Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa Europy. Polscy kibice narzekają tylko na ceny piwa

Z Innsbrucku Paweł KOTWICA
To tylko fragment "kieleckiego kontyngentu” kieleckich kibiców w Innsbrucku: od lewej Józef Ligas, jego córka Anna, Krzysztof Prokop i Aleksander Sieradzan.
To tylko fragment "kieleckiego kontyngentu” kieleckich kibiców w Innsbrucku: od lewej Józef Ligas, jego córka Anna, Krzysztof Prokop i Aleksander Sieradzan. P. Kotwica
Według szacunków organizatorów mistrzostw Europy, każdy mecz naszej reprezentacji piłkarzy ręcznych w pierwszej rundzie mistrzostw Europy oglądało po około tysiąc kibiców z Polski.

- Dla nas to jest szok. Jeszcze nigdy na zagranicznej imprezie z udziałem naszej reprezentacji nie było tylu naszych kibiców. I zachowują się wspaniale, nie jest to tylko zdanie moje i naszych zawodników, ale również trenerów i zawodników innych drużyn - mówi trener naszej reprezentacji, Bogdan Wenta.

Mimo że w Innsbrucku najwięcej jest Niemców (do niemieckiej granicy jest stąd kilkadziesiąt kilometrów), to i tak "Mazurek Dąbrowskiego" w hali brzmi zwykle najgłośniej. - Strasznie się cieszymy, że jest tylu biało-czerwonych kibiców i tak wspaniale nas wspierają, szczególnie w trudnych momentach, gdy nam nie idzie - mówi bramkarz naszej reprezentacji, Sławomir Szmal. - Proszę napisać, że ich doping bardzo nas niesie i na boisku świetnie go słychać - dodaje "Kasa".

Polscy fani są widoczni nie tylko w hali, ale również na ulicach 120-tysięcznego Innsbrucku. W niektórych pubach i kafejkach słychać niemal wyłącznie język polski. - Piwo w knajpach jest trochę za drogie (4-6 euro, czyli 16-24 złote), ale za to lepsze niż nasze. I fajnie, że można sobie pić piwo w hali podczas meczu - mówią polscy kibice.

Austria nie jest tanim krajem, ale jeszcze kilka dni przed rozpoczęciem mistrzostw można było znaleźć miejsce w kampusie studenckim za 30-35 euro za noc lub w podobnej cenie w tak zwanych gasthausach (domach gościnnych) w miejscowościach oddalonych o kilkanaście kilometrów od Innsbrucku.

- W ostatnich latach do Tyrolu przyjeżdża zdecydowanie więcej turystów z Polski - mówi Esther Wilhelm z TirolBerg Medienservice, zajmującego się obsługą medialną tyrolskiej turystyki. - Mają coraz więcej pieniędzy i wykupują coraz droższe usługi. Większość przyjeżdża oczywiście na narty, ale nie brakuje kuracjuszy czy tak jak ostatnio, kibiców - dodaje Esther Wilhelm.

Na trybunach Olympiahalle w Innsbrucku nie mogło zabraknąć kibiców z Kielc. Niektórzy byli w okolicach na nartach, ale wielu to prawdziwi fani szczypiorniaka. - Przyjechaliśmy tylko na pierwszą fazę mistrzostw, ale szkoda wyjeżdżać, bo nasza drużyna gra bardzo dobrze, a Innsbruck i jego okolice to piękne miejsce. Szczególnie spodobała nam się skocznia narciarska Bergisel, na której jest rozgrywany Turniej Czterech Skoczni. Widoki były przepiękne - mówi Józef Ligas, jeden ze sponsorów Vive Targi Kielce, który wraz z Aleksandrem Sieradzanem i żonami starają się być na największych światowych imprezach sportowych z udziałem reprezentantów Polski. Byli między innymi na piłkarskich mistrzostwach świata w Korei i igrzyskach olimpijskich w Pekinie.

Na meczach w Innsbrucku byli też inni kibice z Kielc - Krzysztof Prokop, Mirosław i Patryk Chęcina, Andrzej Dziubel, Tadeusz Dziedzic, Marek Adamczak, Józef Dobrołowicz i Wojciech Partyka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie