MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Milczenie nie jest złotem

Monika WOJNIAK
Dziecko molestowane seksualnie będzie pamiętało ten koszmar przez całe życie
Dziecko molestowane seksualnie będzie pamiętało ten koszmar przez całe życie
Krzysztof Gąsior, psychoterapeuta: - Ciągle pokutuje pogląd, że wstydliwe sprawy, czyli dotyczące rzeczy intymnych, należy załatwiać po cichu. A tak
Krzysztof Gąsior, psychoterapeuta: - Ciągle pokutuje pogląd, że wstydliwe sprawy, czyli dotyczące rzeczy intymnych, należy załatwiać po cichu. A tak nie wolno robić! Takie postępowanie utrudnia rozprawienie się z problemem.

Krzysztof Gąsior, psychoterapeuta: - Ciągle pokutuje pogląd, że wstydliwe sprawy, czyli dotyczące rzeczy intymnych, należy załatwiać po cichu. A tak nie wolno robić! Takie postępowanie utrudnia rozprawienie się z problemem.

- Obcy powie: przecież nic się nie stało. Nie zgwałcił, nie zabił. Po co o tym mówić, przecież to wstyd. Obcy nie zrozumie naszej tragedii. Tego, że w dziecku zostaje to na całe życie - mówią matki ofiar pedofilów.

- Kiedy sprawa się wydała, kiedy ten mężczyzna został zatrzymany za molestowanie innej dziewczynki, córka powiedziała do mnie: "Widzisz, Kasi rodzice uwierzyli. A ty mnie nie" - wspomina jedna z matek. Mieszka z rodziną w niewielkiej miejscowości w Świętokrzyskiem. - Wtedy pomyślałam, że dalej tak nie może być, że niczego już nie będę ukrywać.

Mała Ania już pół roku wcześniej powiedziała mamie, że znajomy, mieszkający prawie po sąsiedzku mężczyzna, zrobił jej krzywdę. Ale wtedy mama nic z tym nie zrobiła. - Nie wiem, może nie chciałam w to uwierzyć - kreci dziś głową kobieta. Choć przyznaje, że wzmogła czujność. Wszystko się zmieniło, gdy mężczyzna został zatrzymany przez policję za krzywdzenie innego dziecka. I gdy Ania z żalem w głosie powiedziała to krótkie zdanie: Ty mi nie uwierzyłaś.

Ania wszystko opowiedziała przed sądem. Tak jak inne dziewczynki. Na ich krzywdziciela zapadł wyrok. Ale zanim do tego doszło, rodzina przeżyła ciężkie chwile. Nie tylko dlatego, że na nowo trzeba było przeżywać koszmar molestowania, wracając do niego wspomnieniami podczas zeznań w sądzie. Ciężkie chwile zgotowało rodzinie otoczenie.

OBCY NIE ZROZUMIEJĄ

Nikt nie żyje w próżni, wszyscy mamy sąsiadów, znajomych, kolegów z pracy. W próżni nie żyją też pedofile, ani ich ofiary. - Bliscy zrozumieli, że jest nam ciężko. Że to wymagało od nas odwagi. Ale inni? - wzdycha kolejna matka skrzywdzonego dziecka. - Przecież nie stało się nic złego - tak mówili. Nie zgwałcił nawet, nie zabił. A jaka jest pewność, że prędzej czy później do tego by nie doszło?

- Jeśli działania pedofila nie zostaną zatrzymane w sposób prawny, to ciągle narastają. Nawet jeśli jedną ofiarę zostawi w spokoju, to szuka kolejnych - mówi Krzysztof Gąsior, psychoterapeuta. - Dlatego takich spraw nie można załatwiać w czterech ścianach.

- Obcy nie potrafią tego zrozumieć. Że ten uraz zostaje w dziecku na całe życie. Że płacze, budzi się po nocach, boi się zostać samo w domu - mówi mama Ani. - Niektórzy twierdzili, że to wstyd, wyciągać takie sprawy na światło dzienne. Że trzeba było załatwić to po cichu, między sobą. Że nie powinniśmy mieszać w to sądu ani policji. Chyba nie wszyscy wierzyli w jego winę.

