Mirosław Złotarowicz, właściciel cyrku Arena: "Jeśli trzeba będzie, pójdziemy do sądu"

Prezydent Starachowic podpisał zarządzenie na mocy którego na gminnych terenach nie będą mogły występować cyrki ze zwierzętami. Jak pan ocenia tę decyzję?
Zakaz występów zwierząt w cyrkach w mieście Starachowice, gdzie znajduje się kombinat mięsny jest śmieszny. Uśmiercamy tutaj 6000 świń dziennie, a nie pozwalamy, aby wielbłąd na przykład uklęknął na arenie, bo to wielka tresura. Koń ciągnący furmankę musi dużo więcej umieć niż cyrkowe wielbłądy. Zakaz wydzierżawiania gruntów miejskich cyrkom które w pokazach wykorzystują zwierzęta to ignorowanie ludzi którzy chodzą na takie przedstawienia. Cyrki to nie tylko tabor, światło, namiot - cyrki to przede wszystkim publiczność, czyli mieszkańcy Starachowic, którym jeden człowiek powiedział "nie". Grunty miejskie to nie prywatna własność pana prezydenta Materka lecz nas wszystkich. Być może wśród mieszkańców Starachowic są ludzie, którzy taki cyrk chcieli by zobaczyć.

Jak pan odebrał tę decyzję?
Pan prezydent podjął taką decyzje za namową obrońców zwierząt Organizacje te w większości to organizacje o charakterze przestępczym których głównych celem jest zarabianie pieniędzy tak z 1 procenta jak i z eko-harczy. Animals Libieration Front Rząd Stanów Zjednoczonych uznał ostatnio za organizację terrorystyczną i miejmy nadzieje że u nas też tak się stanie a lokalne władze nie będą wspierać przestępczości lecz uczciwe firmy takie jak moja.

Zamierza pan walczyć o prawo wstępu do miasta ze swoim cyrkiem?
Decyzja pana prezydenta jest niezgodna z prawem, wszczęte jest postępowanie sądowe. W przyszłości cyrki będą dawały przedstawienia na prywatnych gruntach a w Orszakach Trzech Króli nie będą już brały udziału. Z tego powodu jesteśmy bardzo smutni bo na całym tym zakazie to ta wspaniała impreza ucierpi najbardziej.