się. Chyba dla każdego byłoby to miłe zaskoczenie, że zwykły śmieć tak naprawdę jest czymś wyjątkowym - mówi pani Natalia. - Dziś już wiem, że wrzucenie butelki do morza było nieekologiczne i proszę abyście nie zaśmiecali środowiska - dodaje.