MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Milczeli ze strachu, bo bił ich i zastraszał

/mow/
- Zastraszał, groził, bił, potrafił nawet doprowadzić osobę słabszą psychicznie do próby samobójczej - tak mówią o jednym z wychowanków pracownicy Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Podzamczu Chęcińskim. Dzięki ich czujności sprawa ujrzała światło dzienne, zajęła się nią już policja.

Niespełna 17-letni dziś chłopak trafił do ośrodka jesienią 2008 roku. Pochodzi spoza województwa świętokrzyskiego. - Po kilku miesiącach zaczął stwarzać poważne problemy - mówi Bogdan Kalwat, dyrektor placówki.

Wychowawcy zauważyli, że z grupą wychowawczą, do której należał chłopak, dzieje się coś złego. Próbowali rozmawiać z młodzieżą, ale na początku napotkali na milczenie. - To jego rówieśnicy. Byli zastraszeni, bali się mówić. Widać było wyraźnie, że gdy ten chłopiec wraca na przykład z przepustek czy pobytów w szpitalu, to nagle grupa zostaje jakby sparaliżowana - relacjonuje dyrektor.

Powoli jednak pracownicy ośrodka zdołali nakłonić nastolatków, aby się otworzyli. - Okazało się, że ten chłopak znęcał się psychicznie i fizycznie nad kolegami ze swojej grupy, a także z innych grup. Bił ich, zastraszał, wykorzystywał. Musieli mu wręcz służyć - opowiada Bogdan Kalwat.

Policjanci ustalili, że 17-latek wymuszał też od innych wychowanków różne rzeczy: odtwarzacze mp3, ubrania, głośniki. - Wychowankowie byli psychicznie znękani. Zdarzały się ucieczki. Ten chłopak potrafił nawet doprowadzić do tego, że osoba o słabszej psychice usiłowała targnąć się na swoje życie - dodaje dyrektor. - Poniżał też nauczycieli i wychowawców.

Ośrodek poinformował o wszystkim policję. Sprawą zajęli się funkcjonariusze z wydziału zajmującego się przestępczością nieletnich. - Zgromadzili materiał dowodowy, który teraz przekażą do sądu rodzinnego - informuje Iwona Miter z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.

Dyrektor ośrodka uważa, że przede wszystkim nie można dopuścić do tego, aby chłopak wrócił do placówki. - To byłoby z ogromną szkodą dla pozostałych wychowanków - mówi Bogdan Kalwat. - My w tej chwili nie możemy już pomóc temu chłopcu, proces resocjalizacyjny już nie działa w jego przypadku. Dlatego wnioskujemy do sądu o zmianę ośrodka dla niego na poprawczy. Chcę też podkreślić, że tego typu spraw nigdy nie zamiatamy pod dywan. Jeśli dzieje się coś złego, zawsze to wyjaśniamy, a w razie potrzeby zgłaszamy na policję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie