Misjonarz opowiadał w Końskich o Zambii (zdjęcia)

Jego półroczny urlop w domu rodzinnym w Sierosławicach dobiega końca. Pod koniec marca znów będzie na Czarnym Lądzie.

Na spotkanie z księdzem Piotrem przyszło wiele osób. Niezwykła osobowość misjonarza sprawiły, że zarówno prezentacja multimedialna, projekcja zdjęć jak i prelekcja przeniosły słuchaczy w świat Afryki, gdzie ukrzyżowany Chrystus ma czarny kolor skóry.

- Pierwsze wrażenia to obraz z samolotu - to, że wszystko jest szare i suche - wspomina misjonarz. - Zanim dotarłem prawie dziesięć lat temu do Livingstone na południu Zambii zobaczyłem co znaczą słowa bieda i slums. W buszu, w wiosce Sichili, której nazwa niewiele mówi, oddalonej pięć godzin jazdy samochodem uczyłem się języka silozi. Było tam dwóch misjonarzy z Polski. Po pół roku wróciłem do Livingstone. Jest to miasto dwa razy większe od Końskich, w którym żyje 200 tysięcy ludzi. Są sklepy i kościoły. Katolików jest około 10 procent. Na obrzeżach miasta w małych domach trzy na cztery metry mieszkają liczne rodziny. Nikt dokładnie nie wie ile jest ludności. Nastoletnie dziewczyny wcześnie zostają mamami. Nie brakuje chorób. Problemem jest Aids. Notuje się nieliczne zachorowania na trąd. Średnia wieku mieszkańców Zambii to 37 lat. Duży odsetek najmłodszych to sieroty lub półsieroty. Dzieci nie podlegają szkolnemu obowiązkowi. Staramy się im pomagać. Oprócz pracy duszpasterskiej prowadzimy również szkołę. Naszym zadaniem jest działalność misyjna.

Ksiądz Piotr Śledź pochodzi z Sierosławic. Urodził się w 1968 roku w Końskich, gdzie uczęszczał do I Liceum Ogólnokształcącego i Studium Nauczycielskiego. Mając 21 lat wstąpił do Zgromadzenia Słowa Bożego Księży Werbistów. Tam przed misjonarską podróżą odbył siedmioletnie przygotowanie. Były to studia teologiczne na Wyższym Seminarium Duchownym Księży Werbistów w Pieniężnie. Od 1999 roku przebywa na misji w Zambii.