Mistrzyni świata w fitness i Europy w kulturystyce pracuje w Kielcach

- Z Mydłowa pochodzi moja mama - wyjaśnia utytułowana zawodniczka, która obecnie mieszka w Myszkowie. -Często tam jeżdżę, za miesiąc wybieram się z synem. Bartuś też lubi wypoczywać w Mydłowie. Teraz została tam działka po dziadkach, bo oni już, niestety, nie żyją. Ale przejęła ją mamy siostra, jak się zaczyna maj, to przyjeżdża i zostaje praktycznie do listopada, razem z wujkiem, bo są na emeryturze. I my z tego korzystamy, podobają nam się te okolice - dodaje mistrzyni świata w fitness sylwetkowym z 2003 roku z Hiszpanii.

W 2004 roku zakończyła sportową karierę. -Zaczęłam myśleć o dziecku. Wcześniej człowiek przez całe życie poświęcał się sportowi, w pewnym momencie odezwały się instynkty macierzyńskie, to był ostatni moment, żeby zdecydować się na powiększenie rodziny. Zaczęliśmy się z mężem starać o dziecko, teraz nasz Bartuś ma 2,5 roku. I tak mało czasu z nim spędzam, bo zajmuję się pracą, dlatego nie myślę o powrocie do wyczynowego fitness. Chciałam mieć mistrzostwo świata, spełniłam swoje marzenie, mogę powiedzieć, że w pełni zrealizowałam się w sporcie - dodaje z zadowoleniem.
Mistrzyni świata w fitness na Kielecczyznę zazwyczaj przyjeżdża z synem Bartoszem i mężem Pawłem Brzózką, również byłym utytułowanym sportowcem - kilkakrotnym mistrzem Europy i wicemistrzem świata w kulturystyce.

-Dobrze znam Sandomierz i to od dawna, nie od czasów "Ojca Mateusza" (śmiech). Mam tam dużo znajomych. W ogóle lubię Góry Świętokrzyskie. Nigdy bym nie pomyślała, że będę pracować w Kielcach. Znałam je wcześniej ze słyszenia, wiedziałam, że jest to miasto scyzoryków. Ale jestem zaskoczona tym, że Kielce tak bardzo zmieniły się w ostatnich latach, oczywiście na korzyść. Teraz bardzo mi się tu podoba - przyznaje Ela Borecka - Brzózka, która od kilku tygodni prowadzi zajęcia w fitness klubie Symetris w Kielcach - jest trenerem personalnym, w miarę potrzeby rozpisuje też diety swoim klientom.