Możejko na Kadzielni, a ksiądz Mateusz w biurze matrymonialnym

Paweł Kowalski (drugi z lewej) zapewnił alpinistów, którzy bardzo malowniczo prezentowali się na skałkach kadzielni.
(fot. Fot. Dawid Łukasik )

Cała ekipa była pod wrażeniem urody kieleckiego rezerwatu i budowy amfiteatru. Zdjęcia kręcono przy skałkach obok wejść do jaskiń. W rolę członków Kieleckiego Klubu Wspinaczkowego wcielili się alpiniści z Zakładu Alpinistycznego Dynamik Pawła Kowalskiego. I to on udzielał wskazówek aktorowi grającemu instruktora.

BYŁO BARDZO GORĄCO!

Na skałach założono stanowiska zjazdowe i wspinacze wiszący na linach prezentowali się pięknie. Scena ucieczki i pościgu za Anną Żak, instruktorką alpinizmu została sfilmowana, a ponieważ upał panował okrutny obu ubranym w mundury filmowym policjantom było bardzo gorąco. Odetchnęli z ulgą dopiero na podwórku kieleckiego teatru obserwując jak koledzy pracują. Brama grała bowiem bramę kieleckiej kamienicy. Na froncie teatru zawisł różowy szyld "Samotne serca - Biuro matrymonialne".

To tu Artur Żmijewski przyszedł wyspowiadać i rozgrzeszyć kolejnego bohatera. Jego obecność, wszak trudno nie zauważyć postaci w sutannie przy rowerze opartym o ścianę, wywołała małą sensację. Błyskawicznie otoczyli go ludzie wyciągając komórki i pstrykając zdjęcia. Żmijewski przyzwyczajony jest do takich oznak sympatii, więc pozował z uśmiechem.

Straż Miejska, pilnująca by ulicą Sienkiewicza przechodzono bez zatrzymywania się - filmowano od strony podwórka, musiała zagrodzić część ulicy taśmą by przechodnie nie psuli kadru.
Ustawienie świateł, przygotowanie planu trwało długo, ale jeszcze dłużej nakręcenie sceny, która w filmie trwać będzie minutę. Do każdego dubla jedna pani poprawiała Tomaszowi Kozłowiczowi krawat, a inna czesała i pudrowała Artura Żmijewskiego. Teraz wiadomo dlaczego zawsze ma on tak nieskazitelną fryzurę.

Reżyser tego odcinka, Maciej Dutkiewicz udzielał wskazówek aktorom. Sam nawet łapał za torbę, do której właściciel wkładał szyld biura, ciskał ją o ziemię, wymagał ekspresji.
Tłum gapiów przyglądał się także kręceniu kolejnych sekwencji na ulicy Sienkiewicza i w restauracji Royal na kieleckim deptaku, tam pojawiła się Agata Załęcka, grająca Ewę, klientkę biura matrymonialnego.

NAGŁE ZWROTY AKCJI

- Akcja jak zwykle obfituje w niespodzianki i nagłe zwroty nie mogę więc zdradzać szczegółów - mówi Sebastian Konrad, II reżyser.
Ekipa wyjechała wieczorem, kolejne trzy dni spędzi w Busku-Zdroju kręcąc kolejny odcinek, a do Kielc wróci już w przyszłym tygodniu. Powstające teraz odcinki zobaczymy w telewizji jesienią, jest to ciąg dalszy promującej region serii serialu.

Rozczarowani poczuli się kielczanie, którzy kierując się zapowiedziami w kieleckim radio przyszli do teatru na casting dla statystów. O wyznaczonej porze nikt na nich nie czekał. Grzegorz Stolarski, który go organizował zaanonsował jedynie swe o godzinę późniejsze przybycie. Poirytowani czekali i warto było, bo 30 osób zostało zapisanych do udziału w scenach kręconych wczoraj, a kolejne mają szansę zagrać w następnym tygodniu.

Piotrowi Polkowi wcale nie było do śmiechu, kręcenie zdjęć w pełnym słońcu i w mundurze wymagało nie lada odporności.
(fot. Fot. Dawid Łukasik )

Teatr Żeromskiego zamienił się w biuro matrymonialne.
(fot. Fot. Dawid Łukasik )

Ojciec Mateusz wkracza do akcji.
(fot. Fot. Dawid Łukasik )

Reżyser Maciej Dutkiewicz pokazuje jak ma wyglądać ta scena.
(fot. Fot. Dawid Łukasik )

Charakteryzatorce ojciec Mateusz zawdzięcza nienaganną fryzurę, każdy włos musi być na swoim miejscu.
(fot. Fot. Dawid Łukasik )