OD DOTYKU DO GWAŁTU

Gehenna 13-letniej dziewczynki spod Sandomierza też zaczęła się od brudnego dotyku. Trwała kilka lat. Sąsiad, do którego mówiła "wujku", najpierw dotykał ją w intymne miejsca. Dziecko, wówczas niespełna 11-letnie, zwierzyło się nauczycielce. Szkoła zawiadomiła matkę. Ale ta poprzestała właśnie na załatwieniu sprawy w czterech ścianach. Pogadała z sąsiadem, który oczywiście wszystkiemu zaprzeczył. Kazała mu się odczepić od córki. I tyle. A tymczasem, jak później ustaliło śledztwo, "wujek" przeszedł od dotykania do o wiele gorszych rzeczy. Zarzucono mu, że wielokrotnie zgwałcił dziewczynkę.

- Ciągle pokutuje pogląd, że wstydliwe sprawy, czyli dotyczące rzeczy intymnych, należy załatwiać po cichu, w małym gronie - mówi Krzysztof Gąsior. - Ale nie wolno tak robić! Bo taki obrót sprawy nie jest żadnym ostrzeżeniem dla pedofila. Nie daje mu wyraźnego sygnału, że popełnia przestępstwo, za które zostanie ukarany. Takie postępowanie wręcz utrudnia rozprawienie się z problemem.

OFIARA NIE JEST WINNA!

- Widzi pani, to jest tak, że jak widzimy podobne rzeczy w telewizji, to się oburzamy. A jak coś takiego zdarza się po sąsiedzku, to nie chcemy uwierzyć, albo wolimy wyciszyć - mówi jedna z matek.

Cztery lata temu głośno było o malej wsi pod Jędrzejowem. Tu klub dla dzieci zorganizował Holender, mieszkający w Polsce od kilku lat. Jak ustaliła policja, właśnie w tym klubie dzieci były molestowane. Rok temu zapadł wyrok w tej sprawie - półtora roku więzienia. Mężczyzna od początku nie przyznawał się do winy. Co więcej, to po jego stronie stanęła cała wieś. Ludzie nie wierzyli, że krzywdził dzieci.

W grudniu ubiegłego roku Kielcami wstrząsnął skandal. Policja zatrzymała byłego instruktora harcerskiego, pod zarzutem molestowania chłopców. Jedni nie mogli uwierzyć, drudzy po cichu komentowali: przecież od lat było wiadomo, że ma takie skłonności. Tylko, że przez te lata nikt niczego nie zrobił. Dopiero po zatrzymaniu do prokuratury zgłosiły się osoby, które twierdziły, że krzywdy od byłego druha zaznały nawet 20 lat temu. Tak długo dusiły to w sobie.

- Ofiary wstydzą się, boją się ostracyzmu. O pedofilii dopiero od niedawna mówi się głośno. Zrozumienie tego, że winę ponosi agresor, a nie ofiara, ciągle jest zbyt małe - uważa Krzysztof Gąsior.

MILCZENIE NIE JEST ZŁOTEM

- Widziałam, że z moją córką dzieje się coś złego. Była nerwowa, ciągle ściskała palce. Zauważyli to nauczyciele, nawet ksiądz. Pytałam ją, co się dzieje. Ale nie chciała powiedzieć. Dopiero w sądzie usłyszałam całą historię - opowiada kolejna matka. Tak jak pozostałe, chce pozostać anonimowa. Tak, jak pozostałe zastrzega, aby nie zdradzać szczegółów historii. - Chodzi po prostu o to, aby ludzie zrozumieli, że być może dzięki osobom, które odważyły się przerwać milczenie, ich dzieci uniknęły tej okropnej krzywdy.

Fundacja Kidprotect, zajmująca się ochroną dzieci przed zagrożeniami ze strony pedofilów, swoją stronę w Internecie opatrzyła hasłem: "Pedofila. Milczenie NIE jest złotem".

Odkąd zapadł wyrok, mała Ania jest spokojniejsza. Wie, że na razie, przez najbliższe lata, jej krzywdziciel nie wróci. Jest pod opieką psychologa. Tak jak inne dzieci.

Imiona dzieci zmieniono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie