Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mogę mieć żal, ale do siebie". Rafał Gliński o kulisach odejścia z Vive

Paweł KOTWICA, [email protected]
Przez dwa i pół sezonu gry w Vive Targi Kielce Rafał Gliński imponował walecznością.
Przez dwa i pół sezonu gry w Vive Targi Kielce Rafał Gliński imponował walecznością. Sławomir Stachura
W sobotę o godzinie 18 piłkarze ręczni Vive Targi Kielce w meczu czwartej kolejki PGNiG Superligi zmierzą się w Mielcu z miejscową Stalą. Przeciwko kieleckiej drużynie zagra między innymi Rafał Gliński, który w Kielcach spędził poprzednie dwa i pół sezonu, zdobywając dwa mistrzostwa Polski.

Rafał Gliński

Rafał Gliński

Urodził się 29 grudnia 1982 roku we Wrocławiu. Wychowanek Śląska Wrocław (trzy brązowe medale mistrzostw Polski), potem zawodnik niemieckiego II-ligowego TV Willstätt Ortenau, od lutego 2009 do czerwca 2011 roku gracz Vive Targi Kielce. Brązowy medalista mistrzostw świata w Chorwacji (2009), młodzieżowy mistrz Europy (2002). Z Vive Targi Kielce dwa tytuły mistrza Polski (2009, 2010), jedno wicemistrzostwo (2011), trzy Puchary Polski (2009, 2010, 2011). Uczestnik Ligi Mistrzów (2009/2010, 2010/2011). Od lipca 2011 roku zawodnik Stali Mielec. Kawaler.

Relacja live z meczu Stal Mielec - Vive Targi Kielce w sobotę od godziny 17.45 w portalu www.echodnia.eu/vive

Paweł Kotwica: * Emocje związane z twoim odejściem z drużyny z Kielc już opadły?
Rafał Gliński: - Jasne, nie ma co już mówić o jakichś wielkich emocjach z tym związanych. Ten etap jest zamknięty.

* Ale jakiś żal został?
- A do kogo mogę mieć żal albo pretensje? Chyba głównie do siebie, bo nie potrafiłem udowodnić swojej przydatności dla zespołu, przekonać do siebie działaczy i trenera. Mówię szczerze, wszystko jest OK, już to przełknąłem.

* Czerwcowa decyzja Zarządu Vive Targi Kielce była dla ciebie jakimś zaskoczeniem czy spodziewałeś się, że odejdziesz?
- Po części się spodziewałem, ale do końca miałem nadzieję, że zostanę. Ta sytuacja ani dla nas, zawodników, którzy odchodzili z klubu, ani dla działaczy i trenerów w Kielcach nie była szczególnie przyjemna, ale takie jest życie, coś się kończy, a zaczyna się coś nowego.

* Jak będziesz wspominał te dwa i pół roku spędzone w Kielcach?
- To był na pewno najlepszy okres w mojej karierze, osiągnąłem z chłopakami bardzo dużo, prawie wszystko, co było możliwe. Szczególnie dobry był rok 2009. Wprawdzie najpierw w połowie sezonu rozpadł się mój klub w Niemczech i musiałem szukać nowego pracodawcy. Potem wszystko się potoczyło super. W lutym zdobyłem brązowy medal mistrzostw świata w Chorwacji, a kilka dni później "wylądowałem na czterech łapach" - znalazłem się w Kielcach. Kilka miesięcy później zdobyłem z drużyną Puchar Polski, a potem moje pierwsze w karierze mistrzostwo. Było ono szczególnie miłe, bo wywalczone przed własnymi kibicami, po piątym meczu z Płockiem. Potem był debiut w Lidze Mistrzów, możliwość pokazania się na arenie europejskiej… Potem kolejne mistrzostwo i puchar… W tych dwóch sezonach były same pozytywy. Kiedyś to będzie się bardzo miło wspominało.

* Kiedy wiadomo już było, że odejdziesz z Vive Targi Kielce, pojawiły się dwie oferty z drugiej ligi niemieckiej, z zespołów Post Schwerin i Empor Roctock. W Rostocku byłeś nawet na testach…
- Trafiłem tam trochę za późno, bo ten klub miał już praktycznie zamkniętą kadrę i budżet. Testy wypadły dobrze, ale działacze musieli znaleźć na mój transfer dodatkowe pieniądze. Ich szukanie trochę trwało, a ja w tym momencie dostałem ofertę z Mielca. Nie mogłem już dłużej czekać i zgodziłem się na przejście do Stali. Za jakiś czas Empor ponowił propozycję, bo znalazł pieniądze, ale ja już obiecałem prezesowi Antoniemu Weryńskiemu ze Stali, że podpiszę umowę i nie mogłem złamać słowa. Tak trafiłem do Mielca i bardzo się z tego cieszę, dobrze się tu czuję.

* Bogdan Wenta mówił o tobie: "»Glina« to człowiek do specjalnych zadań, dla drużyny zrobi wszystko". Jeśli powiem mu: "Idź i strzel tamtego gościa w łeb", to on to zrobi. Trener Stali Ryszard Skutnik mówi o swoich zawodnikach "Czeczeńcy", bo oni zawsze walczą do końca. Ze swoim boiskowym charakterem chyba nie mogłeś trafić lepiej…
- Rzeczywiście, chyba się dopasowałem. Zespół jest super, gramy nowatorską jak na Polskę piłkę ręczną, polegającą na narzuceniu swojego stylu gry i kontratakach, co też mi się podoba. Poznałem już trochę zespół, kilku chłopaków znałem wcześniej, to na pewno zawodnicy z charakterem, nie odpuszczają do samego końca, choć na pewno, jeśli chodzi o umiejętności, nie jest to ekipa pokroju Vive czy Wisły Płock. Założenia są bardzo proste: każde spotkanie jest ważne, w każdym trzeba próbować wygrać, musimy zebrać jak najwięcej punktów i dostać się do czołowej ósemki na play offy. W poprzednim sezonie to się udało i Stal skończyła sezon na czwartym miejscu.

* Wszystkie trzy wasze mecze tego sezonu były bardzo zacięte - remis w Puławach, wygrana jedną bramką w Mielcu z Powenem Zabrze i porażka jednym golem w Legnicy z Miedzią…
- W Puławach wszystkim gra się ciężko, w zeszłym sezonie nawet z Vive się tam męczyliśmy i dwubramkową wygraną zapewniliśmy sobie dopiero w ostatnich minutach. Teraz zremisowaliśmy dość pechowo, 15 sekund przed końcem prowadziliśmy jednym golem, ale daliśmy się zaskoczyć. Mimo to byliśmy zadowoleni z jednego punktu. Z Zabrzem zaczęliśmy bardzo słabo, od stanu 0:4, ale w 50 minucie to my prowadziliśmy "czwórką". Potem daliśmy się dojść na remis, ale tym razem szczęście było po naszej stronie. W Legnicy rozegraliśmy najsłabszy mecz. Zaczęliśmy super, ale zabrakło nam determinacji, Miedź nas doszła, przeszła, a my nie wykorzystywaliśmy 100-procentowych sytuacji, sam na sam z bramkarzem i dwóch karnych, z których jednego przestrzeliłem ja. W końcówce graliśmy w przewadze i mieliśmy piłkę, a nie potrafiliśmy doprowadzić do remisu. Szczególnie jednak kulała gra w obronie.

Oprócz "Gliny"…

Oprócz "Gliny"…

Oprócz Rafała Glińskiego w zespole Stali Mielec gra trzech zawodników związanych z Kielcami: wychowankowie naszego klubu Paweł Gawęcki i Łukasz Janyst oraz Michał Chodara, który w Vive grał do 2009 roku.

* A ty jak się wpasowałeś do zespołu?
- Trener Skutnik oczekuje ode mnie, żebym był zawodnikiem uzupełniającym niektóre pozycje, to tak, jak w Kielcach. W Legnicy prawie cały mecz grałem na środku rozegrania, rzadko wchodzę na lewe skrzydło.

* Trener Wenta o tobie nie zapomniał, znalazłeś się w szerokiej kadrze narodowej.
- Jeśli chodzi o moje szanse na przykład na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, to wszystko zweryfikuje boisko i to, jak będę się prezentował w lidze.

* Często pojawiasz się w Kielcach i to chyba nie tylko dlatego, że masz tu dziewczynę?
- Z Mielca jest niedaleko, 100 kilometrów. Mam dziewczynę w Kielcach, poza tym często tam się pojawiałem, bo musiałem się "na raty" przeprowadzić do Mielca. Na pierwszy trening w Stali pojechałem z jedną torbą i tak zostałem na tydzień. Potem po trochu zwoziłem graty i jestem praktycznie już przeprowadzony. Już nie będę miał czasu na cotygodniowe przyjazdy do Kielc, bo teraz gramy z Vive, a potem mamy dwa dalekie wyjazdy, do Lubina i Wągrowca.

* Jedno się praktycznie nie zmieniło: zainteresowanie piłką ręczną w Mielcu jest prawie tak duże, jak w Kielcach, praktycznie na każdym meczu pełna hala. Czujesz się chyba dość swojsko w takiej atmosferze?
- Dokładnie. Fajnie, że w Mielcu jest duże zainteresowanie i kibice potrafią docenić naszą grę. Wiadomo, że atmosfera i oprawy meczów w Kielcach są wzorem dla innych, ale w Mielcu też do tego dążą, kibice jeżdżą na wyjazdy. Zdarza się, że podchodzą na ulicy, proszą o autograf, gratulują wygranej, chcą pogadać. W Kielcach zdarzało się to częściej, ale dobrą grą postaram się zapracować na szacunek kibiców Stali.

* Jak ci się podoba nowa drużyna Vive Targi Kielce?
- Cóż, nie ma za wiele minusów (śmiech). Nazwiska, które przyszły do Kielc, mówią same za siebie. Jestem przekonany, że drużyna powalczy o awans z grupy Ligi Mistrzów i będzie z powodzeniem walczyła o mistrzostwo i Puchar Polski. Miałem możliwość przepracowania z kieleckim zespołem praktycznie całego okresu przygotowawczego, choć oczywiście nie grałem w sparingach. Większość nowych zawodników: Bartka Tomczaka, Sławka Szmala, Grześka Tkaczyka znam bardzo dobrze z kadry, mniej Denisa Bunticia i "Tottiego" Olafssona. Cóż, przed sobotnim meczem na pewno będziemy mieli co robić (śmiech). Cała Polska wie, że Vive jest zdecydowanym faworytem. A jakie my mamy wyjście? Wyjść i walczyć przez 60 minut, to się na pewno spodoba kibicom. Stal jest zespołem, która przed żadnym meczem nie wychodzi na boisko z rękami podniesionymi do góry i okrzykiem "Nie strzelajcie!". Jeśli tak by miało być, to niech chłopaki z Vive zostaną w domu, my też i miło spędzimy sobie weekend w inny sposób…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie