Mieszkanka Suchedniowa stanęła w obronie swojego psa. Została dotkliwie pogryziona

Niedawno na ulicy Bodzentyńskiej w Suchedniowie doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Mieszkanka miasta wieczorem wyprowadziła na spacer psa. Prowadzony był na smyczy. Jej pupil jest niewidomy, pochodzi z adopcji.

Do chorego zwierzęcia nagle podbiegł wałęsający się po ulicy duży pies i bez ostrzeżenia rzucił się na niego. Rzucił się do gardła i zaczął go dusić. Kobieta próbowała rozdzielić zwierzęta, ale obcy pies nie dał się odgonić, za to dotkliwie pogryzł ręce suchedniowianki, potem uciekł.

Konieczna była pomoc lekarska. Chirurg na dłoni kobiety założył pięć szwów. Ucierpiał także niewidomy pies. Przeżył, ale weterynarz musiał zszywał mu rany na szyi.

Poszkodowana zgłosiła sprawę na policji. Jak informuje aspirant Jarosław Gwóźdź, czynności prowadzą funkcjonariusze z komisariatu w Suchedniowie.

Do kogo należał agresywny czworonóg, na razie nie wiadomo. Pies był duży, ważył około 20 kilogramów. Ma krótką, ciemną sierść. Nosił czerwoną obrożę, co może świadczyć, że nie jest bezpański.

Wałęsające się psy to w Suchedniowie duży problem. Szczególnie wieczorami wydostają się lub są wypuszczane z zagrodzonych posesji. Tak jest choćby na ulicy Kieleckiej.

Warto przypomnieć, że wypuszczanie psa bez nadzoru jest zabronione, a za wszystkie szkody spowodowane przez psa odpowiedzialność ponosi jego opiekun - zarówno, gdy pies kogoś pogryzie, jak i w sytuacji gdy pies spowoduje kolizję i uszkodzenie samochodu.

Co zrobić w sytuacji ataku psa?

- Najlepiej wyposażyć się w gaz pieprzowy. Nie w aerozolu, bo przy wietrznej pogodzie gaz może podrażnić nasze oczy, przez co sami staniemy się bezbronni. Skuteczniejszy będzie gaz żelowy - radzi Radosław Kowalik, zajmujący się tematem bezpieczeństwa w kontaktach z psami.