Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mobbing w kieleckim DPS-ie? Pracownice proszą o pomoc, szefowa nie przyjmuje zarzutów

Agnieszka Białek - Madetko [email protected]
Dawid Łukasik (archiwum)
Pracownice Domu Pomocy Społecznej imienia świętego Brata Alberta w Kielcach błagają o pomoc. Ich zdaniem dyrektorka placówki stosuje mobbing. Również pensjonariusze mają uwagi. - Jestem osobą wymagającą, a to się wielu nie podoba - mówi Elżbieta Szczepaniak.

"Od czasu nastania nowego dyrektora pani Elżbiety Szczepaniak, atmosfera, w jakiej nam przyszło pracować pogarsza się - czytamy w piśmie do inspekcji pracy. - Pani dyrektor krzyczy na pracowników, określa nas "gniot", "gęba", porównywanie pracowników do poziomu mieszkanek naszej placówki psychicznie chorych".

- Wciąż nas straszy znajomościami w prokuraturze sadzie, z panem Lubawskim, prezydentem Kielc - mówią pracownice. - Podjudza pracowników, nastawia negatywnie wobec innych, krytykuje i straszy zwolnieniem. Część pracowników z jej gabinetu wychodzi z płaczem. Wciąż manipuluje pracownikami, poprzez obiecywanie korzyści finansowych i awansów. Wprowadza przez to atmosferę podejrzliwości i nieufności wśród załogi. Od kiedy została dyrektorem placówki, z pracy odeszło bądź zostało zwolnionych 18 osób. Wciąż szuka wśród nas informatorów. Pracownice zaczęły odchodzić na zwolnienia.

DLACZEGO NIE KONTROLUJĄ?

Kobiety dodają, że dyrektor ogranicza rozmowy pracowników z podopiecznymi. - Niektóre panie znamy kilka lat, trudno nam ich nie wysłuchać, tak po prostu przy herbatce. To dyrektor mówi, że nie jesteśmy psychologami - mówią. Na koniec stwierdzają, że władze Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Kielcach, mimo, że są świadome tego, co się dzieje, nie reagują. Dlaczego? Bo u nas pracuje kilka osób powiązanych z obecną władzą, brat kieleckiego radnego, córka dyrektora z Urzędu Miasta, oraz synowa wicedyrektor MOPR. To by tłumaczyło, dlaczego u nas nie ma kontroli.

Również podopieczne Domu mają uwagi. - Nie chce szkodzić pani dyrektor, ale odkąd się pojawiła, wszystko tu zmieniło się na gorsze. Zmienia pracowników, a sama nas nie odwiedza, cały czas zajmuje się sprawami papierkowymi. Nie interesuje się zdrowiem chorych, mamy pielęgniarki owszem, ale nie jest najlepiej. Jest dużo gorsza atmosfera, brak życzliwości i zainteresowania. Kilka miesięcy temu już napisałyśmy skargę, ale nikt nie zareagował. Co nas obchodzi, że pani dyrektor opiekuje się uzdolniona artystycznie podopieczną, niech się zajmie nią prywatnie. Nie jest tak jak powinno być - mówi Emilia Szywała, przewodnicząca Rady Mieszkanek.

W zeszłym roku trzy inne pracownice skarżyły się na mobbing. Pisma w obu sprawach są podobnej treści. - Skargi do Inspekcji Pracy nie przyniosły skutku, więc zwolniłyśmy się z pracy same, a jedna z nas została zwolniona. Jej sprawa była w sądzie pracy i zakończyła się ugodą - mówią kobiety. - Pracujemy w innych miejscach i doświadczamy normalnej atmosfery w pracy.

MÓWI, ŻE TO ODWET

Dyrektorka Domu Pomocy Społecznej jest gotowa na sprawy procesowe w sądach. - Jestem gotowa iść do sądu, jeśli mi ktoś zarzuci mobbing - mówi dyrektor placówki Elżbieta Szczepaniak - Nie mam zamiaru być wielbłądem. Niech ludzie rozmawiają ze mną na argumenty. Stawiam w pracy na profesjonalizm, rzetelność i wywiązywanie się ze swoich obowiązków. Jedne panie rzetelnie wykonują obowiązki, inne osoby bagatelizują pracę.

- To, że ludzie z rodziny urzędników u mnie pracują, nie ma związku ze sprawą - tłumaczy. - Brat kieleckiego radnego przyszedł do mnie z urzędu pracy, ja go w ogóle nie znałam. Nie zwalniałam też nikogo, oprócz głównej księgowej.

Z czego wynikają skargi pracownic? - Koncentruje się na tym, żeby stworzyć raj dla podopiecznych. Może nie latam, nie poklepuję. Jest skrzynka pytań, ale nikt się skarży, nie pisze. Pracuje 37 lat i mam wiele zasług i za to miasto powinno być mi wdzięczne. Dlaczego nikt nie mówi, że w domu pomocy jest lepiej, że robię remonty, kupuję komputery. Jestem bita za to, że jestem wymagającą i że oczekuję uczciwej pracy.

Zapytaliśmy Magdalenę Gościniewicz, zastępca dyrektora MOPR, czy ktoś z jej rodziny pracuje w DPS przy ulicy Żeromskiego. - Tak, synowa, ma kwalifikacje kosmetyczki a zajmuje się terapią, miała być zatrudniona jako opiekun, bo to tego nie są potrzebne żadne uprawnienia, jak trzeba będzie natychmiast odejdzie. Szukałam jej pracy, bo poszła na studia. Elka, (dyrektor placówki, przyp. Red.) mówi mi, że ma wolne stanowisko. I poszła. Pracuję 30 lat, nie chcę żeby moją pracę przekreśliło to wydarzenie - mówi dyrektor.

ZAPOWIEDZI SPRAWDZANIA

Panie napisały też do inspekcji pracy, jedna z nich była osobiście i z imienia i nazwiska podpisała się pod skargą. Jej drogą chcą iść kolejne osoby. - Pismo otrzymaliśmy, inspektorzy wysłuchali również pracownicy, dlatego w najbliższym czasie przewidujemy kontrole w tym DPS - mówi Barbara Kaszycka, rzecznik Państwowej Inspekcji Pracy w Kielcach.

Pracownice chcą się też oficjalnie spotkać z prezydentem Kielc oraz Markiem Sceliną, dyrektorem MOPRu w Kielcach.
Prezydent Kielc Wojciech Lubawski chce spotkać się ze skarżącymi paniami. - Pani dyrektor nie jest żadnym moim przyjacielem i niczym się nie różni od pozostałych współpracowników - mówi prezydent - Nie wiem jak jest w tym domu pomocy. Kiedyś docierały do mnie sygnały, że były nieprawidłowości i że obecna pani dyrektor ukróciła pewne procedery. Nie wiem jak jest teraz, bo od tego mam dyrektorów, którzy zajmują się nadzorem nad ta placówką. Będę rozmawiał z dyrektorem MOPRU i chętnie spotkamy się z tymi pani. Być może będą kontrole.

Czytaj także Posypały się skargi na szefową Domu Pomocy Społecznej w Kielcach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie