- To muszą być odpady toksyczne. Najpierw wykopano wielki dół, a potem kilkanaście samochodów przywiozło co najmniej czterysta ton czegoś, co zostało szybko zakopane - opisuje zatrwożony mężczyzna, który zgłosił tę sprawę do redakcji "Echa Dnia". Właściciel działki w Makoszynie twierdzi, że trafiła na nią tylko ziemia.
Chodzi o ziemię pod lasem w Makoszynie, w gminie Bieliny. - Wszystko zaczęło się piątego listopada, ktoś zaczął kopać na tej działce. Wyglądało to tak, jakby ktoś ją kupił i zaczął budować dom. Jednak powstałe wykopy były zbyt duże, jak na budowę domu, co nas zaniepokoiło - wspomina Marta Konasiewicz, właścicielka ziemi w Makoszynie. W tej sprawie do redakcji "Echa Dnia" zadzwoniło kilka zaniepokojonych osób.
TO COŚ NIEBEZPIECZNEGO?
- To jest afera. Dół miał wymiar sześć na sześć metrów, naliczyłem szesnaście samochodów na lubelskich numerach, każdy o ładowności po dwadzieścia cztery ton, które przywiozły tam z pewnością toksyczne odpady. Wsypano je do ziemi po kryjomu i zasypano, i teraz jest skażona, a przecież ludzie muszą tam żyć i jeść. Dlaczego nikt nie reaguje? Przecież to jest niszczenie środowiska - grzmi jeden z mężczyzn.
Pani Marta zaznacza, że szara, pylista substancja była wysypywana na działce w Makoszynie aż do minionego czwartku. - Aby te wielkie samochody się nie zapadały, właściciel wybudował nawet kawałek drogi. Później koparka wszystko zakopała. Obawiamy się, że zostało tam wyładowane coś niebezpiecznego. A przecież tuż obok są pola uprawne, może dojść do skażenia wody - obawia się kobieta. Podkreśla, że powiadomiła Urząd Gminy w Bielinach oraz Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Kielcach.
Jerzy Kurkowski, kierownik referatu ochrony środowiska w Urzędzie Gminy w Bielinach potwierdza, że dotarł do niego sygnał o możliwym zagrożeniu. - Ale kiedy udaliśmy się na miejsce, niczego nie mogliśmy stwierdzić. Było widać tylko tyle, że we wskazanym miejscu były prowadzone jakieś roboty, że był tam wykop - mówi Kurkowski.
TO TYLKO ZIEMIA?
Tymczasem właściciel działki w Makoszynie, o której mowa, zapewnia, że w ziemi nie znalazło się nic niebezpiecznego. - Kupiłem ten hektar ziemi, żeby podzielić go na działki i sprzedać. Nic tam nie było kopane. Był już dół, w który została nasypana ziemia, żeby podnieść, wyrównać teren i aby woda nie podchodziła. To, że tam coś innego zostało wsypane, to bzdury wierutne - podkreśla Adam Moćko.
Po zgłoszeniach, sprawą zajęła się policja. - Policjanci podjęli interwencję, udali się na miejsce, gdzie było widać, że faktycznie prowadzone były prace ziemne. Mieszkańcy twierdzili, że coś tam było zakopywane, ale nie byli w stanie odpowiedzieć, co to było. Sprawdzenie, co znalazło się w ziemi, leży w kompetencjach Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kielcach - tłumaczy podkomisarz Kamil Tokarski z biura prasowego świętokrzyskiej policji.
Ludzie, których spotkaliśmy w Makoszynie, są zdania, że konieczne jest sprawdzenie, co jest w ziemi. - Bo bez tego, skąd kto może wiedzieć na pewno? - pytają. Sprawę ma wyjaśnić Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Kielcach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?