Muzeum Narodowe chwali się ucieczką. Cenny obraz Johanna Lissa kupiła kielecka placówka

- Rok wcześniej otrzymaliśmy dotację na zakup innego obrazu, w tym roku minister ponownie przychylił się do naszego wniosku, bo obraz Lissa idealnie pasuje do naszej kolekcji malarstwa i do naszych barokowych wnętrz - wyjaśnia Robert Kotowski, dyrektor Muzeum Narodowego. Nie umniejsza jego wartości fakt, że na obrazie nie ma sygnatury malarza.

- Ekspertyza nie pozostawia jednak wątpliwości, że jest to jego dzieło - podkreśla Joanna Kaczmarczyk kierująca działem malarstwa. Liss był wybitnym malarzem okresu baroku, od swych mistrzów Rubensa, Caravaggia, Tycjana brał co najlepsze malując doskonałe płótna. To, które znalazło się w naszych zbiorach jest jednym z najciekawszych, lepszym od tych znajdujących się w watykańskich zbiorach.

Obraz przedstawia świętą rodzinę uciekającą do Egiptu. - Postać Marii i dzieciątka opromienione są nieziemskim światłem - opisuje nowy nabytek Kaczmarczyk. - Twarz Józefa skrywa cień, ale widać jego pełne niepokoju spojrzenie. Kobieta obok Marii to najprawdopodobniej Salome, krewna Marii, która towarzyszyła im w drodze a później podążała za Jezusem.

W głębi obrazu widać pejzaż: wodospad, zamek na skale i zachodzące słońce rzucające blask na to, co ziemskie.

Obraz został przez właściciela, którego nazwisko nie jest znane zdeponowany w Muzeum Historii Krakowa. Można się tylko domyślać, że kiedyś było ozdobą rezydencji. - Z pewnością nie był to obraz umieszczony na ołtarzu - dodaje Joanna Kaczmarska. Po śmierci właściciela, kilka lat temu spadkobiercy postanowili płótno sprzedać i przedstawiciel domu aukcyjnego zaproponował kupno Kielcom.

- Zgodziliśmy się na depozyt podejmując starania o znalezienie pieniędzy na jego zakup - opowiada historię obrazy dyrektor. - Czas grał na naszą korzyść, bo udało nam się wynegocjować niższą cenę. Ostatecznie 96 tysięcy złotych dał minister i 41 tysięcy zarząd województwa.

Obraz "Ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu" Johanna Lissa można oglądać w pokoju prałackim, gdzie zawisł na honorowym miejscu nad kominkiem.