Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkanka podstaszowskiej Chańczy ma wielkie pretensje do straży pożarnej

Beata KWIECZKO
- Ogień rozprzestrzeniał się w kierunku mojej posesji, a strażacy stwierdzili, że pożar jest kontrolowany - mówi rozgoryczona mieszkanka Chańczy. W poniedziałek w pobliżu posesji kobiety spaliło się pól hektara trawy.

- W poniedziałek koło godziny 17 wyszłam na balkon i zauważyłam, że pali się trawa. Zadzwoniłam na numer straży pożarnej i dodzwoniłam się do straży w Staszowie. Stamtąd zostałam przełączona do Kielc - opowiada mieszkanka Chańczy.

Kobieta twierdzi, że dyżurny, który odebrał telefon powiedział jej, że skontaktuje się ze strażą pożarną w Chańczy. - Poinformował mnie, że pożar jest kontrolowany, bo tam jest ktoś, kto pilnuje. Trochę się uspokoiłam, ale widziałam, że wiał wiatr i ogień rozprzestrzeniał się w kierunku mojej posesji. Przed godziną 19 zauważyłam słup ognia, więc zadzwoniłam jeszcze raz. Płakałam i pytałam, czy mam się spalić, żeby przyjechali ugasić ogień. Przyjechali w ostatniej chwili - mówi zdenerwowana i dodaje: - Mam pretensje do strażaków z Chańczy, że powiedzieli, że pożar jest kontrolowany i nie przyjechali od razu, bo to zabrzmiało tak jakby ktoś podpalił trawę za ich przyzwoleniem.

- Prawdą jest, że zgłoszenie o pożarze wpłynęło do Staszowa, a Staszów przekazał je do Kielc, bo Chańcza to nasz teren działania - mówi Robert Sabat, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach. - Niestety nie mogliśmy tam od razu nikogo wysłać, bo wszystkie jednostki z tamtego rejonu prowadziły działania w kilku innych miejscach. Z odsłuchanych nagrań rozmów nie wynika jednak, żeby strażacy powiedzieli zgłaszającej, że pożar jest kontrolowany.

Strażacy dotarli na miejsce o godzinie 18.50. - Spaliło się pół hektara trawy, ale ogień nie zagrażał budynkom. Akcja gaśnicza trwała 45 minut. Na miejscu pracował jeden zastęp ochotników z Chańczy - informuje Robert Sabat i tłumaczy: - Samochody strażackie poruszają się po drogach z ograniczoną prędkością i czasu przejazdu nie da się przyspieszyć. Poza tym w ostatnich dniach mieliśmy ponad 60 pożarów traw dziennie, a dyżurny, który przyjmuje zgłoszenie, w pierwszej kolejności w przypadku niewystarczającej ilości sił dysponuje zastępy tam, gdzie występuje realne zagrożenie życia, zdrowia lub mienia.

Do chwili obecnej strażacy w powiecie kieleckim gasili około 800 pożarów traw. Mówią, że jest to pierwsza tego typu interwencja, gdzie pojawiły się jakiekolwiek uwagi pod adresem strażaków. - Pożary traw powstają na skutek podpaleń, a osoby, które ich dokonują nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakie stwarzają dla innych osób i środowiska naturalnego - dodaje Robert Sabat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie