- Kierowcy parkują wszędzie. Wjeżdżają przez chodnik na trawnik, który zupełnie zniszczyli, i na plac zabaw. Dzieci nie mogą tam już pokopać piłki czy pobawić się. Nikt nie chce wprost zwrócić im uwagi, bo strach. Dzwoniliśmy na Straż Miejską, policję i do zarządcy bloku. Okazuje się, że nie ma odpowiedzialnego za plac, który należy do miasta - mówią.
W końcu postanowili wziąć sprawę we własne ręce. By uratować resztkę trawnika, zrobili prowizoryczne ogrodzenie, zostawiając jednak dziki wjazd na plac zabaw. - Tylko tyle mogliśmy. Czy ktoś może nam pomóc? - pytają.
Odpowiedź negatywna pada ze strony administratora "kolejowego" wieżowca. - Teren, o którym mowa, nie należy do Polskich Kolei Państwowych. Nie mogę się więc wypowiadać. W tej sprawie nie możemy podjąć interwencji - mówi Bartosz Chabior, rzecznik prasowy PKP S.A. Oddział Gospodarowania Nieruchomościami w Lublinie.
W rozmowie z dziennikarzem "Echa Dnia" pomoc mieszkańcom wieżowca przy Grochowej obiecał Władysław Kozieł, komendant Straży Miejskiej w Kielcach. - Przekażę sprawę strażnikom i sprawdzimy, kto włada nieruchomością. Podjadą na miejsce, zrobią dokumentację fotograficzną. Jeśli jest to droga wewnętrzna, to nic nie zrobimy. Jeśli nie, zobowiążemy zarządcę, by przywrócił teren do stanu pierwotnego - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?